Po wysokiej porażce z Zagłębiem Sosnowiec i remisie z Odrą Opole, wygrana nad GKSem Katowice była obowiązkiem dla piłkarzy Lechii Gdańsk. GKS Katowice ostatnio zremisował i przegrał, ale nie zamierzał ułatwiać zadania ekipie Szymona Grabowskiego.
Spotkanie nie mogło rozpocząć się lepiej dla gospodarzy
Już w 9. minucie Luis Fernandez popisał się efektownym uderzeniem głową po wrzutce z rzutu rożnego Jana Biegańskiego. Zawodnicy z Katowic stracili Hiszpana z oczu — doceńmy jednak, że rozegranie stałego fragmentu było bardzo dobre i widać było, że każdy z zawodników dobrze odegrał swoją rolę — zdejmując krycie z Fernandeza. GKS nie zamierzał jednak odpuszczać i już cztery minuty później do wyrównania doprowadził Sebastian Bergier. Wydaje się, że w tej sytuacji błąd popełnili defensorzy Lechii, który próbowali założyć nieudaną pułapkę ofsajdową.
Od tego momentu gra się wyrównała. Lechia atakowała, ale i GKS starał się odgryzać. Goście mogli nawet zadać cios do szatni, bowiem arbiter przed przerwą odgwizdał rzut karny po faulu na Marcinie Wasielewskim. Na szczęście, sędzia dłuższą chwilę analizował sytuację i po skorzystaniu z VARu, zmienił zdanie. Co więcej, to Wasielewski dostał żółtą kartkę za próbę wymuszenia jedenastki.
Jednostronne widowisko po przerwie
Po zmianie stron wszystko w grze katowiczan zaczęło się sypać. Najpierw drugą żółtą kartkę za atak zbyt wysoko uniesioną nogą otrzymał Shun Shibata. Lechia, grając w przewadze jednego zawodnika, musiała zaatakować i po kilku minutach kolejnego gola strzelił Luis Fernandez. Strzał Hiszpana po rykoszecie zaskoczył Dawida Kudłę. Jakby tego było mało, za brutalny faul z boiska wyleciał Arkadiusz Jędrych. Do pełni szczęścia, gospodarzom brakowało kolejnego trafienia, które zamknęłoby nadzieje gości na jakikolwiek punkt. W 65. minucie dzieła zniszczenia dopełnił Tomas Bobcek, który… dostał piłką w głowę, ale w porę się zorientował, zdołając pokonać bramkarza rywali.
W tym momencie było już tak naprawdę po spotkaniu, jednak Lechia poczuła słabość osłabionego GKSu i szukała kolejnych trafień. Gole w końcówce dorzucili jeszcze Elias Olsson oraz po raz drugi Bobcek.
Lechia wygrała okazale, chociaż rozkręciła się dopiero, grając w przewadze dwóch graczy. Obie drużyny mają obecnie po 14 punktów i wydaje się, że będą do końca walczyć o awans do PKO BP Ekstraklasy. Większe szanse — nie tylko ze względu na ten mecz, dajemy ekipie Szymona Grabowskiego.