Korona ozdobiona 3 punktami! Kielczanie awansują aż o 4 miejsca!

Korona Kielce, typowana przez niektórych z nas do spadku przed startem rundy wiosennej, zdaje się być już pewna utrzymania. Podopieczni Jacka Zielińskiego fenomenalnie weszli w 2025 rok i przed startem 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy mieli aż 9 punktów przewagi nad strefą spadkową. Kielczanie są na bezpiecznej pozycji, ale przydałoby im się coś wygrać, bowiem do pojedynku z Widzewem Łódź przystępowali z dwoma porażkami z rzędu. Łodzianie z kolei, mimo fatalnego początku wiosny, również mogą czuć się niezagrożeni. Ekipa z centralnej Polski przyjechała na Ziemię Świętokrzyską z serią 3 zwycięstw pod rząd. Mocno się zmieniła na lepsze, odkąd stery przejął Željko Sopić. Zapowiadał się zatem całkiem wyrównany mecz, bez wyraźnego faworyta.

Wystrzałowy początek – szkoda, że tylko na trybunach

Już od pierwszej minuty były fajerwerki. Nie na boisku, a na trybunach. Gra obu zespołów nie porwała aż tak szybko, za to dym od odpalonej przez kibiców Korony pirotechniki uniemożliwiał rozgrywanie spotkania przez kilka minut. Widoczność była tak słaba, że Wojciech Myć zaprosił piłkarzy na chwilę do szatni. Po kwadransie mecz został wreszcie wznowiony, zaczął się w zasadzie od nowa. Pierwsze 10 minut było znakomite w wykonaniu Korony. Gospodarze mieli dobrą okazję w 5. minucie, po strzale Miłosza Trojaka. Rafał Gikiewicz nie zdążyłby do piłki, lecz na jego szczęście Szymon Czyż stał na linii bramkowej i z niej wybił lecącą piłkę. Przez ten czas kielczanie nie wychodzili nawet z połowy przeciwnika. Dopiero po 10 minutach Widzew się przełamał i próbował odpowiedzieć. W 12. minucie Czyż huknął z dystansu, jednak Rafał Mamla, nie bez problemów, obronił to uderzenie.

REKLAMA

Widzew jeszcze nie dojechał na Exbud Arenę. Korona zdecydowanie przeważała w tym spotkaniu. Jedyne, czego brakowało Scyzorom, to goli. Na brak akcji kielczanie narzekać już nie mogli. Ostatnimi czasy Widzew wyglądał nieźle na boisku, lecz dzisiaj, po 20 minutach gry jakby zapomniał, jak się gra. Z czasem jednak Korona również coraz rzadziej dochodziła do głosu. Oba zespoły były w klinczu, a zagrożenia – brak. Łodzianie mieli trochę więcej z gry, lecz to było wciąż zdecydowanie za mało. Nudny był ten mecz. W pierwszej połowie jedyną ciekawą akcją była ta z udziałem Trojaka. „Super Piątek”, mówili…

No w końcu coś zaczęło się dziać!

Druga połowa zaczęła się niestety podobnie, co pierwsza. Przeciętny widz, chcący się tylko nacieszyć Ekstraklasą cierpiał jak 14-latek podczas omawiania „Pana Tadeusza”. Na ładną akcję trzeba było czekać aż do 54. minuty. Blisko gola była Korona. Martin Remacle oddał niezły strzał, mając sporo przestrzeni, lecz Belg minimalnie spudłował – kwestia centymetrów. Może i Korona wyglądała na boisku lepiej od Widzewa, lecz to nie oznaczało, że zasługiwała na objęcie prowadzenia. Podopieczni Jacka Zielińskiego mimo to walczyli. W 67. minucie Dawid Błanik, groźnie centrował w stronę Konstantinosa Sotiriou. Cypryjczyk, chcąc wykorzystać chwilę nieuwagi, strzelił nieco nad poprzeczką. Obrońca Korony szybko się jednak zrehabilitował i ponownie główkował po wrzutce Błanika. Tym razem skutecznie. Przez godzinę gry kielczanie nijak zasługiwali na gola. Po tym czasie w końcu wzięli się do roboty i wypracowali sobie to prowadzenie.

4 minuty – tyle prowadzili gospodarze. Widzew odpowiedział w trybie natychmiastowym, choć na boisku wyglądał przez większość meczu o wiele gorzej. Spora w tym jednak zasługa szczęścia. Juljan Shehu, nie wiedzieć jak, utrzymał się przy piłce, będąc w gąszczu obrońców. Albańczyk musiał się nagimnastykować, lecz dopiął swego i niemal od razu przywrócił wynik remisowy.

Korona wraca na zwycięski szlak!

Remis z reguły rzadko kiedy kogoś zadowala. W takiej sytuacji, jak ta, nie byłaby nim usatysfakcjonowana żadna ze stron. W 80. minucie po raz kolejny Korona miała groźną sytuację po stałym fragmencie gry. Błanik ponownie groźnie dośrodkowywał, w stronę Trojaka. Defensor Korony główkował, lecz do bramki ostatecznie trafił Adrian Dalmau, który z bliska wepchnął piłkę do siatki, na wagę zwycięstwa. 4 minuty później Widzewiaków mógł dobić Błanik, a następnie Shuma Nagamatsu. W grze łodzian utrzymał świetny refleks Gikiewicza.

Pierwsze 60 minut tego spotkania było okropne do oglądania. Nudna, siermiężna kopanina, z której absolutnie nic nie wynikało. Wszystko wskazywało na to, że taki stan rzeczy utrzyma się do końca i mecz zakończy się bezbramkowym remisem. Piłkarze obu drużyn jakby zdali sobie sprawę, że wyrządzają krzywdę oglądającym i wreszcie na boisku zaczęło się dziać, i to wcale nie mało. Korona lepiej zaprezentowała się dzisiaj na murawie Exbud Areny i to ona bardziej zasłużyła na te 3 punkty. Nie byłoby jednak żadnym zaskoczeniem, gdyby padł tutaj remis. Korona zaliczyła duży skok w tabeli, bo z 13. miejsca aż na 9. Widzew z kolei spadł o jedną pozycję, ze względu na awans zwycięskiej dziś Korony.

Korona Kielce – Widzew Łódź 2:1 (Sotiriou 69′, Dalmau 80′ – Shehu 73′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,845FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ