João Félix próbuje wymusić transfer. Czy to idealny przykład źle prowadzonej kariery?

João Félix znalazł się w bardzo trudnej sytuacji w bieżącym okienku transferowym. Chelsea nie zdecydowała się na ponowne wypożyczenie lub wykup Portugalczyka, przez co ten ostatecznie wrócił do Atletico Madryt. Tam jednak Diego Simeone nadal nie widzi go w swoich planach. Atleti chciałoby odzyskać część zainwestowanych pieniędzy, a i sam zawodnik chciałby jak najszybciej zmienić otoczenie. Problem w tym, że w sumie nikt João Félixa aktualnie nie chce i nie potrzebuje. Portugalczyk stał się więźniem źle poprowadzonej kariery.

REKLAMA

Atletico od początku nie było dla niego dobrym miejscem

Ścieżka kariery obrana przez Felixa od początku wydawała się nie mieć zbyt dużo wspólnego z logiką. Ofensywnie grający zawodnik w lipcu 2019 roku zdecydował się za około 127 milionów euro zamienić Benfikę na Atletico Madryt. Atletico, które było wówczas kojarzone z najbardziej defensywnym sposobem gry w tej części Europy (no może nie licząc Getafe, ale weźmy pod uwagę zespoły grające w europejskich pucharach). Benfica zarobiła ogromną sumę pieniędzy na jednym ze swoich największych talentów, a Atletico uwiarygodniło się na rynku jako klub mający duże możliwości finansowe. Do tego współgrało to z narracją, wedle której Atleti miało stać się drużyną grającą ofensywny, przyjemny dla oka futbol. Ku jednak zaskoczeniu wszystkich – tak się nie stało. W teorii skorzystały na tym ruchu oba kluby, oraz agent piłkarza, który zgarnął sporą sumę z prowizji. Sam João Félix wylądował natomiast w miejscu, w którym nigdy nie powinien się znaleźć.

Portugalczyk miał stać się dla Atleti nowym Antoine’m Griezmannem, który wówczas przeniósł się do Barcelony. Felix próbował dostosować się do stylu gry Atletico, a Simeone pokracznie starał się zaszczepić w drużynie bardziej ofensywne nastawienie. Ostatecznie jednak sukcesy Atletico przychodziły dzięki pragmatycznej grze i skupieniu w głównej mierze na obronie. Felix potrafił zachwycać i był zawodnikiem, dla którego warto było włączać mecze Atletico. Problem w tym, że zbyt często jego umiejętności były krępowane przez zadania taktyczne. Trudno jest rozwinąć skrzydła, jeżeli w trakcie meczu okazje do tego możesz policzyć na palcach jednej ręki. Felix, zamiast rozwijać swoje walory ofensywne, musiał skupiać się na poprawie gry obronnej. Czy tylko mi coś w tym wszystkim nie pasuje?

Powielanie błędów i tworzenie kolejnych

Do tego wszystkiego relacje między João Félixem a Diego Simeone coraz mocniej się psuły. Runda jesienna sezonu 2022/23 to (wydaje się) ostateczny koniec relacji między zawodnikiem a trenerem. Portugalczyk grał coraz mniej i zaczął szukać drogi ucieczki z Atletico. Tych jednak nie było jednak zbyt wiele w połowie sezonu. Ostatecznie w styczniu Felix przeszedł na wypożyczenie do Chelsea, co było jednak ucieczką z deszczu pod rynnę. Sam zespół targany był wieloma problemami. Od zmiany właściciela, po roszady na ławce trenerskiej, aż po zwyczajny brak formy poszczególnych zawodników. Chelsea stała się niejako pośmiewiskiem piłkarskiej Europy. Wydane pieniądze nie szły w parze z wynikami. Dość powiedzieć, że Real Madryt strzelił więcej goli na angielskich boiskach w jednym meczu w 2023 roku, aniżeli Chelsea przez dwa miesiące.

Felix w Chelsea „zabłysnął” czerwoną kartką obejrzaną już w pierwszym spotkaniu, która wyeliminowała go z trzech kolejnych meczów. To był najlepszy pokaz frustracji, jaka zbierała się w Portugalczyku. Wypożyczenie do Chelsea było zwyczajnie kolejnym nietrafionym pomysłem. Jasne, opcji było zapewne niewiele (jeżeli w ogóle były jakieś inne), ale akurat ten wybór był niczym chwytanie się brzytwy, kiedy się tonie. Być może znowu zgadzały się pieniądze, ale projekt sportowy był przeciwieństwem tego, który pasowałby do Felixa.

João Félix nie ma gdzie się podziać

Felix ostatecznie latem wrócił do Atletico, bo Chelsea nie zdecydowała się ani na jego wykup, ani na ponowne wypożyczenie. Ponownie rozpoczęło się szukanie drzwi wyjściowych z klubu. Problem w tym, że do tej pory żaden klub, do którego pukał jego agent, nie potrzebował zawodnika o tym profilu. Do tego dochodzą oczekiwania Atletico co do kwoty odstępnego za zawodnika.

Przez dłuższy czas w mediach pojawiała się kwestia PSG. Felixa miała kusić możliwość pracy z Luisem Enrique, dodatkowo w zespole znajduje się kilku jego znajomych (Renato Sanches, Vitinha). Paryż to też gwarancja Ligi Mistrzów i walki o trofea – nawet jeżeli kończy się tylko na tych krajowych. Problem w tym, że Felix musiałby czekać, czy ktoś z dwójki Kylian Mbappe – Neymar opuści najpierw PSG. Wtedy mógłby przyjść w miejsce któregoś z tych zawodników. Osobiście uważam, że byłoby to najlepsze miejsce dla Felixa w tym momencie. Kwestia w tym, że PSG odrzuciło możliwość jego sprowadzenia. Jedne drzwi zamknięte.

Innym kierunkiem mogłaby być Aston Villa, która nawet jako jedyna miała złożyć w pewnym momencie ofertę zawodnikowi. Tu jednak pojawia się kwestia ambicji samego Felixa. Nie chce on grać w zespole środka stawki Premier League, dodatkowo niegwarantującego występów w Lidze Mistrzów. W tym przypadku to sam zawodnik miał zamknąć drzwi ewentualnej przeprowadzce. Opcje dla Felixa nawet nie tyle się kurczą, co po prostu ich nie ma. Większość zespołów, do których transferem mógłby być zainteresowany, zwyczajnie nie potrzebuje zawodnika o tej charakterystyce w kadrze. Albo już mają piłkarzy na jego pozycje, albo ich projekt nie zakłada potrzeby posiadania takowego.

Ostatnia możliwość – FC Barcelona?

To akurat kierunek, którego pojawienie się nie powinno nikogo dziwić. Barca w trakcie okienka jest łączona niemal z każdym zawodnikiem, który chociażby raz powiedział coś o możliwej zmianie klubu. João Félix ze swoim agentem Jorge Mendesem postanowili więc spróbować i tej opcji. Portugalczyk w rozmowie z Fabrizio Romano przyznał, że zawsze marzył o grze dla Barcelony, i bardzo chciałby dołączyć do tego zespołu. Lawina ruszyła. Atletico jest rozzłoszczone na Felixa za takie wypowiedzi, a szatnia jest zwyczajnie zmęczona jego zachowaniem. Portugalczyk wybrał opcję ucieczki za wszelką cenę z paleniem mostów za sobą. Trudno jednak z całą pewnością powiedzieć, aby postawił w tym starciu na dobrego konia.

FC Barcelona ma ogromne problemy finansowe, a większość kolejnych transferów jest blokowana przez brak możliwości sprzedaży zawodników. Już z poprzedniego roku znamy też temat problemów z zarejestrowaniem kolejnych zawodników. Atletico chciałoby za Felixa około 100 milionów euro, więc transfer definitywny jest absolutnie wykluczony. Opcją pozostaje wypożyczenie, ale nawet to kosztowałoby około 25 milionów euro za sezon. Do tego dochodzą trudne negocjacje, aby Atletico zgodziło się w ogóle na wypożyczenie zawodnika do jednego z głównych rywali w LaLiga. Nadal trzeba jednak zaznaczyć jedną kluczową sprawę – Barcelona musiałaby najpierw dokonać sprzedaży któregoś z zawodników, aby móc marzyć o sprowadzeniu Felixa. Wygląda to bardziej tak, jakby Portugalczyk chciał poruszyć rynek zainteresowaniem jego osobą, wykorzystując do tego Barcelonę.

REKLAMA

Spodziewajmy się jeszcze więcej

Atmosfera w Atletico wokół jego osoby robi się coraz bardziej toksyczna i potrzebne będzie podjęcie jakichś działań. Na ten moment Felix jest więźniem własnych decyzji, których początkiem jest transfer do zespołu, do którego nie pasował od początku pod kątem czysto sportowym. Do tego chęć opuszczenia klubu pojawiła się w złym momencie na rynku transferowym, kiedy to brakuje zapotrzebowania w klubach na zawodnika o jego profilu. Możemy spodziewać się jeszcze wielu sporów, zanim João Félix ostatecznie opuści Atletico Madryt. Nie będzie tu jednak mowy o przyjacielskim pożegnaniu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,593FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ