Joan Laporta nie działa racjonalnie, ale swój cel osiągnał – przywrócił Barcelonę na szczyt

Joan Laporta przez większość kibiców postrzegany jest jako gość, który najpierw działa, a potem myśli. Odkąd ponownie przejął rządy w Barcelonie, kibice nieustannie muszą do ostatnich chwil obgryzać paznokcie i denerwować się czy poszczególnych zawodników uda się zarejestrować do rozgrywek ligowych. Barcelonie daleko do racjonalnie zarządzanego przedsiębiorstwa, natomiast Joan Laporta broni się wynikami. Teza, iż żaden inny prezes przejmując klub w tak trudnym momencie nie odniósłby większych sukcesów jest jak najbardziej do obronienia.

Joan Laporta poniósł ogromną porażkę z Leo Messim

Oczywiście, to nie tak, że Joan Laporta nie miał spektakularnych porażek. Zaczęło się już w pierwszym okienku transferowym po objęciu przez niego rządów na Camp Nou, gdy klub nie znalazł środków na przedłużenie umowy z Leo Messim, choć nowy prezydent zapewniał, że podpisanie nowego kontraktu z Argentyńczykiem nie będzie żadnym problemem. Duma Katalonii straciła największą gwiazdę w historii klubu, największą siłę marketingową oraz zdaniem wielu najlepszego piłkarza w historii futbolu. Jak bolesny był to cios dla wszystkich kibiców, nie trzeba nawet tłumaczyć. Barcelonie trudno było odnaleźć się w rzeczywistości bez Leo Messiego. W dwóch pierwszych sezonach bez Argentyńczyka ich przygoda w Lidze Mistrzów kończyła się na fazie grupowej, a wiosną – po spadku do Ligi Europy – nie byli w stanie zdobyć „pucharu pocieszenia”. Rozgrywki 2021/22 Blaugrana zakończyła jako wicemistrz Hiszpanii, ale strata do Realu Madryt wyniosła aż 13 punktów.

REKLAMA

Końcówka sezonu dała jednak barcelońskiemu środowisku nadzieję na lepsze jutro. Joan Laporta nie miał dużego zaufania do Ronalda Koemana i pod koniec października zrobił to na co czekali wszyscy kibice – zwolnił Holendra. W jego miejsce przyszedł Xavi Hernandez, jedna z legend Barcelony, ale bez znaczących sukcesów w karierze trenerskiej. Hiszpan po wejściu do klubu otworzył okno i wpuścił świeże powietrze, a wielu zawodników odzyskało radość z gry. Xavi poprawił wyniki, ale Dumie Katalonii ciągle brakowało do statusu jednego z najlepszych zespołów na świecie. Joan Laporta chciał to zmienić.

Lato 2022, czyli moment zwrotny

Letnie okienko transferowe przed startem sezonu 2022/23 to był dla Joana Laporty czas, w którym trzeba było wzmocnić kadrę zespołu. Klubowa kasa Barcelony standardowo świeciła pustkami, ale dla 62-latka nie ma sytuacji bez wyjścia. Skoro obiecał fanom, że przywróci klub na należne miejsce i chciał zrobić to jak najszybciej, musiał kombinować. Laporta wpadł na pomysł, aby uruchomić słynne już dźwignie finansowe, dzięki którym Barcelona znalazła środki na sprowadzenie Roberta Lewandowskiego, Raphinhii i Julesa Kounde, za których łącznie zapłaciła około 150 mln euro. Z perspektywy czasu, transfery te okazały się kluczowe dla rozwoju projektu. Raphinha potrzebował trochę więcej czasu na adaptację, ale obecnie cała trójka to kluczowe postacie drużyny. W sezonie 2022/23 Barcelona nie zaistniała na międzynarodowej arenie, natomiast okazała się najlepszym zespołem na krajowym podwórku, zdobywając mistrzostwo Hiszpanii.

Ruchy transferowe Barcelony nie są oczywiście pozbawione pomyłek. W klubie, w którym każde euro muszą oglądać z dwóch stron bardzo kosztownym błędem okazało się sprowadzenie Vitora Roque z Athletico Paranaense. Młody Brazylijczyk miał być szykowany jako następca Roberta Lewandowskiego, a po roku już się z nim pożegnano i oddano z powrotem do Brazylii. Kontrowersyjną decyzją było również sprowadzenie Daniego Olmo poprzedniego lata, grającego na pozycji, którą Barcelona miała już bardzo dobrze obsadzoną, przez co wypchnęła z klubu Ilkaya Gundogana, zdaniem wielu najlepszego piłkarza poprzedniego sezonu. Hiszpan w Barcelonie nie jest rozczarowaniem, spisuje się dobrze, natomiast trudno pozbyć się przekonania, że można było te środki lepiej zainwestować.

La Masia polisą bezpieczeństwa

Ważną częścią odbudowy zespołu i przywrócenia Barcelony do europejskiej czołówki okazała się La Masia. Akademia Blaugrany regularnie zapewnia dopływ kolejnych wychowanków do pierwszego zespołu, natomiast w ostatnim czasie produkuje wybitne jednostki. Z jedenastu zawodników, którzy spędzili najwięcej minut na boiskach La Liga w tym sezonie w barwach Barcelony sześciu to wychowankie La Masii (Lamine Yamal, Pau Cubarsi, Alejandro Balde, Marc Casado, Inaki Pena, Eric Garcia). Nie sposób również nie docenić roli w zespole Gaviego oraz Fermina Lopeza, kolejnych „produktów” najsłynniejszej akademii na świecie.

Blisko połowa podstawowej jedenastki Blaugrany to piłkarze, których nie musieli sprowadzać do klubu, ponieważ przeszli do pierwszego zespołu naturalnie, z drużyn młodzieżowych. Lamine Yamal jest gwiazdą nie tylko w Barcelonie, ale na całym piłkarskim świecie. Pau Cubarsi już powinien być wymieniany w szerokim gronie najlepszych stoperów na świecie. Alejandro Balde również należy do czołowych graczy na swojej pozycji. Kłopoty finansowe Barcelony otworzyły szerzej drzwi dla graczy z La Masii, a to okazało się jednym z czynników, dzięki któremu Duma Katalonii szybciej wróciła na szczyt.

Joan Laporta uwielbia ryzyko

Odkąd Joan Laporta ponownie objął stanowisko prezydenta Barcelony, klub dwukrotnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii, dwa razy triumfował w krajowym superpucharze i raz w górę podnosił Puchar Króla. Ponadto w obecnym sezonie był o minuty od finału Ligi Mistrzów i aktualnie jest jednym z najlepszych zespołów na świecie. Biorąc pod uwagę w jakim stanie 62-latek przejmował klub, liczba zdobytych trofeów oraz obecny poziom sportowy pierwszej drużyny to jego duży sukces.

Laporta jest innym prezydentem klubu niż większość osób zajmujących to stanowisko. Bardzo często działa emocjami zamiast zachować chłodną głowę i spokojnie przeanalizować wszystkie za i przeciw danej decyzji. Kieruje się sercem, a nie rozumem. Gdyby w miejsce Laporty w marcu 2021 roku postawić jakiegokolwiek innego działacza piłkarskiego, mającego doświadczenie w zarządzaniu klubem jego pierwszym przekazem byłoby zapewne uzbrojenie kibiców w cierpliwość. Wytłumaczenie, że zastał organizację w fatalnym stanie i potrzebuje czasu, aby uzdrowić pacjenta. Nakreślenie strategii poprawienia finansów, przygotowania zespołu na okres przejściowy, a dopiero potem – gdy sytuacja zostanie opanowana – walki o najwyższe cele.

W naturze Joana Laporty jest natomiast gra „va banque”. 62-latek igra z ogniem, jego działania często sprawiają wrażenie, jakby prowadził Barcelonę prosto w przepaść, ale ostatecznie zawsze spada na cztery łapy. Znajduje sposób, aby wyjść z tarapatów, w które sam wpakował klub podejmując ryzyko przy transferach. Wynik sportowy jest dla niego najważniejszy i nie musi mieć stabilnych podstaw, aby próbować inwestować w pierwszą drużynę. Liczy się teraźniejszość, a przyszłością będzie martwił się później. Joan Laporta działa w szalonym stylu i nie powinien być przykładem dla innych prezesów jak prowadzić klub. Niemniej jednak, wydaje się, że z innym prezydentem Barcelona nie odniosłaby w tak krótkim czasie tylu sukcesów.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,911FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ