Kazachski teren okazał się trudny. Legia wymęczyła wygraną

Przez ostatni tydzień można było nasłuchać się opinii wszelkiej maści ekspertów na temat trudnego kazachskiego terenu. Mecz wyjazdowy z FK Aktobe był demonizowany, ale Legia Warszawa, z podbitymi przez wygrany Superpuchar Polski moralami, poleciała daleko na wschód, aby dopiąć sprawę awansu. Nie da się powiedzieć, że zrobiła to bez problemów.

W składzie polskiej drużyny, tak jak w pierwszym spotkaniu, zabrakło wytransferowanego już do RC Strasbourg Maxiego Oyedele. Niezgłoszony był także nowy nabytek – Mileta Rajović. Edward Iordanescu nie kombinował i w rewanży wystawił identyczną jedenastkę, jak w meczu domowym.

REKLAMA

Jałowa gra, czyli powtórka z Łazienkowskiej

Przed tygodniem udało się uzyskać skromną zaliczkę, ale raczej małe były szanse na to, aby Vahan Bichakhchyan znów ustrzelił gola z dystansu. Remis premiował oczywiście Legię, lecz od początku było widać, że ten wynik jej nie interesuje. Bo choć raz Georgi Zhukov uderzał groźnie na bramkę Kacpra Tobiasza, to więcej ataków przeprowadziła właśnie ekipa ze stolicy Polski. Nie były to jednak ataki dobre – tak samo jak w pierwszym meczu z Kazachami oraz przeciwko Lechowi. Pod polem karnym rywali było dużo chaosu, a mało jakości. Warszawianie mieli problemy po pierwsze – z wejściem w szesnastkę gospodarzy, a po drugie – z finalizacją, jeśli punkt pierwszy jakoś udało im się zrealizować.

Legia miała za to szczęście w pod swoją bramką, bo gdy Artur Shushenachev znalazł się w stuprocentowej sytuacji tuż przed Tobiaszem, to piłka zamiast od głowy, odbiła mu się od barku. A zrobiło się naprawdę groźnie. Podobnie więc jak na Łazienkowskiej Aktobe zagrażało, zaś Legia nie miała pomysłu na ogranie rywala. Pierwsza połowa była do zapomnienia.

Widać było też po legionistach brak pewności siebie w grze. Pełno było niecelnych krótkich podań, przerzutów na boki. Brakowało też utrzymania się przy piłce w środku pola. To także wpływało na brak spokoju w szeregach warszawskiej drużyny. Bywały momenty w tym meczu, gdy to właśnie gospodarze rozdawali na boisku karty, a Legia przechodziła w stan obrony. A tu jedna bramka strzelona przez rywala resetowała dotychczasowe wydarzenia i powodowała, że dwumecz zacząłby się od nowa.

Niepewna końcówka

Przyszłość nie zapowiadała się pozytywnie, a mecz wymykał się coraz bardziej spod kontroli Wojskowych. Potrzebny drużynie był jakiś impuls, a Iordansescu postanowił wysłać aż dwa – na boisku pojawili się Kacper Chodyna i Jean-Pierre Nsame. Nie szło z gry, mogło się udać po stałym fragmencie. A bohaterem mógł zostać pierwszy z nich, gdy po uderzeniu z rzutu wolnego w poprzeczkę swoją dobitką trafił w słupek. Dobrze przy jego strzale zachowała się defensywa Aktobe, bo piłka najpierw odbiła się od interweniującego obrońcy, a później została jeszcze trącona przez bramkarza.

Po drugiej stronie boiska Tobiasz też musiał się wykazywać. Udało mu się odbić strzał Nemanji Andjelkovicia z bliska. Z próbą Oralkhana Omirtaeva już sobie nie poradził, ale szczęśliwie dla nas był na spalonym. Swoją drogą to właśnie 27-latek trafiał do siatki na Łazienkowskiej, i wtedy też zrobił to nieprzepisowo. Odgryźć się chciał Bartosz Kapustka, jednak i jego strzał z dystansu obronił Andrei Daniel Vlad. W końcówce udało się jednak dopiąć swego za sprawą bramki Jurgena Elitima. Jeden z najlepszych piłkarzy Legii w tym meczu błysnął dryblingiem w polu karnym rywala i płaskim strzałem umieścił ją w bramce. Aktobe mogło jeszcze doprowadzić do remisu, lecz Omirtaev został zatrzymany przez Tobiasza. Tuż przed końcem blisko gola przewrotką był jeszcze Migouel Alfarela, ale wynik przed końcowym gwizdkiem się już nie zmienił.

Trzeba przyznać, że było to wymęczone 1:0. 90 minut kopaniny nie przyniosło nic pozytywnego, prócz wyniku, który dał awans. Da się odnieść wrażenie, że lepsza piłkarsko ekipa niż Aktobe w tym momencie ograłaby Legię bez większego wysiłku. Wystarczy trochę jakości w środku pola i lepszej finalizacji. Bo polska ekipa nie jest aktualnie w najwyższej dyspozycji.

FK Aktobe – Legia Warszawa 0:1 (Elitim 90+1′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    110,727FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ