Ciężko opisać co dzieje się w rundzie wiosennej Ekstraklasy! Kolejna seria gier dostarczyła sporo niespodzianek, a wyniki wydają się wyciągnięte z maszyny losującej. Po 31. serii gier chcemy pochylić się nad wpadką Górnika, szansami Janusza Niedźwiedzia na pozostanie w Ekstraklasie, nierozwiązanych problemach Rakowa, drodze Jagi po mistrzostwo oraz losowości ligi. Zapraszamy do lektury.
Górnikowi wreszcie musiał przytrafić się taki mecz
W podsumowaniu poprzedniej kolejki, pisaliśmy, że Górnikowi Zabrze wychodzi wszystko. Jak na złość, zabrzanie nie oszukali logiki Ekstraklasy i gdy zaczęli już zewsząd zbierać pochwały nagle przyszedł lodowaty prysznic w postaci porażki 0:5 z walczącą o utrzymanie Cracovią. Przed tygodniem zaznaczaliśmy jednak również, że zespół Jana Urbana potrafi często potrafi wygrywać, mimo trudności w poszczególnych starciach, jak było to chociażby z ŁKS-em czy Ruchem, dwoma zespołami znajdującymi się w strefie spadkowej. W piątek z Cracovią zostali zdominowani i choć 0:5 to zbyt duży wymiar kary, tak Górnik nie zasłużył w tym meczu, ani na punkt, ani na gola. Przegrał zasłużenie.
Górnikowi wreszcie musiał przytrafić się taki mecz. Dotychczas wychodziło im wszystko, a przeciwko Cracovii nie wyszło im nic. Kubeł lodowatej wody został wylany nie tylko na głowy zawodników, ale także kibiców, którzy po ostatnich wynikach mogli uwierzyć w potęgę tego zespołu. Górnik nie jest tak silny, jak sugeruje tabela rundy wiosennej, ma problemy – głównie pozaboiskowe – które mogą okazać się nie do przeskoczenia. Nadal są w walce o europejskie puchary, ale ewentualne miejsce na podium będzie ogromnym sukcesem.
Janusz Niedźwiedź pracuje na pozostanie na poziomie Ekstraklasy
Ruch Chorzów w tej kolejce wygrał z Lechem Poznań na Stadionie Śląskim (2:1). Dla Niebieskich było to drugie zwycięstwo z rzędu z zespołem walczącym o tytuł po tym jak w poprzednim tygodniu pokonali Śląska Wrocław. Oczywiście, mamy świadomość w jakiej formie są obecnie wszystkie drużyny z czołówki Ekstraklasy, natomiast Ruch i tak zasługuje na pochwały za to jak zaprezentował się w tych starciach. Janusz Niedźwiedź podjął ryzyko przejmując klub w przerwie zimowej, bo ryzyko wpisania sobie spadku do CV było bardzo duże i prawdopodobnie się ziści. Niemniej jednak, 42-latek zdecydowanie zyskał krótkim czasem pracy z Ruchem.
Po spadku danego zespołu bardzo często typuje się piłkarzy, którzy na tyle dobrze pokazali się na poziomie Ekstraklasy, że po spadku pomocną dłoń mogą wyciągnąć do nich inne ligowe kluby. W przypadku Niebieskich znajdziemy oczywiście takich graczy, ale miejsce może znajdzie się również dla trenera. Janusz Niedźwiedź nie potrzebował wiele czasu, aby nadać Ruchowi charakterystyczny dla jego zespołów styl gry. Chorzowianie grają bardzo odważnie. Nie boją się grać wysokim pressingiem oraz przejmować inicjatywę w posiadaniu piłki. Grają ambitny futbol i taka postawa procentuje, a Janusz Niedźwiedź w kolejnym klubie pokazał, że potrafi wyciągnąć z zespołu wiele potencjału.
Raków Częstochowa ma ciągle ten sam problem
Raków w tej kolejce przegrał w Lubienie z Zagłębiem (0:2) i na trzy kolejki może już zapomnieć o mistrzostwie Polski (choć oczywiście matematyczne szanse jeszcze są), a skupić się na awansie do eliminacji Ligi Konferencji. Zespół Dawida Szwargi wiosną, nieobciążony już grą w europejskich pucharach, miał odpalić, a stał się – jak napisał to kilka miesięcy temu właściciel Rakowa, Michał Świerczewski – średniakiem ligi. 17 punktów w 13 meczach po przerwie zimowej to fatalny dorobek, zupełnie niegodny mistrza Polski i drużyny, która po tym sukcesie poczyniła tak znaczące inwestycje.
Raków Dawida Szwargi w niemal każdym meczu ma ten sam problem. Przeciwnicy podchodzą do nich z szacunkiem, oddają piłkę, ustawiają się najczęściej w niskim bloku i szukają swoich szans w kontratakach. Raków zmuszony jest do ataku pozycyjnego, w którym traci mnóstwo swoich atutów. Trener Medalików od przejęcia zespołu nie wypracował żadnego postępu w tym elemencie. Można odnieść wrażenie, że z wraz z upływającym czasem jest coraz gorzej. W sobotnim starciu z Zagłębiem Raków bardzo słabo wyglądał także w fazie przejściowej z ofensywy do defensywy, przez co rywale stwarzali sytuacje w prosty sposób.
Zagłębie Lubin 2:0 Raków Częstochowa
Z taką grą Jagiellonia zdobędzie mistrzostwo
Jagiellonia po raz kolejny nie wykorzystała szansy, aby przybliżyć się do tytułu i zmierza po niego bardzo powolnym krokiem. Zespół Adriana Siemieńca przegrał w Mielcu ze Stalą (2:3), ale gra Jagi była przyzwoita i z przebiegu meczu to raczej oni zasłużyli na zwycięstwo. Gospodarze byli bardzo skuteczni. Oddali 3 strzały w światło bramki i wszystkie z nich znalazły drogę do siatki. Białostoczanie natomiast nie imponowali skutecznością. W całym meczu stworzyli sobie aż 5 „dużych okazji”, więc zrobili dużo, aby ten mecz wygrać.
Jagiellonia oczywiście nie jest idealna. Przede wszystkim ma braki w defensywie i w wielu meczach musiała płacić za to punktami. Nie mają umiejętności zabicia spotkania i uspokojenia gry w taki sposób, aby nie wypuścić prowadzenia z rąk. Mimo wszystko analizując styl Jagielloni na tle konkurencji w walce o mistrzostwo Anglii – nie widzimy żadnego realnego kandydata, który może odpalić na finiszu sezonu. Ekipa Adriana Siemieńca ma jeszcze do pokonania kilka przeszkód, ale jeśli nic w grze poszczególnych klubów czołówki Ekstraklasy się nie zmieni (a nie zapowiada się) to powinni w miarę komfortowo doczołgać się do mistrzostwa kraju.
Stal Mielec 3:2 Jagiellonia Białystok
Ekstraklasa stała się losowa
Z reguły w naszych wnioskach bierzemy na tapet dany zespół lub piłkarza, natomiast Ekstraklasa stała się tak szalona, że musimy odnieść się do jej losowości w ostatnich tygodniach. W tej kolejce zespoły zajmujące pierwsze 6 miejsc w tabeli Ekstraklasy zdobyły łącznie… 3 punkty, dzięki wygranej Śląska nad ŁKS-em. Zespół Jacka Magiery w tabeli za rundę wiosenną jest przedostatni i na trzy kolejki przed końcem sezonu ma 2 punkty straty do lidera. Raków w ostatnich 5 meczach zdobył 4 punkty. Pozostałe zespoły walczące o tytuł – z wyłączeniem Górnika, który podpiął się do tego wyścigu – w tym okresie również mają średnią punktową, której bliżej powinno być do walki o utrzymanie niż o mistrzostwo. To wydaje się abstrakcją, ale dzieje się naprawdę.
Gdyby przed startem ekstraklasowej wiosny ktoś pokazałby nam tabelę nowej rundy to moglibyśmy tworzyć alternatywne scenariusze w jaki sposób do tego doszło. Najlepiej punktuje Górnik. Różnica pomiędzy drugą w tej tabeli Pogonią, a ostatnim ŁKS-em wynosi tylko 10 punktów. Legia jest na 7. miejscu, Raków – na dziewiątym. Czwarta jest Stal Mielec. Wyniki meczów Ekstraklasy stały się po prostu losowe, a potencjał kadrowy zespołów nie ma większego – żeby nie napisać: żadnego – znaczenia. Ustalenie wyników meczów równie dobrze można byłoby zlecić maszynie losującej i efekt byłby prawdopodobnie podobny.
Co jeszcze wydarzyło się w 31. kolejce Ekstraklasy?
- Śląsk Wrocław wykorzystał potknięcie Jagiellonii wygrywając ŁKS-em (2:1) i zbliżył się do lidera na 2 punkty.
- Potknięcia czołówki wykorzystała także Pogoń, która podniosła się mentalnie po przegranym finale Pucharu Polski i pokonała Puszczę (1:0) kończąc jej serię 6 meczów bez porażki.
- Bardzo cenne zwycięstwo w walce o utrzymanie zanotowała Warta Poznań (2:1 z Widzewem). 37 punktów raczej powinno im zagwarantować bezpieczeństwo.
- Dorobkiem o punkt lepszym po tej kolejce Ekstraklasy może pochwalić się Radomiak, który wygrał z Legią (3:0), która od 6. minuty grała w dziesiątkę.
- Korona Kielce tylko zremisowała z Piastem Gliwice (1:1). Choć był to ich trzeci mecz bez porażki to nadal znajdują się w strefie spadkowej, ale strata do Puszczy stopniała do 1 punktu.