Magdalena Fręch awansowała do IV rundy Australian Open. Dziś w nocy tej sztuki dokonał także Hubert Hurkacz. Iga Świątek zamierzała iść w ślady rodaków, a do tego potrzebne było zwycięstwo przeciwko Lindzie Noskovej. Obie zawodniczki zmierzyły się w lipcu 2023 roku w Warszawie. Wówczas Polka oddała Czeszce ledwie 5 gemów. Dziś stawka była nieporównywalnie większa. Zdecydowaną faworytką wydawała się liderka światowego rankingu, która we wcześniejszych rundach musiała uporać się z Kenin oraz Collins.
Iga Świątek nie miała łatwego wejścia w mecz
Popełniała proste błędy, co mogło nawet zakończyć się przełamaniem ze strony Noskovej. Liderka rankingu WTA potrafiła jednak utrzymać własne podanie, spokojnie „rozgrzała się” i sama przy prowadzeniu 3:2 przełamała serwis przeciwniczki. Świątek rosła w oczach, z każdą piłką prezentując się coraz pewniej i coraz skuteczniej kończąc akcje. Po przełamaniu, przy własnym serwisie oddał ledwie 1 punkt, wygrywając do zera i do 15, a dzięki temu całego seta 6:3.
W drugim secie Czeszka starała się podkręcić presję na Idze, stawiając na agresywne piłki przy wymianach. Noskova posyłała kolejne asy serwisowe, miała wyższą skuteczność pierwszego serwisu, ale Świątek czerpała korzyść ze swojego doświadczenia. Polka zachowywała spokój, utrzymując własne podanie. Dodatkowo sama nakładała presję na Noskovą. Oczywiście, musimy uczciwie przyznać, że nie było widać różnicy 49 miejsc w rankingu WTA. Wydawało się, że walka gem za gem będzie trwała do końca, a w pewnym momencie Świątek po prostu znajdzie sposób na przełamanie. Nie bez problemów, ale ostatecznie zamknie mecz w dwóch setach, unikając nerwówki. Niestety, tak się nie stało.
Przy stanie 4:3 dla Noskovej i serwisie Igi Świątek, Czeszka wygrała trzy kolejne punkty. Tym sposobem, po raz pierwszy w drugim secie miała swojego break-pointa. Wykorzystała go przy pierwszej możliwej okazji, a po chwili serwując na seta, nie dała żadnych szans polskiej tenisistce. Iga długo dzielnie się broniła, ale końcówka należała do przeciwniczki. Teraz to ona wygrała seta wynikiem 6:3.
Noskova znalazła sposób na Świątek, ale…
Sytuacja w trzecim secie zaczęła układać się bardzo źle. Iga popełniał błędy i została przełamana. Widmo nieoczekiwanej (czy wręcz sensacyjnej) porażki powoli stawało się realne. Na szczęście, Świątek po raz kolejny pokazała swoją determinację i przy kolejnym gemie zaliczyła przełamanie powrotne. Mimo że obserwowaliśmy ledwie spotkanie III rundy Australian Open, emocje były gigantyczne. Szala przechylała się w jedną i drugą stronę. Iga Świątek miała olbrzymie problemy, ratowała się i naciskała na Lindę Noskovą, po chwili znów widzieliśmy trudne chwile Polki. Wypada uczciwie i obiektywnie ocenić grę Igi, która momentami była oczywiście bardzo dobra, ale przeciwko tak agresywnie i dobrze serwującej rywalce, nie można popełniać aż tylu błędów jak liderka rankingu WTA.
Porażka? Zdarza się najlepszym. Oczywiście, niepowodzenie w trzeciej rundzie to duży zawód. Dziś zwycięstwo lub niepowodzenie dzieliło dosłownie kilka ważnych piłek. Niestety, w nich Iga nie była w stanie pokazać swojej najlepszej wersji. Tak jak Hubert Hurkacz zawiódł w United Cup, a teraz pewnie radzi sobie w Australian Open, tak w przypadku Igi Świątek sytuacja jest dokładnie odwrotna.