Sobotnie przedpołudnie przyniosło pojedynek elektryzujący kibiców w Sosnowcu i Bytomiu. Spadkowicz z Fortuna 1 Ligi — miejscowe Zagłębie podejmował na Arcelor Mittal Parku Polonię Bytom. Z perspektywy miejsc w tabeli faworytem byli goście. Jednak na murawie mimo przewagi prowadzenie objęli podopieczni Marka Saganowskiego. Później do remisu doprowadziła Polonia, a z takiego rezultatu nikt do końca nie jest zadowolony.
Optyczna przewaga Polonii zakończa bramką dla Zagłębia
Początek meczu to szachy i typowe mecz „podwyższonego ryzyka”, w którym obie ekipy musiały się poznać na boisku. W 10. minucie powinno być 1:0 dla Polonii Bytom, ale po strzale Kamila Wojtyry świetnie interweniował Kacper Siuta. W kolejnych minutach dużo lepiej wyglądali goście, których doskonale „poukładał” trener Łukasz Tomczyk, jednak bez konkretnego zagrożenia bramki Zagłębia Sosnowiec. Najlepsza sytuacja dla gospodarzy miała miejsce w 33. minucie gry, jednak piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Polonii Bytom. Kilka minut później piłkę w siatce umieścili podopieczni Łukasza Tomczyka, ale arbiter odgwizdał faul na bramkarzu. Golkiper gospodarzy wyrastał na bohatera tego meczu, gdy w kolejnej akcji znakomicie wybronił strzał głową. W 45. minucie doskonałą kontrę rozegrało Zagłębie Sosnowiec. Joel Valencia pobiegł środkiem boiska, podał do Piotr Marcińca na lewą stronę. Ten doskonale wszedł w pole karne, minął obrońcę i umieścił futbolówka idealnie przy słupku bramki strzeżonej przez Alexa Holewińskiego.
Świetna kontra Zagłębia Sosnowiec 😍
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 9, 2024
Po pierwszej połowie mamy małą niespodziankę – Polonia Bytom przegrywa ❗️
🔴 📲 OGLĄDAJ ▶️ https://t.co/YgDtiRzi4X pic.twitter.com/VezhA2ix15
Polonia zdołała doprowadzić do remisu
Od początku drugiej połowy bardziej chciało się Zagłębiu. To gospodarze chcieli udowodnić, że bramka była zasłużona i są zespołem lepszym. Brakowało jednak sytuacji bramkowych, zawodnicy Polonii próbowali trochę na „boiskowe cwaniactwo”, ale nie wychodziło. Gospodarze zostali zmuszeni do defensywy własnej bramki. W 74. minucie w końcu udało się przedostać przez szczelną obronę i doprowadzić do wyrównania w dosyć ciekawy sposób. Na listę strzelców wpisał się Konrad Andrzejczak.
Szybko drugiego gola mógł zdobyć wspomniany wcześniej Andrzejczak, jednak po dobrym dograniu Wojtyry uderzył prosto w świetnie interweniującego Kacpra Siutę. Z rzutu wolnego w setnej minucie gry próbował uderzać Roko Kurtović, ale nad poprzeczką. Podopieczni Marka Saganowskiego walczyli do końca meczu. Wynik jednak nie uległ zmianie i obie drużyny podzieliły się punktami.