Na naszej stronie systematycznie przypominamy sylwetki piłkarzy, mających w swoich karierach epizody, o których większość kibiców zapomniała. Tym razem na tapet postanowiliśmy wziąć zawodników, którzy na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat zagrali w seniorskiej reprezentacji Polski. Jak to się stało, że zagrali w kadrze i co się z nimi później działo?
Michał Miśkiewicz – 1 występ (2014)
Polska zawsze miała wielu zdolnych bramkarzy, ale kto pamięta o takim zawodniku jak Michał Miśkiewicz? Golkiper, który zapisał w swoim CV występy na poziomie Primavery w barwach wielkiego Milanu, w sezonie 2013/14 zaliczył aż 15 czystych kont na boiskach Ekstraklasy. Broniąc bramki Wisły Kraków, zbierał sporo pochwał i najwyraźniej nastawiał się na zagraniczny angaż. Problemy zdrowotne sprawiły, że wrócił do Wisły — następnie próbował swoich szans w portugalskim CD Feirense, Koronie Kielce i Wieczystej. W 2022 roku zakończył karierę piłkarską, mając 34 lata. Z perspektywy czasu trudno oceniać, dlaczego zadebiutował w reprezentacji, skoro prawdopodobnie nie był nawet w czołowej piątce w hierarchii bramkarzy Adama Nawałki. To pokazuje, jak bezsensowne było organizowanie spotkań towarzyskich, byleby tylko przetestować jak największe grono zawodników.
Mateusz Zachara – 2 występy (2014)
W tamtym czasie błyszczał skutecznością w barwach Górnika Zabrze. Skusił się jednak na wyjazd do Chin i… to właściwie tyle. Trudno nie odnieść wrażenia, że od tamtej pory odcinał kupony. Pograł w Wiśle Kraków i Rakowie Częstochowa, miał też epizody w Słowacji i Bośni. Obecnie reprezentuje barwy MKSu Myszków. W kadrze zagrał w sparingach przeciwko Norwegii i Mołdawii — oba Polska wygrała, sens organizacji obu do dziś pozostaje zagadką. Przed wyjazdem do Chin zapowiadał się ciekawie, po powrocie nigdy nie nawiązał już do dobrego epizodu z Zabrza.
Michał Masłowski – 3 występy (2014)
Typowy piłkarz jednego sezonu. W rozgrywkach 2013/14 uzbierał 8 goli i 4 asysty w barwach Zawiszy Bydgoszcz. To skusiło Legię Warszawa, która za jego transfer zapłaciła 800 tysięcy euro. Zawodnik trafił do kadry narodowej, w debiucie przeciwko Norwegii popisał się asystą, odszedł do czołowego klubu w Polsce i… zniknął. W Legii rozegrał 34 spotkania, w których strzelił 1 gola. Szukał swoich szans w Gliwicach, lidze chorwackiej i Sosnowcu, a dziś reprezentuje barwy Gwardii Koszalin.
Adam Marciniak – 2 występy (2013)
Przez większość swojej kariery był solidnym ligowcem i… nic więcej. Do reprezentacji dostał się po niezłych występach w Cracovii, ale przecież wcześniej miał już wiele gier w ŁKSie Łódź czy Górniku Zabrze. Dziś kontynuuje karierę w Fortuna 1 Lidze, gdzie gra dla ŁKSu Łódź, ale w całej swojej karierze rozegrał aż 279 spotkań na poziomie Ekstraklasy. Duża solidność, ale czy poziom reprezentacyjny? Jego gra wystarczyła na epizod ze Słowacją i Irlandią za kadencji Adama Nawałki.
Arkadiusz Woźniak – 1 występ (2011)
Przez serwis transfermarkt charakteryzowany jest jako prawy obrońca, ale w rezerwach Zagłębia Lubin występował już w tym sezonie na 5 różnych pozycjach. W czasach debiutu w reprezentacji był środkowym napastnikiem, wobec którego stawiano wielkie oczekiwania. Oczywiście, nigdy ich nie udźwignął. Do dzisiaj uzbierał 24 goli na boiskach Ekstraklasy, ale w czasie debiutu przeciwko reprezentacji Bośni i Hercegowiny uważano go za zdolnego ofensywnego zawodnika. Paradoksalnie, miał wiele fajnych momentów, gdy wydawało się, że osiąga poziom — może nie reprezentacyjny — ale predysponujący do gry w mocnych klubach polskiej ligi. Niestety, nie zrobił takiej kariery, jaką mu wróżono.
Michał Zieliński – 1 występ (2008)
Media często nazywały go najbardziej absurdalnym pomysłem Leo Beenhakkera. Ówczesny napastnik Polonii Bytom w tamtym czasie zaliczył astronomiczny dorobek 4 trafień w rozgrywkach 2007/08. Powtórzył to w kolejnym sezonie i to właściwie tyle. Tracił już wówczas miejsce w składzie śląskiego zespołu i rozpoczynał podróż po piłkarskiej mapie Polski, w której odwiedził m.in. Koronę Kielce, GKS Katowice, Górnik Zabrze, Cracovię, Concordię Knurów, Wilki Wilcze oraz Naprzód Żernicę. Paweł Grabowski z „newonce” przeprowadził z Zielińskim wywiad w 2020 roku. Piłkarz przyznał wówczas, że pracuje jako ratownik górniczy w kopalni.
Sebastian Tyrała – 1 występ (2008)
O jego osobie pisaliśmy w oddzielnym tekście. Tak wówczas wspominaliśmy jego osobę:
Młodszym miłośnikom futbolu określenie „polski Messi” kojarzy się zapewne z bohaterem filmiku, na którym pewien jegomość podbijał rolkę papieru. Przed dekadą takie określenie przylgnęło jednak do innego rodzimego gracza. W tamtym czasie większość rozmów na temat „kto powinien dostać szansę w kadrze” rozpoczynano od nazwiska Tyrała. Powstały dziesiątki artykułów prasowych, po których w końcu Tyrała podjął decyzję, że chce grać dla Polski. „Wygraliśmy z Niemcami wyścig po supertalent!” pisano na nagłówkach największych gazet sportowych. Oczywiście na wypadek gdyby Niemcy skusili się na piłkarza, który rozegrał 7 spotkań w 3 sezony dla Borussii Dortmund. Mieliśmy długo zapowiadany debiut w kadrze Leo Benhakkera. Potem już tylko 3. liga niemiecka, rezerwy Mainz, Bad Sassendorf. „Polski Messi” zgasł zanim zdążył na dobre rozbłysnąć, a media szybko wycofały się z barwnego określenia, wiedząc, że to bardzo duża przesada.
To było typowo życzeniowe powołanie, ponieważ tak naprawdę grał głównie w Regionallidze i walczył o minuty w Borussii Dortmund. Uzbierał w niej dokładnie 118 minut. Wielkiej kariery nie zrobił, chociaż przez pewien czas rozpalał wyobrażenia kibiców nad Wisłą.
Piotr Madejski – 1 występ (2007)
Kolejny strzał Leo Beenhakkera. Zaskakujący, bowiem Madejski był synonimem ligowego średniaka. W Górniku Zabrze notował niezbyt ciekawe liczby — jego najlepszy sezon to… 2 gole i 3 asysty. Po spadku z Ekstraklasy nigdy już do niej nie wrócił, a nazwy klubów, które reprezentował — Michałowianka czy Relaks Wysoka mówią wszystko. Być może Holender zauważył u Piotra coś, czego nie widzieli inni trenerzy, a i sam zawodnik nigdy nie zdołał pokazać na murawie? Beenhakker lubił nieoczywiste wybory, z których część okazała się strzałem w dziesiątkę, inne z perspektywy czasu wydają się kompletnie nietrafione.