Michał Karbownik opuścił Legię Warszawa w styczniu 2021 roku, trafiając do Brighton & Hove Albion. Angielski klub dokonał transferu definitywnego kilka miesięcy wcześniej, płacąc za Polaka 5.5 mln euro.
Od tego czasu kariera polskiego zawodnika stanęła w miejscu.
W przeciwieństwie do Kuby Modera, Karbownik nie zdołał wywalczyć sobie miejsca w składzie „Mew”. Rozegrał zaledwie dwa spotkania w meczach pucharowych, debiutu w Premier League nie doczekał. Po nieco ponad półrocznym pobycie w Brighton, zdecydowano się go wypożyczyć. Już wtedy jego angażem zainteresowana była warszawska Legia, ale ostatecznie „The Seagulls” wolały wysłać swojego gracza do Olympiakosu SFP.
Jednak i tam Michał nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań.
Aktualnie trenuje z pierwszą drużyną, ale występuje wyłącznie w drugoligowych rezerwach. Grecy mieli możliwość pierwokupu piłkarza, ale już na początku lutego poinformowali Brighton, że nie skorzystają z tej opcji. Wobec tego, po zakończonym wypożyczeniu, Karbownik wróci do Anglii. Tam oczywiście będzie mógł włączyć się ponownie do rywalizacji o wyjściową jedenastkę, ale istnieje również prawdopodobieństwo, że Anglicy wyślą 21-latka na kolejny transfer czasowy.
I w tym miejscu pojawia się szansa dla Legii, w której z pewnością drzwi dla Michała są szeroko otwarte. Być może „Karbo” trochę porwał się z motyką na słońce, wyjeżdżając do zachodniej ligi zbyt wcześnie. Miał wtedy nikłe – choć bardzo obiecujące – przetarcie z seniorską piłką. Jawił się jako nowoczesny, uniwersalny piłkarz. W legijnych rezerwach występował w środku pomocy, natomiast w seniorskiej Legii zaistniał jako lewy defensor. Wystawiany był również na prawej obronie, także na skrzydłach.
Problemem jest fakt, że Brighton – jak poprzednim razem – zapewne będzie wolał oddać Michała do lepszej piłkarsko ligi niż polska Ekstraklasa. Ale być może nieudany pobyt w Grecji sprawi, że Anglicy „puszczą” swojego zawodnika do Legii, aby ten mógł odbudować swoją karierę i złapać regularne granie. Chłopak ma tylko 21 lat i wciąż sporo przed sobą. Kluczowe są jednak minuty na boisku, a nie na ławce czy trybunach.