Portowcy od samego początku nie byli stawiani w roli faworyta w meczu z Gentem. Belgowie są po prostu lepszą drużyną, a ewentualną porażkę, szczególnie na wyjeździe, trzeba było wliczyć w koszty. Nikt nie spodziewał się jednak aż tak absurdalnie traconych goli oraz tak tragicznej postawy zawodników ze Szczecina. Dziś nie byliśmy świadkami zimnego prysznica, lecz lodowatego wodospadu.
Psychiczny paraliż i cztery gole bagażu
Ciężko jest pisać o pierwszej połowie jakiekolwiek dobre rzeczy. Pogoń nie oddała na bramkę rywali ani jednego uderzenia. Oprócz tego, niemal każdy strzał rywali kończył się… ich trafieniem. Co gorsza, Portowcy sami sprezentowali co najmniej trzy z nich swoim rywalom. Po prostu wszystko poszło nie tak.
Antybohaterem Pogoni zdecydowanie został Klebaniuk. Młody golkiper niemal w pojedynkę zafundował rywalowi dwie, o ile nie trzy bramki. Przy pierwszym trafieniu Orbana wypuścił on banalną do złapania piłkę wprost pod nogi napastnika rywali. Trzeci gol i tragiczne rozegranie pozwoliło Cuypersowi wstrzelić piłkę do pustej bramki. Sytuacja na 0:2? Również mógł zachować się nieco lepiej, gdyż jego brak zdecydowanie do wyjścia pozwolił rywalowi go przelobować. Wszystko szło nie tak jak powinno.
Cała linia defensywy prezentowała się wręcz fatalnie. Nie sposób jest wskazać jedną rzecz, którą Pogoń zrobiła przez pierwsze 45 minut dobrze. Obraz nędzy i rozpaczy, który skończył się „tylko” czterobramkowym bagażem.
Hattrick Orbana i nieco lepszy fragment Pogoni
Na drugą połowę goście wyszli nieco bardziej zmotywowani. Przez krótki okres czasu Portowcy przejęli nawet inicjatywę, ale nie potrafili zamienić tego na nic, poza jednym celnym uderzeniem Grosickiego. Po chwili, gdy Gent uznał, że rywale wyszaleli się dostatecznie, Belgowie znów zaczęli dochodzić go głosu.
W 64′ minucie z pola karnego uderzył Orban. Piłka przeleciała pod ręką Klebaniuka i zatrzepotała w siatce. Na tablicy wyników widniało już 5:0 i nic nie wskazywało na to, że sytuacja może ulec jakiejkolwiek poprawie. Belgowie nie chcieli zużywać za wiele sił i spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, dociągając bardzo korzystny wynik do końca.
Koniec marzeń
Drużyna ze Szczecina nie ma już czego szukać. Na meczu rewanżowym z Gentem zakończy się szczecińska przygoda z europejskimi pucharami. Punkty nabite w starciu z Lindfield są na pewno ogromnym pozytywem tegorocznego występu. W czystej teorii rewanż z Belgami również może pozwolić Pogoni dołożyć parę punktów do ligowego oraz klubowego rankingu. Ciężko jest jednak w to uwierzyć, szczególnie po dzisiejszym meczu. Można przegrywać z silniejszymi od siebie, ale styl pozostawił wiele do życzenia.