Jaka szkoda, że Państwo tego nie widzieli…

Finał Pucharu Polski powinien być piłkarskim świętem. Bądźmy realistami, nie są to rozgrywki, które budzą zainteresowanie milionów Polaków, ale jednocześnie w tym sezonie los sprzyjał organizatorom. W najważniejszym spotkaniu zmierzyć się miały aktualnie dwie najlepsze drużyny w kraju, które cały czas toczą batalię o tytuł mistrzowski. Rozegranie takiego starcia na Stadionie Narodowym w teorii powinno jedynie wzmocnić prestiż finału. Pełne trybuny, znakomita atmosfera, frekwencja której nie widuje się w lidze. Co mogło pójść nie tak?

Nie dla opraw

Piłkarskie święto jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wzbudziło potężne kontrowersje. Komenda Miejska PSP w Warszawie miała wyrazić sprzeciw wobec wnoszenia większych flag (o wymiarach powyżej 2 m x 1,5 m). Dlaczego? Obawiano się, że zostaną one wykorzystane do przemycenia środków pirotechnicznych. PZPN jako organizator imprezy masowej próbował złożyć odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale zostało ono odrzucone. Pod względem formalnym – podjęto ograniczenie, które miało zapewnić bezpieczeństwo widzów, a do którego fani obu drużyn musieli się dostosować. Państwowa Straż Pożarna najwyraźniej postawiła jasno sprawę – organizacja finału na Narodowym będzie możliwa wyłącznie przy zachowaniu przyjętego obostrzenia.

REKLAMA
źródło: twitter/trzaskowski_

Nie próbowano prowadzić rozmów, nie szukano kompromisu

Obrano jasny przekaz – kibice mogą wykorzystać atmosferę piłkarskiego święta, by ponownie dokonać akcji jak pamiętne strzelanie z rakietnic w finale 2018 roku. Nie będę jednak pisał, że podjęto decyzję polityczną, jak sugeruje część dziennikarzy sportowych. Moim zdaniem osoby, które zadecydowały o zakazie „sektorówek”, kierowały się przede wszystkim chęcią uniknięcia skandalu i zagrożenia bezpieczeństwa. Prawdopodobnie uznano, że kibice pomarudzą, ale ostatecznie odpuszczą, a za chwilę wszyscy zapomną o jakimkolwiek ograniczeniu. Konsekwencje będą nieporównywalnie mniejsze, niż gdyby ktoś poważniej ucierpiał na nieprzewidywalnych „rozróbach”. Zadziałano prewencyjnie, chociaż skrajnie uproszczono temat. Rozumowanie na zasadzie – wniesienie flag -> wniesienie rac -> rozróby -> ryzyko poważnego zakłócenia bezpieczeństwa potraktowano jako wniesienie flag = ryzyko poważnego zakłócenia bezpieczeństwa.

Tak naprawdę już w piątek stało się jasne, że nie ma większych szans na wniesienie opraw. Z jednego prostego powodu – organizacja spotkania była możliwa wyłącznie przy respektowaniu ustalonych zasad. Używanie większych flag – chociaż nie wydaje się czymś strasznym, było niedopełnieniem obowiązku i w teorii mogło skutkować wstrzymaniem wydarzenia. Dura lex, sed lex. Mimo to, część fanów Kolejorza postanowiła spróbować swojego szczęścia. Czy kibiców Lecha Poznań można winić za ich upór? Zdania z pewnością będą podzielone. Nie odpuścili, wierząc, że są stroną która ma rację. Kluczem wydaje się kwestia fanów nie związanych bezpośrednio z wnoszeniem flag, którzy mimo zakupu biletu i tak nie mogli obejrzeć meczu. Czy zadziałała odpowiedzialność zbiorowa? A może kibice jako ogół podjęli decyzję, że albo wchodzą z oprawą, albo wcale? W tym momencie ciężko jednoznacznie oceniać sytuację i osobiście nie chciałbym stawiać tez nie mając dowodów.

źródło: twitter/wybranowski

Faktem jest, że na tak ważnym starciu zabrakło fanów Kolejorza, którzy… czekali pod stadionem

Być może moje myślenie jest naiwne, ale uważam, że lepszym wyborem byłoby chociażby dokładne „przeszukanie” widzów wchodzących na stadion. Pozwolenie im na stworzenia piłkarskiego święta. Jest prawdopodobne, że dwie strony – umownie nazwijmy określenia „strażacy” oraz fani Lecha mieli zbyt odmienne podejście, by można było znaleźć „złoty środek”. Jedni chcieli, by widownia nie przeszkadzała w organizacji finału Pucharu Polski. Drudzy planowali zrobić swoje show, być może naginając kilka przepisów.

Tak na marginesie – ludzie świata futbolu – piłkarze, działacze i dziennikarze potrafią jednego dnia zachwycać się racami „zdobiącymi” widowiska piłkarskie. Innego opowiadać, że pirotechnika to zagrożenie życia i zdrowia. Wystarczy spojrzeć ilu „ekspertów” udostępniało w social mediach filmiki fanów Trabzonsporu, którzy świętowali mistrzostwo Turcji. Czy efekt wizualny był ładny dla oka? Pewnie! Czy złamano kilka przepisów – oczywiście, że tak! Sytuacja nie jest zero-jedynkowa i od niepamiętnych czasów nie znaleziono optymalnego rozwiązania. Jednego dnia race „tworzą atmosferę”, drugiego są traktowane jak narzędzie zbrodni. Tak, wiem. Dyskusja o pirotechnice na stadionach trwa od niepamiętnych lat i do dziś nie znaleziono idealnego rozwiązania.

Co dalej?

Prezes PZPN – Cezary Kulesza zasugerował, że jeśli PSP nie zmieni swojego podejścia, kolejny finał Pucharu Polski mogą zostać rozegrane w innym mieście. PZPN od początku próbował stanąć po stronie widzów, chociaż paradoksalnie i tak oberwało im się kilkoma wulgaryzmami w trakcie finałowego spotkania. Na wstępie tekstu wspomniałem o braku dyskusji między stronami, ale to właśnie brak określenia stron ograniczył szanse debaty. Kibice winią PZPN i władze Warszawy, PZPN odbija piłeczkę. Prezydent Warszawy wskazuje na PSP, PSP może tłumaczyć się „działaniem w imię prawa”. Dziś strony nawołują do rozważań, ale czy nie powinny mieć one miejsce zdecydowanie wcześniej, zanim „mleko się rozlało”? Jestem w stanie uwierzyć, że wszyscy chcieli dobrze. Każdy „dobro” interpretuje na swój sposób. Dla jednego jest to brak rozlewu krwi, dla innego brak wyzwisk, a jeszcze inny za dobry mecz uważa taki, w którym zedrze swoje gardło i zaprezentuje piękną oprawę.

Obawiam się, że konsekwencje finału zostaną rozmyte i niewiele ulegnie zmianie. Niestety, brak konsensusu psuje takie momenty jak dzisiejsze święto. Żeby było śmieszniej, Stadion Narodowy jest podobno tak naszpikowany kamerami i elektroniką, że powinno się namierzyć każdego widza. Dlaczego w takim wypadku nie zaufano fanom, jednocześnie ostrzegając, że każde „patologiczne” zachowanie zostanie surowo ukarane? Może wystarczy egzekwować istniejące prawo, a uda się znaleźć wspólny język i oddzielić chęć wyrządzania krzywdy przy okazji spotkań piłkarskich, od zwykłej, futbolowej pasji?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ