W Kielcach odbyły się dzisiaj dwa ważne wydarzenia. Po pierwsze – mecz Korona Kielce vs. Puszcza Niepołomice rozpoczynający nam 24. kolejkę PKO BP Ekstraklasy. Po drugie, niemniej ważne – oficjalna prezentacja nowego prezesa klubu Łukasza Maciejczyka. Kibice z Kielc mieli więc dzisiaj jeden powód do świętowania, a drugi dostarczyć mogli im piłkarze. I trzeba przyznać, że stanęli na wysokości zadania.
I świętowanie z powodu nowych właścicieli klubu to nie przesada. Przykładem może być kibic, który stanął podczas prezentacji obok trybuny prasowej i krzyczał – „Łukasz trzymaj fason”. Widać było ekscytację. Nie ma się co dziwić, kibice mają nadzieję, na lepszą przyszłość klubu. Nawet spiker przed pierwszym gwizdkiem pana sędziego Pawła Malca ogłosił, że początek tego meczu to „nowy rozdział w historii tego klubu”.
A po wspomnianym już gwizdku do roboty wzięła się Korona Kielce, chociaż robiła to nieskutecznie. Kielczanie oddali w pierwszej połowie 11 strzałów, 6 z nich było celnych, ale tylko jeden z nich trafił do bramki. Zanim jednak to, to pudłowali w najlepsze Martin Remacle, Adrian Dalmau czy Wiktor Długosz. Nie były to uderzenia w kosmos, ale do bramki trochę brakowało. Puszczę ratował też Kewin Komar tak jak w 8. minucie po strzale wspomnianego Remacle’a, czy tuż przed przerwą po uderzeniu z rzutu wolnego Marcela Pięczka i dobitce Dalmau. Do siatki trafił dopiero Mariusz Fornalczyk w 44. minucie po ładnym rajdzie i strzale po ziemi, ale to była bramka na remis. Wcześniej, bo w 17. minucie, karnego na gola zamienił Artur Craciun.
𝐌𝐀𝐑𝐈𝐔𝐒𝐙 𝐅𝐎𝐑𝐍𝐀𝐋𝐂𝐙𝐘𝐊! 🎯 Znakomita forma skrzydłowego @Korona_Kielce potwierdzona precyzyjnym uderzeniem i golem wyrównującym! 💥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 7, 2025
📺 Mecz w Kielcach trwa w CANAL+ SPORT 3, CANAL+ SPORT 5 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/HiY7X5edlX
Do szatni zawodnicy schodzili przy wyniku remisowym, chociaż ciężko nie odnieść wrażenia, że to gospodarze lepiej prezentowali się na boisku. Brakowało im tylko skuteczności i trochę charakteru. Przynajmniej w porównaniu do rywali. Podopieczni Tomasza Tułacza byli naładowani energią pod korek, co było widać szczególnie przy wszystkich sytuacjach stykowych. Każda wygrana piłka, udany wślizg czy starcie fizyczne było fetowane, co najmniej jakby Puszcza oddała groźny strzał.
Strzały z dystansu kluczem do wygranej
W drugiej połowie Korona Kielce włączyła wyższy bieg. Motorem napędowym jak co mecz był Fornalczyk, ale często brakowało celnego dogrania lub kogoś w polu karnym. Mecz zrobił się też trochę brudny. O wiele więcej było przerw w grze, fauli i ostrych starć pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Kibice zgromadzeni na stadionie wyrażali także dosyć wyraźnie swoje niezadowolenie z faktu, iż piłkarze z Niepołomic celebrują każde wznowienie gry – czy to z autu, rzutu wolnego czy piątki.
Kielczanie nie mogli się przebić przez defensywę Puszczy, więc musieli liczyć na łut szczęścia. Tak się stało w 65. minucie, kiedy piłka po długim wrzucie z autu odbiła się pod nogi Fornalczyka. Ten jednak uderzył obok bramki. Długo nic się na boisku po tej sytuacji nie działo, aż do uderzenia Pięczka z dystansu w słupek. Mecz wchodził w decydującą fazę, więc i niepołomiczanie zaczęli szukać swoich szans. Obok bramki uderzał Roman Yakuba, a na boisku pojawił się Michalis Kosidis. Na nic to się jednak zdało. Chwilę później z dobrym atakiem ruszyła Korona Kielce i za sprawą uderzenia z dystansu Remacle’a wyszła na prowadzenie. Jeden cios na szczękę dostała Puszcza, a zaraz mogła przyjść poprawka, bo sędzia Malec pokazał Craciunowi za faul czerwoną kartkę. Dopiero interwencja VAR-u sprawiła, że arbiter główny tego spotkania zmienił taryfikator i zmienił decyzję na kartonik koloru żółtego. W końcówce na 3:1 mógł trafić jeszcze Nono, ale świetnie strzał obronił Komar.
Korona Kielce zasłużenie zgarnęła w tym meczu trzy punkty, gdyż po prostu była lepsza od rywala. Puszcza powalczyła, ile mogła, ale na choćby punkt stać ich nie było. Tym samym ekipa Jacka Zielińskiego kontynuuje swoją dobrą serię ligową. 3 mecze wygrane z rzędu, a na dodatek w tym roku Korona jeszcze nie przegrała.