Spotkanie Lecha Poznań z Pogonią Szczecin było zdecydowanie jednym z najważniejszych w 23. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Rozpędzeni gospodarze chcieli potwierdzić swoje wysokie aspiracje i zbliżyć się do liderującego Kolejorza na ledwie dwa oczka. Poznaniacy natomiast nie mają zbyt wiele marginesu błędu, a czując na sobie oddech Jagiellonii i Rakowa nie mogli stracić punktów. Lech Poznań nie mógł przegrać tego spotkania. Od początku mecz oferował nam bardzo wiele pod kątem emocji.
Pogoń grała, Lech strzelił
Od pierwszej minuty Portowcy postanowili bardzo mocno pokazać, kto będzie dominował na murawie. Lech bronił się momentami rozpaczliwie, a kolejne szturmy bordowo-granatowych cudem nie znajdywały drogi do bramki. Poznaniaków ratował słupek, dobrze dysponowany Mrozek oraz masa szczęścia. W pewnym momencie w przeciągu 15 sekund dwa razy defensorzy przyjezdnych musieli wybijać piłkę z linii bramkowej. Efekt?
LECH PROWADZI! Ishak miał przed sobą właściwie pustą bramkę i co prawda od słupka, ale jednak trafił do siatki ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 1, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/S0Dn1YxzNG
Źródło: CANALPLUS_SPORT/X
Zabójcza kontra Lecha i 1:0. Świetna kontra, Ishak dobił piłkę wyplutą przez Cojocaru i chociaż strzał ten daleki był od ideału, golkiper nie miał żadnych szans. Futbolówka otarła się o słupek, a następnie stadion ucichł. Było jasne, że gospodarze będą musieli się pozbierać, bo Lech nabierał rozpędu. Chwilę później fani przyjezdnych cieszyli się po raz drugi. Cudowne podanie na gola zamienił Sousa, ale trafienie po analizie VAR zostało anulowane. Szkoda, bo mielibyśmy kandydata do gola sezonu.
Przebudzenie Lecha i kłopoty gospodarzy
Druga połowa rozpoczęła się zupełnie inaczej, aniżeli pierwsza. Widać było, że poznańska lokomotywa znacznie lepiej czuje się z piłką przy nodze i wreszcie weszła na odpowiednie tory. Pogoń próbowała się odgryzać, ale Lech nie zostawiał im za dużo miejsca. Kolejny raz kontry mogły okazać się dla Portowców zabójcze, ale dwukrotnie fatalne ostatnie podania niweczyły pracę poznaniaków.
Ishak po raz drugi! Pewne wykonanie rzutu karnego po tym, jak w polu karnym faulował Kurzawa ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 1, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/QcAavXMoJm
Źródło: CANALPLUS_SPORT/X
W 66. minucie meczu boiskowa inteligencja Ishaka znów zrobiła różnice. Szwed świetnie zgrał piłkę do Sousy, który został sfaulowany przy próbie strzału. Arbiter bez cienia wątpliwości wskazał na wapno, a do jedenastki podszedł kapitan gości. Pewny strzał w boczną siatkę zapewnił napastnikowi dublet, a Lechowi dał bardzo dużo spokoju. Wraz z upływającym czasem jasne było, że portowcy nie dadzą radę wyszarpać dziś nawet oczka. Goście grali w swoją grę, a mijający czas działał na ich korzyść.
CO TO BYŁ ZA STRZAŁ! JOEL PEREIRA DOBIŁ POGOŃ NIESAMOWITYM LOBEM! 😱😱😱
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 1, 2025
📺 Mecze @_Ekstraklasa_ oglądajcie w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/MhHZmwtYmk
W 85. minucie meczu Joel Pereira postanowił zabić wszelkie nadzieje rywali. Gol, który zdecydowanie będzie kandydatem do trafienia sezonu, uciszył fanów Pogoni. Takich bramek w Ekstraklasie nie widuje się na co dzień. W doliczonym czasie gry brutalnym i niepotrzebnym faulem „popisał się” Wędrychowski. Po konsultacji z wozem VAR sędzia musiał cofnąć żółty kartonik i odesłać zawodnika do szatni.
Lech zrobił swoje, Pogoń straciła kontakt
Ta porażka boli Pogoń podwójnie. Nie tylko stracili oni punkty, ale przede wszystkim kolejny raz oddali się od pierwszej trójki. Jeśli w meczu z beznadziejnym Śląskiem nie uda się zgarnąć kompletu punktów, to kolejny raz będą musieli się obejść ligowym smakiem. Oczywiście, ciągle są w grze o puchar Polski, ale po takiej ligowej serii szkoda byłoby niweczyć wszystkie szanse dwoma słabszymi występami.
Lech natomiast zrobił swoje. Wygrał i teraz ze spokojem będzie obserwować, co zrobią jego bezpośredni rywale. Walka o tytuł nabiera rumieńców, ale ciągle to poznańska lokomotywa prowadzi w całym wyścigu. Czy poznaniacy wytrzymają ciśnienie i dowiozą pierwszą pozycję do końca sezonu?