Stało się to, co od pewnego czasu wydawało się nieuniknione. Jakub Błaszczykowski oficjalnie postanowił zawiesić swoje buty na kołku. Zawodnik, który nadal jest ulubieńcem wielu sympatyków Borussii Dortmund oraz jedną ze współczesnych legend Wisły Kraków na 112 spotkaniach zamknie swój dorobek w barwach „Białej Gwiazdy”. To koniec pięknej, aczkolwiek trudnej drogi, podczas której Kuba zdecydowanie zasłużył sobie na szacunek.
Filar reprezentacji
O Jakubie Błaszczykowskim można napisać wiele. Oczywiście, w swojej karierze piłkarskiej zanotował wiele dołków formy, jednak na przestrzeni kilkunastu lat był podporą reprezentacji narodowej. Nawet w sytuacjach, gdy wydawało się, że Kuba nie jest w formie, i tak zostawiał na boisku litry potu i krwi. W chwilach, gdy brakowało odpowiedniej kondycji, może nawet umiejętności, Błaszczu nadrabiał charakterem. Można na siłę pisać, że na końcu swojej reprezentacyjnej kariery dawał kadrze mniej, niż oczekiwano. Prawda jest jednak taka, że podejmował wyzwanie, nawet gdy nękały go problemy zdrowotne. Nigdy nie odmawiał, gdy selekcjonerzy go potrzebowali. Zazwyczaj stawiał dobro kadry ponad własne interesy. Takich graczy jak on policzyć można na palcach jednej ręki, a każdy z jego występów w biało-czerwonej koszulce może być lekcją dla przyszłych pokoleń piłkarzy. 109 spotkań w kadrze narodowej, gole z Rosją, Ukrainą i Szwajcarią na Mistrzostwach Europy. Kawał współczesnej historii polskiej piłki został napisany z udziałem Kuby.
Dla Wisły ktoś więcej niż piłkarz
Gdy klub spadał w przepaść, legenda reprezentacji wraz z Jakubem Królewskim i Tomaszem Jażdżyńskim postanowili wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Oczywiście, finalnie Wisła spadła z Ekstraklasy, ale to właśnie inwestycja tych trzech osób uratowała zespół przed degradacją do czwartej ligi. Co więcej, zawodnik postanowił czynnie grać w drużynie, aby pomóc jej również swoim doświadczeniem na boisku. W ostatnim sezonie rola Jakuba Błaszczykowskiego była niestety marginalna. Gracz męczony był kontuzjami, które wyeliminowały go z gry na długie miesiące.
Niedawno zaliczył ostatni, symboliczny występ w reprezentacji. Wieku nie da się oszukać, a Kuba nie musi już nikomu nic udowadniać. Dla kibiców z całej Polski, jest ikoną i wzorem do naśladowania. Potrafił mierzyć się z przeciwnościami losu już od małego, a cała jego piłkarska kariera z dumą będzie opowiadana jego dzieciom. Trudne dzieciństwo, walka o swoją szansę, a następnie stopniowe pokonywanie kolejnych szczebli kariery.
Po prostu — dziękujemy!
Dla wielu fanów, Błaszczykowski na zawsze pozostanie legendą, swoistym symbolem walki i nieustępliwości. Z polskimi boiskami żegna się osoba, która nie raz wywołały łzy na twarzach ludzi, którzy silnie przeżywali mecze reprezentacji Polski. Taką karierę po prostu wypada podsumować krótkim — dziękujemy. Czymkolwiek zajmować się będzie teraz Kuba, z pewnością znajdzie ludzi, gotowych iść za nim jak w ogień. Niedawno musieliśmy żegnać Łukasza Piszczka, a już teraz oficjalnie musimy pożegnać się z kolejną legendą reprezentacji. Na „drugiego Błaszczykowskiego” będziemy czekać lata. Polemizowałbym, czy taki kiedykolwiek się jeszcze znajdzie. Legenda, a zarazem po prostu normalny facet, który zawsze twardo stąpał po ziemii.