John Carver wykonuje znakomitą pracę w Lechii. 5 wniosków po 18. kolejce Ekstraklasy

Ostatnia seria gier rundy jesiennej za nami, ale jesień z Ekstraklsą jeszcze nie dobiegła końca, ponieważ w następny weekend rozegrane zostaną jeszcze trzy zaległe mecze. Po 18. kolejce Ekstraklasy tradycyjnie bierzemy pod lupę 5 wybranych tematów: praca Johna Carvera w Gdańsku, Legia w strefie spadkowej na własne życzenie, żal nadchodzącej przerwy w Rakowie, czerwone kartki Lecha Poznań oraz zadyszka Jagiellonii.

John Carver wykonuje kapitalną robotę w Lechii

Niedawno minął rok odkąd John Carver podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk. Wówczas wyglądało to na desperacki ruch, a biało-zielonym znajdującym się w strefie spadkowej niewiele osób dawało szansę na utrzymanie. Nowy szkoleniowiec odbudował jednak zespół i zapewnił gdańszczanom kolejny sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przed startem obecnych rozgrywek z powodu zaległości finansowych Komisja Dyscyplinarna PZPN nałożyła na Lechię karę 5 ujemnych punktów, więc zespół Johna Carvera znów był jednym z głównych kandydatów do spadku w oczach mediów, kibiców i ekspertów. A Anglik znowu udowodnił, że dla niego praca w trudnych warunkach to nie problem.

REKLAMA

Lechia przezimuje nad strefą spadkową. Z boiska podnieśli 25 punktów, co przy braku kary dałoby im miejsce blisko strefy europejskich pucharów. W tabeli za okres pracy Carvera więcej punktów od biało-zielonych zdobyło tylko 6 zespołów. Więcej bramek zdobył natomiast tylko Lech Poznań, a w obecnym sezonie to Lechia jest na czele klasyfikacji strzelonych bramek. John Carver zrobił z Tomasa Bobcka gwiazdę Ekstraklasy, umiejętnie wykorzystał umiejętności Rifeta Kapicia i Camilo Meny, wyciągnął potencjał z Vyunnnyka czy Kurminowskiego oraz odbudował Kacpra Sezonienkę. Anglik to mocny kandydat do najlepszego trenera rundy jesiennej w Ekstraklasie.

Lechia Gdańsk 5:2 Górnik Zabrze

Legia Warszawa robi wszystko, aby zniechęcić potencjalnych trenerów do objęcia zespołu

Po 18. kolejce Ekstraklasy Legia Warszawa znajduje się w strefie spadkowej. Aby zimować w strefie spadkowej musieliby przegrać jeszcze zaległy mecz z Piastem Gliwice, który zostanie rozegrany za tydzień, natomiast ich pozycja w tabeli i tak jest katastrofalna. Przegrywając w sobotę z Piastem (0:2) przedłużyli serię meczów bez zwycięstwa do dziewięciu we wszystkich rozgrywkach, z kolei dla Inakiego Astiza było to siódme spotkanie w roli trenera tymczasowego i ciągle nie cieszył się jeszcze ze zwycięstwa. Zwalniając Edwarda Iordanescu bez żadnego planu na to, co będzie do końća jesieni Legia przegrała już sezon ligowy.

W starciu z Piastem sprawiali wrażenie, który włączył już tryb „walka o utrzymanie”. W Gliwicach nastawili się na walkę, pojedynki fizyczne i grę dalekimi podaniami. Choć boisko utrudniało grę po ziemii to 62% celności podań dla klubu, który uważa się za największy w Polsce to po prostu wstyd. Legia w obecnej sytuacji tylko zniechęca potencjalnych kandydatów na stanowisko nowego trenera. Są oczywiście szkoleniowcy, dla których wizja pracy w tak wielkim i utytułowanym klubie będzie silniejsza od zdroworozsądkowego spojrzenia na pozycję zespołu, natomiast klub ma znacznie słabsze karty w negocjacjach z trenerami, jeśli przez pierwsze pół roku główną misją nowego sternika będzie zapewnienie zespołowi utrzymania w Ekstraklasie.

Piast Gliwice 2:0 Legia Warszawa

Raków Częstochowa może żałować, że runda dobiega końca

Raków Częstochowa jest obecnie polskim zespołem znajdującym się w najwyższej formie. Jeszcze we wrześniu mówiło się o kryzysie, ale Marek Papszun opanował sytuację, a jego drużyna – w przeciwieństwie np. do również grającej w pucharach Jagiellonii – zachowała paliwo na końcówkę rundy. Jesień w Ekstraklasie dla wielu zespołów dobiegła końca, ale zespół z Częstochowy rozegra jeszcze zaległe spotkanie przeciwko Zagłębiu oraz dwa mecze w Lidze Konferencji.

Mimo wszystko kibice mogą żałować, że już za niedługo przerwa zimowa, ponieważ ich ulubieńcy weszli na naprawdę wysokie obroty. W ostatnich 10 meczach we wszystkich rozgrywkach odnieśli 8 zwycięstw, raz zremisowali w wyjazdowym meczu ze Spartą Praga i zaliczyli jedną wpadkę (1:3 z Piastem). Co więcej, przerwa zimowa przynosi dużą niepewność. Marek Papszun przystąpi do negocjacji z właścicielem w sprawie przenosin do Legii Warszawa, a nowy szkoleniowiec, z którym władze Rakowa są już ponoć dogadane, czyli Łukasz Tomczyk nie daje gwarancji utrzymania dyspozycji zespołu. Dla kibiców mecze są obecnie przyjemną odskocznią od spraw pozaboiskowych. Za niedługo jednak tej odskoczni mieć nie będą.

Lech Poznań byłby liderem, gdyby nie czerwone kartki

Lech Poznań prawdopodobnie spędzi zimę na 7. miejscu. Strata do lidera wynosi 4 punkty (choć po zaległym meczu Rakowa może powiększyć się do sześciu, natomiast Kolejorz zagra jeden mecz mniej od większości zespołów). Przy Bułgarskiej mogą jednak pluć sobie w brodę, ponieważ fotel lidera był na wyciągnięcie ręki, gdyby nie powtarzające się nieodpowiedzialne zachowania poszczególnych piłkarzy, którzy osłabiali zespół otrzymując czerwoną kartkę.

REKLAMA

Zaczęło się od starcia z Rakowem, a więc z bezpośrednim rywalem w walce o tytuł, gdy Luis Palma przy prowadzeniu 2:0 wyleciał z boiska za bezmyślny, brutalny faul i Lech wypuścił prowadzenie, zdobywając jedynie punkt. W Gdynii przy prowadzeniu 1:0 czerwoną kartkę zobaczył Timothy Ouma, a Arka od 55. minuty zdobyła trzy bramki i zgarnęła komplet punktów. Podczas minionej kolejki sytuacja znów się powtórzyła. W pierwszej połowie Lech objął prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą zespół osłabił Pablo Rodriguez i Kolejorz ponownie stracił punkty (2:2). W tych trzech meczach zespół Nielsa Frederiksena stracił więc 7 punktów z pozycji wygrywającego. To powód, przez który Lech na wiosnę przystąpi do ataku na mistrzostwo Polski z drugiego szeregu.

Jagiellonii zabrakło paliwa na koniec rundy jesiennej Ekstraklasy

W trakcie rundy jesiennej Jagiellonia Białystok była podawana jako przykład, że da się skutecznie łączyć rozgrywki ligowe z pucharowymi, o czym świadczy nie tylko obecny sezon, ale także poprzedni, gdy przez długi czas utrzymywali się w wyścigu o tytuł z dobrze punktującymi Lechem i Rakowem. Finisz obecnej rundy jesiennej pokazuje, że Dumę Podlasia dopadł jednak lekki dołek. Mimo rozsądnego zarządzania minutami kluczowych zawodników oraz rotacji zabrakło im paliwa w baku, aby cały czas grać na wysokich obrotach.

W pięciu ostatnich ligowych meczach Jagiellonia wygrała tylko raz. W Lidze Konferencji ostatnio udało im się wygrać z KuPS (1:0), natomiast nie było to przekonujące zwycięstwo, a wcześniej stracili punkty remisując ze Shkendiją Tetowo. Kilka dni temu mistrz Polski z sezonu 2023/24 odpadł także z Pucharu Polski z GKS-em Katowice, a na gola z gry czekają już od trzech meczów. Znając przeszłość Jagiellonii z Adrianem Siemieńcem można spodziewać się, że Jaga szybko wyjdzie na prostą, ale zadyszka pod koniec jesieni może być dla nich kosztowna w kontekście ostatecznych rezultatów na koniec sezonu.

Co jeszcze wydarzyło się w 18. kolejce Ekstraklasy?

  • Mamy nowego lidera. Wisła Płock zrównała się punktami z Górnikiem Zabrze, ale dzięki lepszemu bilansowi bramek wskoczyła na sam szczyt, mimo że zremisowała 5 ostatnich meczów (w minionej kolejce 1:1 z Koroną). Nie wiadomo jednak jeszcze czy przerwę zimową spędzą na 1. miejscu w tabeli, ponieważ Raków ma szansę ich wyprzedzić, jeśli wygra zaległy mecz.
  • Arka będzie zimować ponad kreską. W sobotę znowu pokazali, że u siebie czują się bardzo dobrze i pokonali Motor Lublin (1:0).
  • Świetnie przed własną publicznością czuje się także Zagłębie Lubin, które pokonało Widzew Łódź (2:1) po dwóch golach w końcówce meczu i zakończyło jesień bez porażki w spotkaniach domowych. Widzew ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową.
  • Dwa punkty przewagi nad kreską ma natomiast Pogoń Szczecin. Portowcy w minionej kolejce przed własną publicznością wypuścili dwubramkowe prowadzenie z Radomiakiem i tylko zremisowali (2:2).
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,661FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ