Jedna z najgorszych zmian trenerskich w historii Premier League. Dlaczego Ruud van Nistelrooy nie poradził sobie w Leicester?

Gdy przejmował zespół, ten zajmował 16. miejsce w tabeli i miał punkt zapasu nad strefą spadkową. W 20 meczach zdobył jednak zaledwie 8 „oczek”, o dwa mniej niż jego poprzednicy w 13 spotkaniach i na pięć kolejek przed końcem sezonu drużyna oficjalnie pożegnała się z Premier League. Ruud van Nistelrooy sprawiał wrażenie obiecującego trenera, gdy podpisywał kontrakt z Leicester tuż po niezłym okresie w Manchesterze United w roli tymczasowego szkoleniowca, ale na King Power Stadium zawiódł na całej linii. Wymiana Steve’a Coopera na Holendra przejdzie do historii Premier League jako jedna z najgorszych zmian trenerskich.

Poszukiwania nowego sternika

Tuż po wywalczeniu awansu do Premier League skończyły się powody do świętowania dla kibiców Leicester. Patrząc w przyszłość, nawet najwięksi optymiści mieli więcej powodów do niepokoju niż zadowolenia. Gdy klub przygotowywał się do startu sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej, ciągle nie wiadomo było jak zostanie rozpatrzone prowadzone dochodzenie wobec Leicester w kontekście ujemnych punktów. Finalnie Lisy uniknęły kary, natomiast decyzja zapadła już po zamknięciu okna transferowego. Cios, który zabolał Leicester wyprowadziła także Chelsea, która wykupiła ich trenera, Enzo Marescę. Na Stamford Bridge, prawdopodobnie za namową swojego poprzedniego szkoleniowca, przeszedł także Kiernan Dewsbury-Hall, jeden z najważniejszych zawodników Lisów w drodze do awansu na najwyższy szczebel rozgrywkowy.

REKLAMA

Włodarze Leicester zdecydowali, że po awansie do Premier League zmienią filozofię. Model gry Enzo Maresci oparty na cierpliwym utrzymywaniu się przy piłce i dominacji na połowie rywali zastąpili pragmatyzmem Steve’a Coopera. Był to krok o tyle rozsądny, że beniaminkom w Premier League bardzo trudno grać według założeń, które preferował Maresca. Cooper w swoim CV ma awans z Nottingham Forest, a następnie utrzymanie się w angielskiej elicie jako beniaminek. W Leicester jego zadaniem nie miało być kontynuowanie pracy poprzednika, a przeprowadzenie ewolucji w drużynę lepiej przygotowaną do wymagań Premier League. 10 punktów zdobytych w 11 meczach było przeciętnym dorobkiem, natomiast większość zaawansowanych statystyk wskazywała, że przy kontynuowaniu ówczesnych trendów utrzymanie w Premier League jest mało prawdopodobne.

Ruud van Nistelrooy na ratunek

Po porażce z Chelsea (1:2) w pierwszym spotkaniu po listopadowej przerwie reprezentacyjnej osoby decyzyjne na King Power Stadium podjęły decyzję o zwolnieniu Steve’a Coopera. Z perspektywy czasu można odnieść wrażenie, że w klubie zdali sobie sprawę, że szanse na pozostanie w Premier League z aktualnym trenerem są niskie, a sposób pracy 45-latka niespecjalnie im odpowiada, więc dokonali zmiany. Była to jednak zmiana dla samej zmiany. Dokonana nie z dużym prawdopodobieństwem, że teraz będzie lepiej, a z nadzieją, że coś się zmieni. Z nadzieją, że Ruud van Nistelrooy – trener z niewielkim doświadczeniem, który w Premier League poprowadził tylko w dwóch meczach Manchester United jako szkoleniowiec tymczasowy – okaże się trenerskim wonderkidem.

W tym przypadku lepsze okazało się wrogiem dobrego. Steve Cooper osiągał wyniki na miarę potencjału kadrowego Leicester lub nawet ciut lepsze, natomiast klub w desperacji chciał zwiększyć szansę na utrzymanie. W efekcie dokonał jednej z najgorszych zmian trenerskich w historii Premier League.

Wejście van Nistelrooya do Leicester było całkiem obiecujące. W debiucie Holendra pokonali West Ham (3:1), a następnie zremisowali z Brighton (2:2). W tamtym momencie mieli już 5 punktów przewagi nad strefą spadkową, ale wraz z kolejnymi tygodniami najpierw przewaga tylko topniała, a potem strata do bezpiecznego miejsca wzrastała aż stała się niemożliwa do odrobienia.

Ruud van Nistelrooy niewiele zmienił w Leicester. Steve Cooper starał się korzystać z umiejętności operowania piłką wypracowanej w tym zespole przez Enzo Marescę i podobny pomysł miał Holender. Obaj szkoleniowcy najczęściej stosowali ustawienie 4-2-3-1. Personalnie po zmianie trenera nie doszło do wielu przetasowań. Ruudowi trzeba oddać wypromowanie Bilala El Khannoussa, który jest jednym z niewielu pozytywnych punktów Lisów w tym sezonie. Częściej gra również Conor Coady i Boubakary Soumare, a zmniejszyła się liczba minut Harry’ego Winksa czy Caleba Okoliego.

Dramat zarówno w defensywie, jak i ofensywie

Drobną zmianę mogliśmy zaobserwować w sposobie bronienia, ponieważ po przyjściu Ruuda van Nistelrooya Leicester stało się jeszcze bardziej pasywne w grze bez piłki. Za kadencji Steve’a Coopera zespół pozwalał rywalom średnio na 11,53 podania zanim podjęli próbę odbioru. Po zmianie szkoleniowca wskaźnik ten wzrósł do 15,1 podania. Przy składzie personalnym defensywy Leicester prawdopodobnie żaden sposób bronienia mógłby im nie pomóc, natomiast pod wodzą holenderskiego szkoleniowca ich organizacja w grze bez piłki jest fatalna, co też przekłada się na liczby. W okresie pracy van Nistelrooya więcej goli straciło tylko dwóch beniaminków – Southampton i Ipswich, a gorszy współczynnik xGC (oczekiwanych goli straconych) mają tylko Święci. Cała trójka wyraźnie odstaje od reszty ligowej stawki.

Statystyki ofensywne Leicester są jeszcze bardziej kompromitujące. W ostatnich 13 meczach ligowych zespół strzelił łącznie 3 gole. Kibice przychodzący na King Power Stadium ostatni raz mieli okazje cieszyć się z gola swojej drużyny… 11 stycznia. W Premier League natomiast nie strzelili jeszcze gola na własnym stadionie w 2025 roku. Seria ligowych meczów bez bramki (i również bez zdobytego punktu) przed własną publicznością wynosi już 9 spotkań, co jest niechlubnym rekordem w historii nie tylko Premier League, ale też najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Odkąd Ruud van Nistelrooy przejął Leicester żaden zespół nie strzela tak mało goli oraz nie kreuje gorszych sytuacji według modelu goli oczekiwanych (xG).

Leicester jest już pewne, że pod względem liczby punktów nie zostanie najgorszym zespołem w historii Premier League. Prawdopodobnie nawet nie spadnie z ligi jako czerwona latarnia, ponieważ ma 7 „oczek” przewagi nad Southampton. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę ostatni czas to trudno przypomnieć sobie gorszy zespół w erze Premier League na przestrzeni kilku miesięcy niż Leicester od początku lutego.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,958FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ