Kolejorz demoluje, Raków rozstrzygnął dwumecz [RAPORT Z PUCHARÓW]

Za nami już pierwszy tydzień, w którym swoje mecze rozgrywał komplet polskich pucharowiczów. We wtorek walkę o Ligę Mistrzów rozpoczął Lech Poznań. W czwartek zaś dołączyły do niego Legia Warszawa (eliminacje do Ligi Europy) oraz Raków Częstochowa i Jagiellonia Białystok (eliminacje do Ligi Konferencji). Zadanie zostało wykonane – żaden z zespołów nie przegrał, a my zapraszamy na raport pucharów, który będzie się pojawiać co tydzień.

Obecny sezon może być przełomowy, bo w poprzednim udało się naszej lidze dobić do 15. miejsca w rankingu UEFA. A to dlatego, że do boju nasza liga posłała chyba najmocniejszą czwórkę, jaką mogła. Daje to nadzieję, że PKO BP Ekstraklasa w rankingu wespnie się jeszcze wyżej, szczególnie że Legia Warszawa, która rozpoczęła cykl eliminacyjny przed dwoma tygodniami, w dwumeczu z FK Aktobe dołożyła już dwa razy po 0,250 punktu. Przy wejściu do fazy ligowej kompletu naszych reprezentantów możliwości są bardzo wysokie. Piotr Klimek, jeden z ekspertów od rankingu na platformie X, uważa, że przy takim scenariuszu moglibyśmy realnie dobić do pierwszej dziesiątki.

REKLAMA

Tym bardziej że bezpośredni rywale mają problemy. Losowanie dla Norwegów, którzy obecnie są na 12. miejscu, nie było zbyt szczęśliwe, a oni sami nie pomogli sobie wynikami. Dzięki trzem zwycięstwom i remisowi Polska dopisała sobie kolejne 0.875 punktu.

Lech Poznań demoluje Islandczyków

W Poznaniu zadanie zostało wykonane z wyróżnieniem. Przed meczem pojawiały się wątpliwości, czy Lech da sobie bezproblemowo radę z Islandczykami. Dotyczyły one oczywiście meczu wyjazdowego, ale to niejako korelowało ze spotkaniem u siebie. Spotkania na Islandii w przyszłości oraz słabe wejście w sezon (dwie porażki i niezadowalający styl gry) powodowały, że ekspertom i kibicom udzielał się pesymizm.

Niepotrzebnie. Celem pierwszego spotkania miało być wypracowanie sobie zaliczki przed rewanżem, aby potencjalne trudności na wyjeździe nie sprawiły, że polski zespół wywali się już na początku eliminacji. A Poznańska lokomotywa wjechała na stację „2. runda eliminacji LM” całkowicie rozpędzona i rozjechała Breidablik. Od początku widać było determinację i zamiar zdominowania rywala w poczynaniach Kolejorza. Dzięki temu, nawet pomimo niesprzyjających początkowo decyzji sędziowskich korygowanych niekiedy przez VAR, Lech Poznań wrzucił aż siedem bramek rywalom i poleci na północ Europy tylko dopełnić formalności.

Jesteśmy w doskonałej sytuacji wyjściowej przed rewanżem, tam musiałoby się sporo wydarzyć, byśmy nie przeszli do kolejnej rundyZmusiliśmy ich do kilku błędów, zakładaliśmy zresztą, że trzeba będzie podkręcać tempo, żeby wywrzeć na rywali presję.

– mówił na konferencji prasowej po meczu trener Lecha Poznań Niels Frederiksen

Mecz prócz wysokiego wyniku był też przełomowy dla kapitana zespołu – Mikaela Ishaka – który zdobył swojego pierwszego hat-tricka w barwach poznańskiej drużyny (wykorzystując trzy rzuty karne). A przypomnijmy, że szwedzki napastnik trafił do niej w 2020 roku, więc ta sztuka zajęła mu aż 5 lat. Prócz 32-latka dobrze zaprezentowała się cała drużyna, i mimo wątpliwej jakości rywala, dała tym meczem pozytywny sygnał dla kibiców i rywali w Europie.

Legia Warszawa nie dała się pokonać

Na następne polskie akcenty w europejskiej piłce po zwycięstwie Lecha pozostało nam czekać do czwartku. Równocześnie o 19.00 swoje mecze rozpoczęły Legia Warszawa oraz Jagiellonia Białystok. Zacznijmy od zespołu ze stolicy, który mierzył się za naszą południową granicą z Banikiem Ostrawa. Przed meczem na długą drogę do Europy narzekał Edward Iordanescu.

Nie jestem fanem tego, że mimo zdobycia Pucharu Polski, musimy przejść cztery rundy, by zagrać w fazie ligowej europejskich pucharów. Tego nie przeskoczymy – mówił trener Legii. Całe szczęście za rok zdobywca Pucharu zacznie swoją przygodę z pucharami od trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy. Ale mamy obecny sezon i trzeba myśleć tu i teraz. A Legia grała z najtrudniejszym na papierze przeciwnikiem ze wszystkich trzech czwartkowych drużyn. Sezon temu Czesi odpadali w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji z FC Kopenhagą – choć dopiero po karnych. Teraz Banik przystępuje gry o rozgrywki będące szczebel wyżej po tym, jak finiszował na trzecim miejscu w lidze (19 punktów straty do mistrzowskiej Slavii Praga).

A ten groźny Banik wychodził podczas meczu w Ostrawie na prowadzenie trzykrotnie. Najpierw do siatki trafił Matej Sin ogrywając Rafała Augustyniaka, później znany z gry w Wiśle Kraków Michal Frydrych skorzystał z odzyskanej przed polem karnym piłki i zdobył gola z dystansu. Stoper rywali w ostatnich minutach meczu pokonał jeszcze Kacpra Tobiasza strzałem głową, ale tu całe szczęście dla Legii był spalony. Bo Legia zremisowała ostatecznie ten mecz 2:2, dzięki bramce z dystansu Bartosza Kapustki oraz główce Jeana-Pierre’a Nsame po dograniu Jurgena Elitima. Tak jak przewidywali eksperci – warszawian czekała najtrudniejszą przeprawa i tak właśnie było.

Adrian Siemieniec wie, co robi

Białostoczanie trafili w eliminacjach do Ligi Konferencji na absolutnego debiutanta – FK Novi Pazar. Serbowie nigdy wcześniej nie grali w europejskich pucharach, ani eliminacjach do nich. W historii klubu Jagiellonia zapisze się więc jako pierwszy rywal, z którym zespół zainaugurował jakąkolwiek grę w Europie. Duma Podlasia została w mieście ładnie „przywitana” (specjalnie w cudzysłowie). Pod hotelem zgromadziło się około 2000 osób, jak przekazała prezesowi polskiego klubu miejscowa policja. Poproszono również wszystkich o niewychodzenie z pokoi. Obyło się bez poważnych szkód, choć raczej nikt w nocy nie pospał. Bo bluzgi w stronę Jagi słychać było długo w nocy – zresztą zobaczcie sami:

REKLAMA

A brak wypoczęcia mógł wpłynąć na postawę zawodników, którzy zaczęli sezon od wysokiej, domowej porażki z beniaminkiem – Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Trener Adrian Siemieniec musiał działać szybko, bo w klubie i mieście wszyscy liczą, że jego zespół nawiąże do przygody z zeszłego sezonu.

Okazało się, że Siemieniec wciąż ma nosa. Trener zaskoczył i posadził na ławce Afimico Pululu. Tłumaczył się jeszcze przed meczem dla Polsat Sport – Mogę pójść w tanią narrację, ale nie, to jest decyzja moja –taktyczna i sportowa. „Pulu” stać na więcej i wszyscy o tym wiemy. A druga sprawa to rywalizacja w ataku, „Dimi” ma w sobie dużo pasji, energii. Dał dobrą zmianę z Termalicą. „Dimi”, czyli Dimitris Rallis trafił już w 9. minucie, dając prowadzenie, zaś „Pulu”, czyli Afimico Pululu dał zwycięstwo strzelając zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry. Jagiellonia długo się męczyła, gdyż dała sobie wbić gola na 1:1, a później nie potrafiła wykorzystać swojej przewagi na boisku. Sprawiedliwości stało się jednak zadość. Jaga zaczyna sezon od zwycięstwa idąc w ślady Lecha i Rakowa.

Dwie różne połowy Rakowa Częstochowa

Dzień zamykał nam Raków Częstochowa. Rywalem wicemistrzów Polski była MŠK Žilina, prowadzona przez znanego w naszym kraju Pavola Stano. Oczywistym faworytem tego starcia była maszyna Marka Papszuna. Sezon Medaliki rozpoczęły od dość pewnego, choć jednobramkowego zwycięstwa na wyjeździe z GKS-em Katowice. Drużyna pokazała się w nim z tej dobrej strony, z jakiej znaliśmy ją w poprzedniej kampanii. Solidna obrona, a z przodu zawsze coś tam wpadnie. Na spotkanie ze Słowakami trener posłał w bój praktycznie ten sam skład – jedyną zmianą był Erick Otieno zamiast Srdjana Plavsicia.

Zmienił się też wynik meczu. Raków ograł Słowaków o wiele pewniej i ze sporą, bo trzybramkową zaliczką pojedzie za południową granicę naszego kraju. Częstochowianie długo się męczyli, a w pierwszej połowie powinni przegrywać – szczęśliwie rywal nie potrafił wykorzystać swoich dwóch dogodnych do strzelenia gola okazji. Po przerwie jednak demony odeszły. Szybko swojego premierowego gola w czerwonej koszulce strzelił Oskar Repka, który niedługo później wywalczył karnego, trafiając w rękę przeciwnika. Z jedenastu metrów do bramki wbił piłkę Jonatan Braut Brunes. W dziesięciu zaś kończyła mecz Žilina, bo w niecały kwadrans Jan Minarik zarobił dwie żółte kartki. Wynik meczu ustalił wpuszczony z ławki Lamine Diaby-Fadiga. 

Problemy swojego zespołu w meczu dostrzegł przed kamerami TVP Sport Marek Papszun – Pressing nie działał. Te sytuacje, które miała Żilina, były po nieudanym naszym pressingu. Brakowało zdecydowania i pewności. W pierwszej linii brakowało intensywności i zawahania stoperów, a w ostatniej fazie też odbudowy pola karnego.

Teraz drużynie pozostało dobrze zaprezentować się na wyjeździe i będzie można się martwić meczem w kolejnej rundzie. A tam jak wiemy czekać będzie Raków niezbyt komfortowa podróż, na co zdążył już ponarzekać i szkoleniowiec wicemistrzów Polski – Autokarem to nie jest wcale wyśniona podróż. To jest prawie 700 kilometrów. Najbliższe lotnisko jest 2 godziny drogi – odpowiedział zapytany o to, czy jest to dobre losowanie. 

Ranking UEFA

Aktualizacja po pierwszych meczach 2. rundy eliminacji europejskich pucharów:

  • 11) 🇬🇷 34,412 pkt (+0,200)
  • 12) 🇳🇴 33,587 pkt (+0,400)
  • 13) 🇵🇱 32,375 pkt (+0,875)
  • 14) 🇩🇰 30,481 pkt (+0,625)
  • 15) 🇦🇹 30,350 pkt (+0,600)
  • 16) 🇨🇭 28,800 pkt (+0,300)
  • 17) 🏴󠁧󠁢󠁳󠁣󠁴󠁿 27,550 pkt (+0,500)
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,159FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ