Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że już 4 marca 2023 roku dojdzie do pojedynku Jon Jones — Ciryl Gane. Jego stawką ma być pas wagi ciężkiej, zwakowany przez Francisa Ngannou. 36-letni Kameruńczyk nie zdołał porozumieć się z UFC w kwestii dalszej współpracy, a jedynym wyjściem z problematycznej sytuacji jest wybór nowego mistrza.
O organizacji walki o pas wagi ciężkiej świat dowiedział się w iście kuriozalny sposób
W sieci znalazły się zdjęcia i filmy z T-Mobile Areny w Las Vegas, która będzie miejscem organizacji UFC 285. Pojawiły się na niej materiały promocyjne walki Jones — Gane. Walki, która w żaden inny sposób nie została jeszcze ogłoszona!
Trudno jednak o jakiekolwiek wątpliwości, skoro kolejne źródła potwierdzają autentyczność zdjęć z miejsca organizacji UFC 285. Tym sposobem o pas zawalczą 32-letni Ciryl Gane, który przed rokiem przegrał z Ngannou, oraz 35-letni były mistrz kategorii półciężkiej — Jon Jones. Popularny Bones zwakował swój pas w maju 2020 roku. Według doniesień medialnych, od dawna szykował się do występów w wadze ciężkiej. Jednocześnie oczekiwał gwiazdorskiej gaży za starcie z Ngannou, co utrudniało rozmowy. Oczywiście Jones jak to Jones — nie dawał o sobie zapomnieć głównie przez problemy pozasportowe. Amerykanin odgrażał się, że w końcu wróci na długo wyczekiwaną walkę o pas kategorii ciężkiej. Wygląda na to, że zapowiedzi spełnią się już w marcu.
Wydaje się, że życie napisało idealny scenariusz pod powrót Jonesa. Gane to wymagający rywal, który w swojej karierze przegrał ledwie jeden pojedynek. Nie możemy wykluczać także scenariusza, w którym Ngannou po uporaniu się z problemami zdrowotnymi byłby w stanie dogadać się z UFC i rzucić wyzwanie nowemu mistrzowi.
W jakiej formie powróci Jon Jones — bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników w historii MMA?
Czy potencjalne zdobycie pasa wagi ciężkiej będzie pięknym zwieńczeniem jego kariery? A może Gane pokaże mu, że jego czas już przeminął? Zapowiada się niezwykle intrygujące starcie, w którym trudno dziś wskazać faworyta. Pół żartem — pół serio, Jones przed trzema laty chciał porzucić UFC, bowiem oczekiwał większych pieniędzy za walki. Dziś tą samą drogą może iść Ngannou i paradoksalnie to właśnie Jones będzie największym beneficjentem takiego zachowania Kameruńczyka. Historia zatacza koło.