Królewski występ Kolejorza! Legia rozbita w Poznaniu

Nierzadko zdarza się, że wielkie hity polskiej ligi są wielkie jedynie z nazwy. Tym razem stawką pojedynku Lecha Poznań z Legią Warszawa było coś więcej niż 3 punkty i prestiż. Kolejorz jeszcze niedawno promowany był na faworyta do tytułu mistrzowskiego — z perspektywy braku występów w europejskich pucharach, a co za tym idzie możliwości skoncentrowania sił na Ekstraklasie, ale i dobrego startu sezonu ligowego. Piłkarze Nielsa Frederiksena przegrali jednak ostatnio spotkania z Motorem Lublin oraz Puszczą Niepołomice, co podważyło przekonanie, że Lech Poznań ma przed sobą prostą drogę o mistrzostwa. Co więcej, Legia Warszawa zaczęła wygrywać kolejne mecze, dzięki czemu zminimalizowała straty do ledwie 6 punktów. Zarówno Lech jak i Legia wiedziały jak ważne będzie zwycięstwo w niedzielnym spotkaniu.

Cios za cios w pierwszej połowie

Ktokolwiek obawiał się taktycznych szachów i nudnego 0:0, już w 5. minucie gry przekonał się, że piłkarze nie zamierzają się oszczędzać i chcą sprezentować efektowne show. Wtedy właśnie Gabriel Kobylak obronił strzał Patrika Wålemarka, jednak futbolówka trafiła do Aliego Gholizadeha, który popisał się kapitalnym uderzeniem à la Mo Salah. Kosztowny transfer Irańczyka od początku budził krytykę, jednak w tym jednym momencie Gholizadeh spłacił część środków zainwestowanych w swoje sprowadzenie. Uprzedzając fakty — Irańczyk w drugiej połowie miał problemy zdrowotne i opuścił murawę, ale to jego strzał rozpoczął dzisiejsze show przy Bułgarskiej.

REKLAMA

Kobylak był ewidentnie wkurzony na brak koncentracji swoich kolegów z defensywy, a poznaniacy od razu ruszyli z kolejnymi atakami. Bramkarz Legii chwilę później musiał radzić sobie z uderzeniem Patrika Wålemarka. Pierwsze minuty zdecydowanie należały do gospodarzy.

Legia Warszawa po trudnym początku spokojnie dochodziła do siebie. Z każdą kolejną minutą radziła sobie coraz lepiej, aż w końcu w 29. minucie Marc Gual doprowadził do remisu. Legioniści zanotowali efektowną i efektywną akcję, począwszy od wrzutki Pawła Wszołka, przez doskonałe zgranie Luquinhasa oraz wykończenie Guala.

Legia z ciosem do szatni

Lech Poznań prowadzeniem nacieszył się przez 24 minuty. Stracony gol mógł zachwiać pewnością siebie gospodarzy, jednak paradoksalnie — trafienie Guala sprawiło, że Kolejorz znowu przejął inicjatywę. Doprowadziło to do kolejnej bramki, przy której sporego pecha miał Kobylak. Bramkarz Legii Warszawa sparował uderzenie Afonso Sousy, ale nie poradził sobie z dobitką Antoniego Kozubala. Poznaniacy znowu byli na prowadzeniu, a warszawiacy musieli powalczyć o odrobienie strat.

Wydawało się, że tym razem gospodarze skuteczniej podejdą do utrzymania korzystnego rezultatu, jednak w doliczonym czasie pierwszej połowy dość przypadkowo ręką w polu karnym zagrał Sousa. Szymon Marciniak skorzystał z VAR-u, dyktując jedenastkę wykorzystaną przez Rafała Augustyniaka. Pierwsze słowo pierwszej połowy należało do Lecha Poznań, ostatnie do Legii Warszawa. Zwycięzcami tej części gry byli przede wszystkim kibice, którzy mogli obserwować ciekawe widowisko toczone w dobrym tempie.

Lech Poznań w trybie walca, Legia mogła jedynie podziwiać

Druga połowa nie mogła rozpocząć się lepiej dla gospodarzy. Kapitalną zespołową akcję, w której zawodnicy Lecha wymienili kilka podań z pierwszej piłki, wykończył Afonso Sousa. Ten sam, który tuż przed zmianą stron sprokurował jedenastkę. Jeśli można było wymyślić sobie scenariusz na odkupienie win, to Portugalczyk zrealizował go w sposób doskonały.

Poznaniacy po raz kolejny byli konkretniejsi po wyjściu z szatni, z jedną zasadniczą różnicą. Tym razem poszli za ciosem. Nie można odmówić piłkarzom Legii Warszawa chęci, jednak w drugiej połowie goście nie mieli już wiele do powiedzenia. Lech Poznań co chwilę napędzał kolejne ataki. Miał indywidualności robiące różnice, a zarazem lepiej prezentował się jako drużyna. Zacięty mecz z pierwszej połowy zmienił się w show piłkarzy Nielsa Frederiksena. W 59. minucie kolejnego gola dorzucił Mikael Ishak, a dziesięć minut później ponownie trafił Afonso Sousa.

źródło: DEKLASACJA, 7 GOLI W KLASYKU! LECH – LEGIA, SKRÓT MECZU

Pięć goli strzelonych przeciwko odwiecznemu rywalowi

Nawet kibice Legii Warszawa muszą oddać, że niedziela – 10 listopada 2024 roku była dniem Lecha Poznań. Piłkarsko prezentowali się lepiej, wykorzystali stwarzane przez siebie szanse. Tak naprawdę martwić mogą jedynie urazy Gholizadeha i groźnie wyglądająca kontuzja Douglasa. Strata obu byłaby sporym ciosem…

Goncalo Feio mógł jedynie z loży prasowej obserwować, jak jego podopieczni przegrywają hit Ekstraklasy. Przewaga Lecha nad Legią rośnie do 9 punktów, a jeśli Kolejorz zdoła utrzymać dyspozycję z dzisiejszego meczu, marzenia o tytule mistrzowskim mogą się spełnić.

Lech Poznań — Legia Warszawa 5:2 (Gholizadeh 5′, Kozubal 39′, Sousa 50′, 69′, Ishak 59′ – Gual 29′, Augustyniak 45+2′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ