Gdy Thiago Motta ogłosił skład na spotkanie z Interem, mogliśmy być mocno zdumieni. Włoch postanowił posłać do gry przeciwko Nerazzurrim kompletnego debiutanta – Jakuba Kiwiora.
Trzy miesiące oczekiwania
Środkowy obrońca musiał czekać na swój pierwszy mecz w Serie A aż trzy miesiące. W tym czasie Jakub na przemian znajdował się na ławce rezerwowych lub nie mieścił się w kadrze meczowej. Jednak dość niespodziewane dostał szansę gry i to od razu w wyjściowym składzie. Jak Polak spisał się w wyjazdowym spotkaniu z Interem?
Słodko-gorzki debiut
Przeciętny – tak najdokładniej moglibyśmy opisać występ byłego zawodnika Żiliny. Polak oprócz przypadkowego zagrania ręką, które poskutkowało rzutem karnym, nie popełnił żadnych większych błędów. Nie bał się rozgrywać piłki, starając się, aby nie były to bezmyślne wybicia. 21-latek dobrze się ustawiał, uzupełniając w obronie swoich kolegów. Może świadczyć o tym fakt, że Inter podczas pierwszej połowy nie miał zbyt wielu klarownych sytuacji.
Z drugiej strony trzeba dodać, że Jakub Kiwior kilka razy pokazał się z naprawdę dobrej strony w defensywie. W świetnym stylu zablokował uderzenie Joaquina Correi, zapobiegając utracie bramki, czy też przerwał groźną kontrę w wykonaniu Dumfriesa. Dodatkowo Polak zanotował 2 przechwyty, 8 wybić, zaliczył całkiem solidną skuteczność podań (84%) czy też zaliczył 5 celnych długich podań. Niestety trzeba też pamiętać o minusach: aż 8 strat, sprokurowany rzut karny i tylko 2 wygrane pojedynki. Jak widać, występ Kiwiora był mocno nieproporcjonalny.
Podsumowując, debiut Jakuba w Spezii nie należy do wybitnie udanych, aczkolwiek można znaleźć kilka pozytywów
Trzeba jednak brać pod uwagę, że obrońca został rzucony na głęboką wodę, a jego przeciwnikami byli m.in. Lautaro Martinez i Joaquin Correa. Potencjał w zawodniku niewątpliwie jest – kluczowe jak zostanie on wykorzystany przez Thiago Mottę.