Starcie Dawida z Goliatem to uczciwe określenie realiów piątkowego spotkania. Wykartkowany Ruch Chorzów udał się do Szczecina przede wszystkim z ogromnymi nadziejami na korzystny wynik. Gospodarze po porażce w Poznaniu, jednak po bardzo dobrym meczu mieli ochotę udowodnić swoją jakość i rozbić jedną z najsłabszych drużyn PKO BP Ekstraklasy. Pogoń Szczecin od początku pracowała nad tym, by rozbić Ruch jak najwyżej i jak najefektowniej.
Szybko się to zaczęło
Mecz rozpoczął się fatalnie dla Ruchu Chorzów. W 2. minucie gry Mateusz Bartolewski wpakował piłkę do własnej bramki, po bardzo mocnym wstrzeleniu piłki Wahlqvista. Kilka chwil później na świetną indywidualną akcję zdecydował się Eftimis Koulouris, ale piłka minimalnie minęła lewy słupek. Goście jednak próbowali szybko „wrócić” do tego meczu, w jednej z akcji delikatnie chybił Daniel Szczepan. Kolejne minuty bardzo nam zwolniły tempo tego meczu, brakowało akcji ofensywnych i goli. W 35. minucie Pogoń Szczecin zadała jednak drugi cios po bardzo dobrym dośrodkowaniu Kamila Grosickiego z rzutu rożnego. Adrian Przyborek zdobył pierwszego gola w sezonie po delikatnym muśnięciu piłki.
Chwilę później mogło być 3:0, ale Koulouris był na pozycji spalonej. Podopieczni Jensa Gustafssona mieli wszystko pod kontrolą w tym meczu. Ruchowi brakowało chyba przede wszystkim umiejętności, by powalczyć o zwycięstwo (czy nawet remis), jedyne zagrożenie z ich strony to bardzo niedokładne strzały z daleka. Janusza Niedźwiedzia czekała poważna rozmowa w szatni, by zmotywować swoich zawodników.
Koulouris show!
Druga połowa rozpoczęła się równie wyśmienicie dla gospodarzy. Dośrodkowanie w pole karne Vahana Bichakhchyana i pewne uderzenie Koulourisa, dla którego był to 10. gol w tym sezonie. Na kolejnego gola Greka nie musieliśmy długo czekać. W pole karne „wjechał” Wahlqvist, który zagrał prosto pod nogi napastnika Pogoni. W 59. minucie grecki snajper zdobył hattricka, tym razem głową skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Leonardo Koutrisa.
Świetną piłkę do Piotra Paryzka zagrał Kamil Grosicki, ale młody napastnik nie wykorzystał tego „ciasteczka”. W drugiej połowie oba zespoły wprowadziły na boisku młodzieżowych zawodników, dając im szansę na złapanie doświadczenia. Dla Ruchu to mecz, który bardzo przybliżył ich do spadku. Wygranej nikt się raczej nie spodziewał, ale skala klęski może boleć i odbić się na wierze w utrzymanie.