Cierpliwość kibiców West Hamu – i samego Davida Sullivana – została wystawiona na ciężką próbę? Sobotnia porażka 0:1 z Fulham była kolejnym dowodem na to, że drużyna pod wodzą Nuno Espírito Santo zmierza w niebezpiecznym kierunku. Co gorsza, styl gry „Młotów” w pełni oddawał wynik – West Ham nie zasłużył na nic więcej.
Nie był to odosobniony przypadek. W obecnym sezonie West Ham zbyt często wygląda na zespół bez pomysłu, szczególnie w ofensywie. Brakuje płynności, automatyzmów i jakiejkolwiek spójności w ostatniej tercji boiska. Drużyna sprawia wrażenie zagubionej, a odpowiedzialność za ten stan rzeczy spada przede wszystkim na trenera.
Decyzje, które pogrążają menedżera
Nuno Espírito Santo już wcześniej balansował na granicy zwolnienia, jednak mecz z Fulham może okazać się punktem krytycznym? Jedną z najbardziej niezrozumiałych decyzji było pominięcie Calluma Wilsona w wyjściowym składzie. Oczywiście Wilson nie jest cudotwórcą, ale pozostaje klasyczną „dziewiątką”, która wielokrotnie udowodniła, że potrafi realnie wpłynąć na grę West Hamu.
Brak jego obecności był widoczny od pierwszych minut spotkania – ofensywa była bezzębna, a ataki chaotyczne. Dopiero po wejściu Wilsona na boisko „Młoty” zaczęły wyglądać na bardziej poukładane i groźniejsze. Było to jednak za mało, by odwrócić losy meczu.
Ta decyzja trenerska tylko wzmocniła przekonanie, że Nuno stracił wyczucie sytuacji i nie potrafi odpowiednio reagować na problemy zespołu.
Widmo katastrofy nad Stadionem Londyńskim
Siedem meczów bez zwycięstwa to bilans, który w Premier League rzadko bywa tolerowany. Jeśli nic się nie zmieni, West Ham może realnie znaleźć się w walce o utrzymanie. A jeśli po takiej serii David Sullivan wciąż nie dostrzega powagi sytuacji, pojawia się pytanie, czy klubowe władze właściwie oceniają zagrożenie.
Tym bardziej boli fakt, że jeszcze kilka sezonów temu West Ham świętował europejski triumf. Dziś tamte sukcesy wydają się odległym wspomnieniem, a obecna kadra – mimo problemów rekrutacyjnych – powinna prezentować znacznie wyższy poziom niż ten, który oglądamy obecnie.
Brak logiki i utrata zaufania
Nominacja Nuno Espírito Santo okazała się katastrofalnym błędem? Dla porównania – Graham Potter i Julen Lopetegui stracili pracę przy lepszych wynikach, co tylko podkreśla skalę obecnego kryzysu i utratę zaufania do Portugalczyka.
W Premier League siedem spotkań bez wygranej to niemal wyrok. Niewielu menedżerów potrafi przetrwać coś takiego, a wszystko wskazuje na to, że Nuno nie jest wyjątkiem.
David Sullivan musi działać natychmiast. Jeśli decyzja o rozstaniu z Nuno Espírito Santo nie zapadnie w najbliższy weekend, sezon może zakończyć się prawdziwą katastrofą. Zwlekanie tylko pogłębi kryzys i oddali West Ham od poziomu, do którego klub i jego kibice aspirują.
Ale… jest też druga strona medalu, o której coraz głośniej mówią kibice West Hamu
Jeśli bowiem trzeci trener z rzędu nie potrafi wyciągnąć drużyny z marazmu, to naturalnie nasuwa się pytanie, czy problem rzeczywiście leży wyłącznie na ławce trenerskiej? Być może źródło niepowodzeń znajduje się znacznie wyżej – w gabinetach zarządu.
David Sullivan od lat podejmuje kluczowe decyzje dotyczące kierunku, w jakim zmierza klub. To on odpowiada za wybór menedżerów, strategię transferową oraz długofalową wizję sportową. A tej wizji coraz trudniej się doszukać. Brak spójności w polityce kadrowej, chaotyczne zmiany szkoleniowców i krótkowzroczne reakcje na kryzysy sprawiają wrażenie, jakby West Ham funkcjonował bez jasno określonego planu.
Nic więc dziwnego, że frustracja kibiców rośnie. Coraz częściej słychać głosy, że to nie tylko trener powinien ponieść konsekwencje, lecz także sam Sullivan powinien poważnie zastanowić się nad swoją przyszłością w klubie. Bo jeśli fundamenty są wadliwe, żadna zmiana na powierzchni nie przyniesie trwałej poprawy.
