Przyjemne sobotnie popołudnie w atmosferze celebracji 125. rocznicy powstania FC Barcelony? Nic z tych rzeczy. Barca pokpiła sprawę i przegrała z przyjezdnym Las Palmas. Specjalna kombinacja strojów z białymi spodenkami zostanie zapamiętana przez kibiców Dumy Katalonii nie tak, jakby sobie tego życzyli.
Jak nie grać na 125. rocznicę klubu
Pierwsza połowa w wykonaniu FC Barcelony nie tyle nie zachwycała, ile przyprawiała widzów o prawdziwe męki. W grze gospodarzy nie kleiło się praktycznie nic. Obrona znów była podatna na ataki rywali, w fazach przejściowych brakowało płynności, a przy atakach pozycyjnych brakowało wizji i kreatywności bądź wykończenia. W tych ostatnich elementach szczególnie źle wypadł dziś Fermin Lopez. Hiszpan marnował dobre okazje do strzałów, raz nawet nie trafiając w futbolówkę na przedpolu. To ewidentnie nie był jego dzień. Jakby słaba dyspozycja drużyny nie wystarczała, w 26. minucie meczu boisko opuścił Alejandro Balde. Obrońca Dumy Katalonii ucierpiał w starciu z Sandro Ramirezem i był zmuszony skorzystać z pomocy wozu medycznego.
Jednym z niewielu pozytywów po stronie Blaugrany był Pablo Torre. Pomocnik zastępujący dziś Daniego Olmo w roli „żywego sreberka” potrafił posyłać bardzo ciekawe podania między liniami, często pobudzając ruch kolegów z drużyny w ataku. Niestety, poza tym Barcelona obchodząca 125. lecie powstania klubu nie wyróżniała się absolutnie niczym na tle rywali, którzy byli w stanie wykreować sobie równie dobre a może nawet lepsze okazje w ciągu pierwszych 45 minut.
Żałoba, cierpienie, blamaż…
Choć wydarzenia pierwszej połowy mogły zwiastować naprawdę mocno nieudane sobotnie popołudnie dla lidera LaLiga, to od drużyny tego pokroju należało jednak oczekiwać zgoła innej reakcji. Tymczasem w drugiej odsłonie Las Palmas upokorzyło Barcelonę. Najpierw zrobił to były zawodnik Barcy Sandro Ramirez w 49. minucie. Gospodarze zdołali odpowiedzieć po godzinie gry za sprawą indywidualnego błysku Raphinhii, ale to było zdecydowanie za mało. Kilka minut później Fabio Silva będący ostatnimi czasy w znakomitej formie zanotował kolejne trafienie. Totalny szok.
SZOK!😳 Raphinha pięknym strzałem doprowadził do wyrównania, ale kilka minut później Las Palmas znów wyszło na prowadzenie za sprawą Fabio Silvy! 🔥💪
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 30, 2024
📺 Transmisja w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/ik350vS646 pic.twitter.com/TvjpFzICIc
W zespole Hansiego Flicka nie było dziś widać sportowej złości i zaangażowania godnego ekipy aspirującej do tytułu mistrzowskiego. Fatalne spotkanie zagrał dziś Inaki Pena oraz formacja defensywna. Coś w tym aspekcie ewidentnie nie gra i brak Marca Casado łatającego wszelkie dziury nie powinien być w tym przypadku żadnym usprawiedliwieniem. Ta porażka z perspektywy FC Barcelony była niedopuszczalna, a jednak się wydarzyła. To już nie jest niezniszczalna maszyna złomująca kolejnych przeciwników i wszystko wskazuje, iż losy sezonu rozstrzygną się dla Dumy Katalonii przed końcem roku.