Joselu – kiedyś grał z Sobiechem, teraz zagra w finale LM

Kto by pomyślał, że piłkarz, za którego Real Madryt zapłacił dotąd 0,5 miliona euro, zagwarantuje im finał Ligi Mistrzów. I zrobi to w cztery minuty! Nie jest to nic nowego dla Joselu, bo Hiszpan udowodnił wielokrotnie, że bramki to on strzelać potrafi. Po wczorajszym dublecie przeciwko Bayernowi powiedział reporterom – „Nie wiem, czy jestem bohaterem, ale jestem bardzo szczęśliwy„. Mimo to zdecydowanie może się nim czuć, bowiem to on dwukrotnie znalazł się tam, gdzie powinien i wtedy, kiedy powinien. I to właśnie czyni z niego bohatera dla wszystkich sympatyków Królewskich

Wiele nie było mu trzeba. Carlo Ancelotti posłał go do boju w 81. minucie. Klasycznie, bo Joselu to etatowy dżoker w tym sezonie. Real gonił wynik, więc wpuszczenie jego i Brahima Diaza było ostatnią deską ratunku. Jednak włoski szkoleniowiec wiedział doskonale co robi. Schemat, który działa od początku sezonu, sprawdził się także tego wieczoru. Joselu miał dwie szanse i obie wykorzystał. W 88. minucie wykorzystał błąd Manuela Neuera po strzale Viniciusa Juniora. Niemiec wypuścił piłkę z rąk, a wbiegający idealnie w tempo napastnik tylko dopełnił formalności. Zgrał się z czasem niemal perfekcyjnie.

REKLAMA

Ale to jeszcze nic. Trzy minuty później przy dograniu od Antonio Rüdigera to on wpakował piłkę do bramki. Często mówi się, że piłka szuka napastnika w polu karnym. Wczoraj mieliśmy tego najlepszy przykład. Radość Joselu była wstrzymana, bo asystent Szymona Marciniaka zasygnalizował spalonego, jednak analiza VAR udowodniła, że gol padł zgodnie z przepisami. Były napastnik m.in. Espanyolu czy Deportivo Alaves wkleił się w linię spalonego niemalże perfekcyjnie. Po takich meczach te 500 tysięcy euro, które Królewscy zapłacili za Hiszpana brzmi jak żart.  

Magiczny sezon 34-latka

Powołanie do reprezentacji

José Luís Sanmartín Mato, bo tak brzmi pełne imię zawodnika Realu, może śmiało powiedzieć, że życie zaczyna się po trzydziestce. Rok temu był prawdopodobnie najszczęśliwszym piłkarzem na świecie. W marcu zadebiutował w kadrze narodowej. Wszedł tak jak wczoraj, w 81. minucie i ustrzelił dublet. Później w czerwcowym półfinale Ligi Narodów UEFA pojawił się na boisku w minucie 84, a cztery minuty później zagwarantował Hiszpanom awans do finału. Brzmi znajomo, co? W finale wykorzystał pierwszego karnego w serii jedenastek, a La Furia Roja mogła świętować triumf w całych rozgrywkach.

Urodzony w niemieckim Stuttgarcie piłkarz już wtedy mógł się czuć spełniony, lecz najlepsze dopiero miało nadejść. Real Madryt, jego ukochany klub, aktywował klauzulę pozwalającą wypożyczyć go na rok. Czekał na powrót do macierzy 11 lat. Ale wcześniej, w 2011 roku zdążył zadebiutować w barwach Królewskich. W swoim debiucie przeciwko Almerii (8:1) zdobył bramkę dobijającą przeciwnika. Okoliczności chyba się domyślacie. W 84. minucie zastąpił na placu gry Karima Benzemę, a chwilę później wykończył podanie od Cristiano Ronaldo. On to ma po prostu we krwi. 

źródło: X Realu Madryt
Powrót do Realu

No ale właśnie. Joselu kończy sezon jako zawodnik Espanyolu. W 34 spotkaniach zdobywa 16 goli, a mimo to jego zespół spada z ligi. W tabeli strzelców wyprzedzili go tylko Robert Lewandowskii oraz Karim Benzema. I zrobił to w barwach spadkowicza. Z pewnością nie spodziewał się, że niedługo później będzie zastępstwem dla Francuza w Realu. Ale tak się stało. Królewscy zapłacili za wypożyczenie na rok 0,5 miliona euro, a kolejne 1,5 miliona kosztuje ewentualny wykup na stałe.

Wróćmy jednak do zdobyczy bramkowych. W tym sezonie Joselu ma 9 bramek w lidze hiszpańskiej. Rozegranych ma jednak połowę mniej minut niż przed sezonem. W Lidze Mistrzów dorzucił pięć goli, a w Pucharze Króla ustrzelił jeszcze dwa. Napastnik wyraźnie zaakceptował swoją rolę zmiennika w zespole i wykorzystuje nadarzające się szanse w najlepszy możliwy sposób.

To zawodnik, który wiele zrobił w tym sezonie, nie zbierając zbyt wielu minut. Jest idealnym odzwierciedleniem tego, czym jest ten zespół – zawodnikami, którzy wiele osiągnęli, nigdy nie tracąc pewności siebie, ze świadomością, że mogą wnieść swój wkład

– powiedział o nim Ancelotti po meczu. 

W lutym po meczu z Getafe (2-0), w którym Joselu strzelił obie bramki, włoski szkoleniowiec w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika AS stwierdził – „[Joselu] Robi wszystko, co konieczne, aby pozostać, grając spektakularnie„. A następnie dodał – „To błogosławieństwo mieć napastnika o takich cechach, zawsze chętnego… Kiedy wchodzi to pomaga. Wszyscy jesteśmy nim zachwyceni„.

Jeszcze w listopadzie Hiszpan przepraszał kibiców Realu, gdy strzelił gola w domowym meczu z Napoli (4-2). Po wejściu na boisku zmarnował dwie dobre okazje, aby dopiero w trzeciej wpakować piłkę do siatki. Napastnik nie cieszył się po bramce, tylko skierował błagalne gesty w kierunku trybun. Wyglądało to, jakby dziękował im za zaufanie i prosił o wybaczenie za zmarnowane okazje. Pół roku później te same trybuny Estadio Santiago Bernabéu wpadły w euforię, jak Joselu dał swoim dubletem wymarzony awans do finału Ligi Mistrzów, a zarazem szansę na piętnasty triumf w tych rozgrywkach. Co to musi być za uczucie, jeśli później oglądasz filmik z reakcją Zinedine’a Zidane’a na twoją drugą bramkę. Kosmos.

źródło: X MMajeedX

Joselu jak Odyseusz

W sierpniu 2012 roku za 6 milionów euro kupiło go Hoffenheim, a Joselu rozpoczął tułaczkę niczym Odyseusz w Odysei Homera. Parę lat spędził w Niemczech. Był wypożyczony z Hoffenheim do Eintrachtu Frankfut, a następnie sprzedany do Hannoveru 96. To właśnie podczas pobytu na Heinz-von-Heiden-Arena, Joselu miał ciekawego partnera w ataku. Był nim… Artur Sobiech. Dwaj zawodnicy spotkali się tam w sezonie 2014/2015 i parokrotnie tworzyli duet ofensywny. Joselu zdobyciem 8 bramek w 30 spotkaniach Bundesligi zapracował sobie na transfer do angielskiego Stoke City. Hiszpan przeszedł z zimnych, deszczowych wieczorów w Stoke, które są już owiane legendą, do finału Ligi Mistrzów. Po Stoke została mu ksywka, bo Jude Bellingham porównuje go do Petera Croucha – „Jude nazywa mnie teraz Crouchym, ponieważ jestem wysokim napastnikiem, który lubi dośrodkowania. Ale on ma 2 metry wzrostu, ja mam tylko 1,92„.

REKLAMA
źródło: X Kuby Polkowskiego

Przed Realem napastnik zdążył jeszcze obskoczyć Deportivo La Coruña, Newcastle United, Deportivo Alaves oraz wspomniany Espanyol. Od czasu powrotu na Półwysep Iberyjski w sezonie 2019/2020, Joselu w każdym sezonie przebijał barierę 10 goli w lidze. Teraz znów jest blisko, brakuje mu jednego gola. Dowodem na to, że Hiszpan jest madridistą może być fakt, że dwa lata temu podczas finału LM w Paryżu był obecny na trybunach Stade de France. Powołując się na realmadrid.com, Joselu odniósł się do tego w następujący sposób – „Staram się wykorzystywać swoje szanse najlepiej jak potrafię. Tak jak dwa lata temu, tak to jest być madridistą. Miałem okazję pojechać i kibicować Madrytowi, a teraz mogę tego doświadczyć na własnej skórze„. 

źródło: X Fabrizio Romano

Przyszłość Joselu

Wydaje się, że wykupienie z Espanyolu należy się Hiszpanowi jak psu buda. Szczególnie za takie pieniądze. Niemniej jednak przy przyjściu do klubu Endricka oraz Kyliana Mbappé może nie być dla niego miejsca. Nawet w roli zmiennika. Niedawno pojawiły się pogłoski od włoskiego dziennikarza Matteo Moretto. Według jego informacji napastnikiem miałby być zainteresowany Manchester United, a nawet były już przeprowadzane pierwsze rozmowy. Sam zawodnik nieco odsuwa temat swojej przyszłości mówiąc – „Skupiam się na tym, co wydarzyło się dziś wieczorem i na fakcie, że za trzy tygodnie mamy finał Ligi Mistrzów. Będzie czas na rozmowy o przyszłości. W nadchodzących tygodniach chcę być gotowy na 100%, a potem to omówimy. Powiedzmy sobie szczerze, Hiszpan nie mógł powiedzieć inaczej„. Z pewnością 34-latek będzie ciekawą opcją na rynku transferowym dla klubów, które szukają napastnika gwarantującego bramki.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,727FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ