Kontrola w zwolnionym tempie. Polska wersja Portugalii Fernando Santosa

Po blamażu z Czechami kadra prowadzona przez Fernando Santosa potrafiła odpowiedzieć zwycięstwem z Albanią, aczkolwiek nie było to wielkie widowisko w wykonaniu naszych reprezentantów. Polska przez zdecydowaną większość czasu kontrolowała mecz, ale grała w zwolnionym tempie. W grze naszej reprezentacji było widać zarówno pozytywy, jak i negatywy. Optymiści będą widzieć szklankę do połowy pełną, pesymiści – do połowy pustą.

REKLAMA

Polska wersja Portugalii Fernando Santosa

Szczerze mówiąc, nie widziałem wielu meczów Portugalii Fernando Santosa. Jak pewnie w przypadku większości kibiców – były to wielkie turnieje, część spotkań Ligi Narodów i pojedyncze starcia eliminacyjne z rywalami ze średniej lub wyższej półki. W dzisiejszej grze naszej kadry widziałem sporo elementów wspólnych w porównaniu do poprzeniego zespołu prowadzonego przez obecnego selekcjonera naszej reprezentacji zarówno w kontekście pozytywnym, jak i negatywnym. Portugalia Santosa zawsze nastawiała na dominację przez posiadanie piłki, ale najczęstszym zarzutem, jaki kierowano wobec tego zespołu była statyczność i przewidywalność w ataku. Brak podkręcenia tempa ataku w kluczowych momentach, czy też złamania schematu. 68-letni trener wolał bezpieczeństwo w tyłach i odpowiedzialność w rozgrywaniu ataków kosztem ułańskiej fantazji. Dlatego też w trakcie zbierania informacji o naszym nowym selekcjonerze portugalscy dziennikarze często ostrzegali, że tłumił potencjał ofensywnych graczy.

W meczu z Albanią Polska zagrała właśnie w takim stylu. Kibice, którzy widzą szklankę do połowy pełną – powiedzą, że kontrolowaliśmy to spotkanie i rywal nie miał wielu sytuacji na strzelenie bramki. Powiedzą, że rywale mieli tylko 7 strzałów, w tym 4 z pola karnego, a współczynnik xG (goli oczekiwanych) wyniósł zaledwie 0,49. Reprezentanci dobrze reagowali po stracie piłki rzadko dopuszczając do kontrataków Albanii. Tak naprawdę wyprowadzili oni tylko jedną kontrę, w 88. minucie, kiedy stworzyli sobie najlepszą szansę w tym meczu. Fani, którzy widzą szklankę do połowy pustą zripostują natomiast statystykami ofensywnymi naszej kadry – 11 strzałów, tylko 5 z pola karnego, 0,89 xG. Gol trochę z przypadku, bardzo mało akcji zespołowych, które mogły się podobać i za wolne tempo rozgrywania ataków. Jeśli reprezentacja ma dawać kibicom emocje – przy takim stylu gry większość może chcieć inaczej spożytkować czas.

Perspektywa selekcjonera

Do której grupy bliżej Fernando Santosowi? Próbując wejść w skórę selekcjonera – wydaje mi się, że bardziej będzie widział szklankę do połowy pełną. W końcu w bardzo podobny sposób opierał zwycięstwa w ostatnim czasie w reprezentacji Portugalii. Ma być dominacja terytorialna i utrzymywanie się przy piłce. Większość trenerów podkreśla, że najpierw trzeba poukładać defensywę, a z czasem usprawni się ofensywę. Mówiąc o swojej filozofii już po objeciu posady selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santos nie komplikuje piłki nożnej i lubi odnosić się do wygrywania, ale jednocześnie zaznacza, że powinno się to odbywać z piłką przy nodze. Dzisiaj zobaczyliśmy zwycięstwo właśnie w takim stylu. Przy prowadzeniu Polska częściej oddawała już inicjatywę rywalom, ale bardzo rzadko było widać w ich szeregach nerwowość. Ciągle sprawiali wrażenie zespołu, który ma wszystko pod kontrolą.

źródło: TVP Sport/Twitter

Niemniej jednak, sama kontrola meczu nie jest wystarczająca jeśli naprzeciwko mieliśmy – powiedzmy sobie szczerze – słabo dysponowaną Albanię (to zdecydowanie nie był ten sam zespół, co w ostatnim meczu na Stadionie Narodowym). Patrząc na nasze ataki – wszystko było mocno przewidywalne. Mało było gry przez środek. Zieliński zbyt często, aby otrzymać piłkę musiał cofnąć się aż tak głęboko, że w momencie przyjęcia miał przed sobą dziesięciu Albańczyków. Nie było też za wiele wymienności pozycji. Piłkarze zachowywali się tak, jakby byli zaprogramowani, że odpowiadają za działania w konkretnej strefie i rzadko próbowali złamać schemat. A personalia wręcz zachęcały do „hybrydowego grania” – wycofania Kiwiora do trójki stoperów i przejścia na chwilowe ustawienie z wahadłowymi. To mogłoby być trudniejsze do rozszyfrowania dla rywali.

Nieweryfikowalne eliminacje

Sposób gry, który Polska zaprezentowała z Albanią nie jest efektowny, ale w tych eliminacjach, gdzie jesteśmy faworytem grupy i zespołem o zdecydowanie wyższej jakości piłkarskiej od trzech z czterech rywali (powiedzmy, że z Czechami jesteśmy na podobnym poziomie) – powinien być efektywny. Jest to sposób gry bezpieczny, obliczony na kontrolowanie spotkań i przeważenie szali zwycięstwa na swoją korzyść dzięki indywidualnym umiejętnościom zawodników. Przeciwko rywalom pokroju Albanii, którzy bronienie rozpoczynają na własnej połowie i to pod warunkiem, że piłkę ma środkowy pomocnik, a nie stoper taki sposób gry jest zrozumiały, choć z pewnością kadra będzie zbierała sporo krytyki za jałowe posiadanie piłki, czy grę w zbyt wolnym tempie.

Problemy zaczynają się wówczas, gdy przeciwnik zagra wysokim pressingiem, o czym najlepiej przekonaliśmy się kilka dni temu z Czechami. W tych eliminacjach nie będziemy jednak mieli wielu okazji, aby skonfrontować swoje umiejętności wychodzenia spod pressingu ani trudniejszych testów przeciwko głęboko ustawionym defensywom. Czyli elementów i faz gry, o które powinniśmy mieć największe obawy odnośnie do reprezentacji Polski pod wodzą Fernando Santosa.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ