Lech przypomina, że jest faworytem do tytułu. 5 wniosków po 15. kolejce Ekstraklasy

Teraz przed nami przerwa reprezentacyjna, a potem rozpoczynamy ostatnią prostą jesieni. Zanim jednak skupimy się na meczach reprezentacji Polski zapraszamy na podsumowanie 15. kolejki Ekstraklasy. Zmiana nastawienia Motoru, brak rozwoju Pogoni, koniec okresu przygotowawczego w Górniku, siła Jagiellonii oraz show Lecha Poznań. To tematy, które omawiamy po minionym weekendzie.

Motor przesunął wajchę w stronę ofensywy

Dotychczas w tym sezonie chwaliliśmy Motor Lublin za dobrą organizację gry bez piłki. W pierwszych ośmiu kolejkach zachowali cztery czyste konta, co jak na beniaminka jest znakomitym rezultatem. Potrafili utrzymać prowadzenie przy Bułgarskiej z Lechem Poznań – wówczas najlepiej atakującym zespołem – świetnie grając w niskim bloku. Kiedy patrzymy jednak na ostatnie mecze zespół Mateusza Stolarskiego nie może pochwalić się dobrą defensywą. Po wygranej z Lechem stracili cztery bramki z Widzewem, sześć z Widzewem i po dwa gole z Pogonią i Piastem. Z drugiej strony, ofensywa Motoru wreszcie zaczęła trafiać do siatki.

REKLAMA

Mateusz Stolarski przesunął wajchę bardziej w stronę ofensywy. Jego zespół nauczył się już specyfiki nowej ligi i częściej stara się wyprowadzać ciosy kosztem trzymania gardy. Aby jednoznacznie wyrokować czy jest to opłacalne czy też nie warto jeszcze poczekać, natomiast zespół z Lublina pokazuje, że potrafi również umiejętnie rozgrywać piłkę, wychodzić spod pressingu rywala i tworzyć sytuacje po atakach pozycyjnych. Motor pokazał się już jako zespół wszechstronny. Trener Stolarski stoi teraz przed wyzwaniem, aby połączyć skuteczną defensywę z wielu meczów z widowiskową ofensywą w ostatnich tygodniach. Jeden z tych elementów powinien jednak wystarczyć do utrzymania w Ekstraklasie.

Piast Gliwice 2:3 Motor Lublin

Pogoń się nie rozwija

Pogoń Szczecin w obecnym sezonie była bezbłędna u siebie. Do 15. kolejki wygrała wszystkie 7 meczów, ale wreszcie znalazł się ktoś, kto wywiózł ze Szczecina 3 punkty. W piątek Radomiak pokonał Portowców 1:0. Zespół Roberta Kolendowicza zagrał dobrą drugą połowę, w której zmusił rywali do głębokiej defensywy, ale zabrakło im skuteczności. Pierwsza część gry jednak nie mogła się podobać, ponieważ Radomiak wybijał gospodarzy z rytmu skutecznie zakładając wysoki pressing, dość łatwo podchodząc pod pole karne rywala i utrzymując się przy piłce na połowie rywala dobrze reagując po stracie futbolówki.

Odejście Jensa Gustafssona, który skorzystał z oferty Saudyjczyków miało być dla Pogoni nowym otwarciem i możliwością uporania się z problemami, których nie potrafił rozwiązać szwedzki szkoleniowiec. Niemniej jednak, pod wodzą Roberta Kolendowicza drużyna nie notuje na razie postępu. Oczywiście, z osądami trenera warto poczekać na okres, w którym przepracuje z zespołem okres przygotowawczy, na wyniki Pogoni poniżej oczekiwań składa się też w dużym stopniu pasywność na rynku transferowym wywołana problemami finansowymi, natomiast musimy zaznaczyć, że Portowcy ciągle mają te same kłopoty. Są nierówni nie tylko na przestrzeni kilku tygodni, ale nawet jednego meczu.

Pogoń Szczecin 0:1 Radomiak Radom

Górnik pod wodzą Jana Urbana znowu bardzo dobrze wykorzystuje swój potencjał

W piłce nożnej podobno nie ma pewnych rzeczy, ale cykl życia Górnika Zabrze w trakcie sezonu pod wodzą Jana Urbana jest bardzo powtarzalny. Przy Roosevelta w letnim okienku transferowym zawsze dokonuje się rewolucja, a najlepsi piłkarze z potencjałem sprzedażowym są wykorzystywani do łatania dziur w klubowym budżecie. Jan Urban otrzymuje kadrę, którą już w trakcie sezonu musi poznać, wyselekcjonować odpowiednią jedenastkę i dobrać styl gry, w którym zespół będzie miał największy potencjał. Ten proces zajmuje trenerowi trochę czasu. W tym sezonie Górnik wszedł na docelowy poziom około 12. kolejki.

W ostatnich spotkaniach Górnik zaczął grać jak zespół aspirujący do lokat zapewniających miejsce w europejskich pucharach. Potrafi kontrolować mecz utrzymując się przy piłce i tworzyć w ten sposób sytuacje, ale jest również groźny w kontratakach oraz nauczył się bronić. Wszystkie te trzy elementy zaprezentowali w tej kolejce przeciwko Śląskowi (1:0). W ostatnich czterech kolejkach zdobyli 9 punktów, a jedyną porażkę ponieśli z Jagiellonią, której podarowali bramki po indywidualnych błędach, a na przestrzeni całego spotkania nie odstawali od białostoczan.

Śląsk Wrocław 0:1 Górnik Zabrze

REKLAMA

W tym sezonie nikt nie przetestował defensywy Rakowa tak mocno jak Jagiellonia

O świetnych statystykach defensywnych Rakowa wie każdy kibic Ekstraklasy. Zespół Marka Papszuna stracił w tym sezonie tylko 4 gole, żaden zespół nie strzelił im więcej niż jednej bramki, a gdy Raków wychodził na prowadzenie to ani razu nie stracił punktów (wyrównać zdołało Zagłębie, ale finalnie przegrali 1:5). Przywołujemy te fakty po to, aby zobrazować w jak trudnej sytuacji znalazła się Jagiellonia, gdy już w 5. minucie straciła bramkę z rzutu karnego, który został podyktowany niesłusznie, a VAR przez problemy z łącznością z sędziami nie był w stanie przywołać arbitra głównego do monitora.

Jagiellonia była jednak w stanie dwukrotnie wyrównać stan meczu i ostatecznie zgarnąć punkt. Oddała 22 strzały na bramkę częstochowian, a średnia rywali Rakowa z tego sezonu wynosi 6,5. Uderzenia celne? 11 przy średniej 1,7. Kluczowe okazały się zmiany Adriana Siemieńca, który w 64. minucie zagrał „va banque” ściągając z boiska Nguiambę i Kubickiego, a wprowadzając Nene i Diaby-Fadigę. Jaga mocniej docisnęła pedał gazu, zdobyła dwie bramki i ostrzeliwała bramkę Kacpra Trelowskiego. Tak niepewnego Rakowa w defensywie jak w Białymstoku za drugiej kadencji Marka Papszuna jeszcze nie oglądaliśmy. Sam trener Medalików na konferencji prasowej docenił rywala mówiąc, że Jagiellonia to najmocniejszy zespół w Polsce przy piłce.

Jagiellonia Białystok 2:2 Raków Częstochowa

Lech pokazał, że jest faworytem do wygrania Ekstraklasy

Piłkarze Lecha Poznań w meczu z Legią zagrali tak, jakby trener przed pierwszym gwizdkiem zdążył im jeszcze puścić wypowiedź Marka Papszuna, a oni chcieli pokazać, że to Lech jest najlepszym zespołem Ekstraklasy w posiadaniu piłki. 5 goli i 11 strzałów celnych przeciwko Legii mówi samo za siebie. Kolejorz najbardziej imponował w momentach, w których przyspieszał grę przez środek i wchodził w pole karne rywali. Środkowi obrońcy oraz Radosław Murawski potrafią zagrać podanie mijające formacje przeciwnika, Sousa świetnie szuka sobie wolnych przestrzeni, Ishak udowodnił wczoraj, że gra kombinacyjna nie jest mu obca, a Kozubal – że jest pomocnikiem od wszystkiego i po spotkaniu zasłużenie udał się na zgrupowanie reprezentacji Polski.

Lech dał koncert przy Bułgarskiej, w szczególności w drugiej połowie. Odskoczenie z 2:2 na 5:2 po zmianie stron mogło być wypadkową lepszego przygotowania fizycznego w porównaniu do Legii, która w tym sezonie ma w nogach znacznie więcej meczów. Kolejorz jako cały zespół przebiegł o 5 kilometrów więcej. W wyścigu o tytuł brak gry w Europie jest dużą przewagą dla Lecha, nawet mimo że Legia i Jagiellonia radzą sobie z punktowaniem na obu frontach. Jeśli ktoś po ostatnich wpadkach zespołu Nielsa Frederiksena z Motorem oraz Puszczą zaczął wątpić, że utrzymają formę z początku sezonu to wczorajszym występem Lech jeszcze raz wysłał kibicom wiadomość: to my jesteśmy wyraźnym faworytem do mistrzostwa Polski.

Lech Poznań 5:2 Legia Warszawa

Co jeszcze wydarzyło się w 15. kolejce Ekstraklasy?

  • Bezpośrednich meczów czołówki między sobą nie wykorzystała Cracovia, która przegrała u siebie z GKS-em Katowice (3:4). Pasy utrzymują się w czołówce, ale tylko trzy zespoły straciły w tym sezonie więcej goli od nich.
  • Zagłębie Lubin pod wodzą nowego trenera również nie potrafi znaleźć stabilizacji na przestrzeni kilku tygodni. Po imponującym zwycięstwie w Derbach Dolnego Śląska w 15. kolejce Ekstraklasy przegrali z Widzewem w Łodzi (0:2).
  • Korona zremisowała bezbramkowo z Lechią i nie wykorzystała szansy, aby oddalić się od strefy spadkowej na dość bezpieczny dystans.
  • Puszcza Niepołomice miała szansę na opuszczenie strefy spadkowej w bezpośrednim meczu ze Stalą Mielec, ale zespół Janusza Niedźwiedzia wygrywając (2:0) powiększył przewagę do 4 punktów.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,741FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ