Powiedzieć, że w Cracovii ostatnimi czasy stało się sporo, to jakby nie powiedzieć nic. Pasy zmieniły dyrektora sportowego, odpadły ze zmagań o Puchar Polski… już na pierwszej przeszkodzie. Do tego wszystkiego dochodzi nam jednak seria 7 kolejnych spotkań w lidze bez porażki. To ona umożliwiła podróż z ostatniego na szóste miejsce w tabeli. Znakomity okres sprawił, że znowu to większość ligowych rywali musi patrzeć nam na plecy. Czy mamy jednak powody do optymizmu?
Kolesiostwo pełną parą…
Stefan Majewski ledwie pięć dni temu powołany został na stanowisko dyrektora sportowego Cracovii. Abstrahując już od tego, że jego jedynym sukcesem w PZPN-ie i jego strukturach datowany jest na rok 1982. Wtedy to do Polski powrócił z brązowym medalem MŚ. Ten człowiek po prostu nie będzie wiedzieć jak sprawować powierzoną mu funkcję. Bardzo chciałbym się mylić, ale sytuacja, w której Michał Probierz jest zarówno pod jego władzą (jako trener) oraz nad (jako wiceprezes) jest co najmniej niezdrowa. Dodatkowo dochodzi tu kompletny brak doświadczenia na tym stanowisku pana Majewskiego, który etat dostał chyba jedynie za nazwisko.
Liczę, że walne się kiedyś w pierś i przyznam, że wybór Pana Stefana był przemyślany, a moje narzekanie nawet przez chwile nie miało pokrycia. Z jednej strony ciesze się też, że polskie ekipy coraz odważniej doceniają rolę dyrektora sportowego w swoich strukturach. Z drugiej martwi mnie fakt, że na tak ważne i teoretycznie bardzo rozwojowe stanowisko wyznaczani są ludzie nie mający z nim kompletnie nic wspólnego. Nie tędy droga Panie Filipiak.
Puchar Polski pożegnany bez żalu?
Jasne, odpadnięcie z rozgrywek PP zawsze boli. Na mecz z ŁKS-em byłem dziwnie spokojny, wygrana powinna być tam dla nas formalnością. W lidze zaczynało nam się nieźle układać, nie było powodu do pesymizmu czy nikłej wiary. No i przyszło spotkanie, gdzie nie potrafimy włożyć piłki do siatki ekipie, która gra tak naprawdę drugim garniturem. Sam dalej nie wiem (mimo upływu czasu) co o tym myśleć. Mimo że nie uczestniczymy już w rozgrywkach pucharowych, to nasza forma wcale nie zaczęła pikować w dół. Przyzwyczailiśmy się już, że w systemie pucharowym, idzie nam co najmniej nieźle. Ta porażka nie powinna wprowadzać w nasze szeregi jakiegoś większego niepokoju.
Cieszyć za to mogą wyniki i… koszulki
Siedem spotkań z rzędu bez porażki. Podróż z przedostatniego na szóste miejsce w ligowej tabeli, do tego bramki polskich zawodników, często młodzieżowców. Pelle, który wreszcie więcej trafia, aniżeli pudłuje. Znakomicie grający i wykorzystujący swoje atuty Alvarez. Spokój, jaki zapewnia nam z tyłu Hrosso. Gdyby nie Rivaldinho, rzekłbym, że w naszej drużynie nie da się ostatnio uświadczyć jakoś bardzo odstających poziomem jednostek. Wszystko wreszcie działa jak należy, a powroty z Górnikiem czy Stalą (do tego na własnym stadionie!!) dają tym chłopakom mnóstwo energii i motywacji.
Kiedy wracasz z dalekiej podróży, wbijając 2 bramki dające ci remis po słabym początku, twój mental musi wzrastać. Do tego mecz z Piastem, który przecież też nie zaczęliśmy dobrze, ostatnio czyste konto w meczu z Wartą. Zawodnicy grają tak, jakbyśmy my sobie tego życzyli i oczekiwali. Przed ostatnimi 3 kolejkami 7 punktów brałbym w ciemno. Na Cracovię chce się chodzić, Pasy znowu chce się oglądać, Kraków znowu maluje się na biało-czerwono. Jasne, nie ma co wiać tutaj hurraoptymizmem, bo to dalej jest dopiero szóste miejsce, ale są tu naprawdę fajne perspektywy na rozwój.
Do tego akcja z koszulkami i okolicznościowymi gadżetami na 100-lecie pierwszego Mistrzostwa Polski. Mega plus dla działu marketingu, koszulki prezentowały się fenomenalnie i szczerze zazdroszczę tym, którym udało się takowe dorwać. Dalej mogliśmy zająć się tym lepiej (co potrafiła np. nasza sąsiadka) ale i tak nie mamy już na co narzekać. Mam wrażenie, że ostatnio w tym klubie wreszcie coś naprawdę się „rusza”, że osoby odpowiedzialne za nasz zespół zaczynają używać swoich szarych komórek.
Derby celem nadrzędnym
Najbliższe 3 spotkania powinny być dla nas wręcz priorytetowe. Oprócz spotkania z odwiecznym rywalem, gramy również z Zagłębiem i Radomiakiem. Kolejne siedem oczek w tych spotkaniach to powinien być nasz jasny cel. Nie wyobrażam sobie porażki z Wisłą, czy niepewnym Zagłębiem i Radomiakiem. Jeżeli zwyciężymy w derbach, to będę w stanie wybaczyć potknięcie z którymś z innych rywali. Najbliższe spotkanie z Wiślakami będziemy grali o tzw. „6 punktów”. Mam nadzieję, że nasi zawodnicy sprawią, że Kraków na najbliższe pół roku (a oby i na 10 lat) znowu pomalował się jedynie w biało-czerwone pasy.