Jakikolwiek inny wynik niż Liverpool pewnie wygrywający spotkanie z Sheffield United byłby gigantyczną sensacją. Piłkarze Chrisa Wildera wydają się być pogodzeni z degradacją z ligi, tymczasem drużyna Jurgena Kloppa musiała wypunktować rywala, by wrócić na fotel lidera Premier League.
Ambitne Sheffield nie zamierzało odpuszczać
Wszelkie analizy przedmeczowe szlag trafić mógł już w pierwszej minucie meczu. Wtedy właśnie niepozorna wrzutka trafiła pod nogi Jamesa McAtee, który nie spodziewał się tak dogodnej okazji i instynktownie uderzył w Caoimhina Kelleher. Co ciekawe, szansa została wyceniona na 0.46 xG! Gdyby 21-letni Anglik miał nieco więcej szczęścia, Liverpool na starcie meczu znalazłby się w trudnej sytuacji. Również Ben Brereton Diaz miał swoją okazję, jednak w jego przypadku był nieco zbyt spóźniony, by zamknąć wrzutkę strzałem. Sheffield nie wykorzystało swoich szans, aż w końcu do głosu doszedł Liverpool, który zaczął dominować mecz.
Gospodarze w pierwszej połowie oddali 15 uderzeń, jednak uczciwie trzeba przyznać, większość z nich nie miała prawa zagrozić bramce Ivo Grbicia. 28-letni Chorwat zaliczył kilka udanych interwencji, jednak w 17. minucie zagwarantował sobie miejsce w serwisach sportowych całego świata. Mając piłkę przy nodze… nabił nabiegającego Darwina Nuneza. Urugwajczyk strzelił prawdopodobniej najdziwniejszego gola w karierze, a Liverpool miał upragnione trafienie. Problem w tym, że średnio potrafił sobie z tym poradzić.
Liverpool został w szatni przed drugą połową
Po zmianie stron The Reds nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu i dobić rywala drugim golem. Jurgen Klopp zauważył, że gra jego podopiecznym nie układa się zgodnie z oczekiwaniami i zarządził zmiany. Zanim jednak na murawę weszli Harvey Elliott oraz Andrew Robertson, Sheffield zdołało wyrównać! Długa piłka na skrzydło, gdzie McAtee w dziecinny sposób ograł Joe Gomeza, dośrodkowanie w pole karne i Gustavo Hamer uderzający głową w taki sposób, że piłka po nogach Conora Bradleya wpadła do siatki.
Nadzieje gości na sprawienie gigantycznej sensacji rosły z każdą minutą. Liverpool próbował odzyskać prowadzenie, jednak brakowało przełożenia chęci na konkretne sytuacje. Dopiero na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry, niecelne wybicie piłki trafiło pod nogi Alexisa Mac Allistera. Argentyńczyk popisał się potężnym uderzeniem, które rozwiało wszelkie wątpliwości. Celownik Mac Allistera był dziś nieźle ustawiony i w końcówce 26-latek po efektownym strzale z rzutu wolnego obił poprzeczkę. Goście nie mieli już sił walczyć o wyrównanie, a w 90. minucie rezultat ustalił Cody Gakpo, który wykorzystał podanie Robertsona i zgubione krycie defensorów rywala.
The Reds nie zagrali dzisiaj wybitnego spotkania. Długimi minutami wydawali się bezradni na tle defensywnie ustawionego rywala, który zarazem próbował się odgryzać. Sheffield miało sporo szczęścia przy samobójczym golu Bradleya i mnóstwo pecha przy wpadce Grbicia. Różnicę na wagę 3 punktów zrobił Mac Allister, o którym obszernie pisaliśmy w tym miejscu.