Kto poniesie odpowiedzialność za problemy Lecha Poznań?

Porozmawiajmy o faktach. Raków Częstochowa ma w lidze 5 punktów więcej niż Lech Poznań. Ma również lepszą pozycję do walki o kolejną rundę kwalifikacji Ligi Konferencji, bowiem w przeciwieństwie do „Kolejorza”, wygrał pierwsze spotkanie. Tak, Raków jest rozsądnie rozwijany i w ostatnich tygodniach zagrał kilka udanych spotkań. Jednocześnie, jeszcze niedawno to Lech mógł na niego spoglądać z wyższością, świętując mistrzostwo. Paradoksalnie jednak, w Częstochowie samą walkę o tytuł potrafią przekuć w sukces i drużyna Papszuna jest ostatnio wręcz gloryfikowana. W Poznaniu zdobycie tytułu okazało się otwarciem puszki Pandory, a klub stał się obiektem złośliwych docinek.

Problematyczny wydaje się temat odejścia Macieja Skorży. Z jednej strony, trener, który poprowadził Lecha do mistrzostwa miał swoje prywatne powody, dla których opuścił zespół. Z drugiej, gołym okiem widać, że „Kolejorz” nie jest optymalnie przygotowany do sezonu. Czyja to wina? John van den Brom może bronić się, że przybył do klubu w trakcie przygotowań. Z kolei Maciej Skorża – który podobno rozpisał i zaplanował okres przygotowawczy nie będzie z oczywistych powodów „wołany do tablicy”. Można jednak odczuć, że część rodzimych dziennikarzy stanowczo wskazuje winę holenderskiego szkoleniowca, sugerując, że ze Skorżą wyniki byłby nieporównywalnie lepsze. Osobiście uważam jednak, że to potężna niesprawdliwość, zwłaszcza jeśli realnym autorem przygotowań był Skorża.

REKLAMA

Zastanawiająco wyglądają kwestie transferowe

Mam nieodparte wrażenie, że Lech Poznań planował… to co robi dziś Raków. W Częstochowie zaczęli łagodnie, od wypożyczenia Stratosa Svarnasa, by dopiero z awansami do kolejnych rund kwalifikacji Ligi Konferencji decydować się na odważniejsze kroki. Berggren czy Nowak powinni być wartościowymi wzmocnieniami, ale to gracze, którzy dołączyli do zespołu w ostatnich dniach. Kolejorz liczył na spokojne przejście początkowych rund, a następnie finalizację wykupienia Kownackiego czy transferu Kądziora. Tego typu koncepcja miała być logiczna, ale okazała się skrajnie naiwna.

Raków z każdą kolejną rundą potrzebował coraz lepszej drużyny. Lech zaczynając europejskie puchary już w pierwszych spotkaniach musiał osiągnąć swój top formy. Pozniacy walczyli o Ligę Mistrzów, najbardziej prestiżowe z rozgrywek klubowych. Ekipa Papszuna mogła pozwolić sobie na niedociągnięcia i spokojne ich eliminowanie. Kolejorz musiał zacząć mocno. Tymczasem okazało się, że drużyna nie jest optymalnie przygotowana i ma sporo luk w składzie, które nie uzupełniono wartościowymi transferami.

Lech zamiast wzmocnić się przed spotkaniami z Karabachem, zaczął słabszy niż pod koniec pracy Skorży

Osoby odpowiedzialne za transfery poniosły druzgocącą klęskę. Co gorsze, przed kwalifikacjami słyszeliśmy deklaracje wskazujące na wielomilionowe wydatki. Kibice spodziewali się hitowego wzmocnienia w bramce – otrzymali Artura Rudko, wypożyczonego z Metalista Charków. Prawdopodobnie ktoś w klubie zacierał ręce ciesząc się z oszczędności, ale w ten sposób stracono wiarygodność w oczach kibiców.

Czy wspomniany Raków robi gigantyczne transfery na miarę europejską? Nie, bez przesady. Tylko, że Częstochowie nie składają deklaracji bez pokrycia. Włodarze budzą zaufanie opinii publicznej. Nikt nie narzeka, że wypożyczono z AEKu Ateny Stavrosa Svarnasa, bowiem Raków ma mieć klauzulę wykupu jego kontraktu. Transakcja wydaje się przemyślana, kibice nie mają powodu do obaw. W przypadku Lecha na wypożyczenie trafił Tsitaishvili. W mediach pojawiają się jednak informacje, zgodnie z którymi jego wykupienie przerasta zdrowy rozsądek (6.5 miliona euro). Gdyby jeszcze gracz był wart takich pieniędzy – dziś między wierszami można wyczytać, że w klubie nie są przekonani do jego potencjału.

Brak wyników zgodnych z oczekiwaniami, problem z przygotowaniem do sezonu, brak mocnych transferów mimo szumnych zapowiedzi

Kto poniesie konsekwencje problemów Lecha Poznań? Jestem przekonany, że dla działaczy będzie to obecny trener, a media znajdą prostą receptę – van den Brom zepsuł to, co działało za Skorży. Niestety, przyzwyczailiśmy się już, że łatwiej zwolnić trenera niż samemu uderzyć się w pierś i wyciągnąć wnioski ze swoich błędów. Holender próbuje szukać pozytywów w grze swoich graczy, co w polskich realiach traktowane jest jako słabość i zazwyczaj kończy się źle. Odpowiedź na pytanie zadane w tytule tego tekstu jest więc stosunkowo oczywista, co niestety mnie smuci.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ