Poprzedniego lata wszystkie oczy piłkarskiego świata były zwrócone na turniej Mistrzostw Europy. Jak to zwykle bywa na takich wielkich turniejach międzynarodowych – z formą wystrzelają zawodnicy jeszcze nieznani szerszej publiczności. Kilka dobrych meczów na EURO, czy Mistrzostwach Świata wystarcza, aby podbić swoją wartość i zwrócić na siebie uwagę większych klubów. To dlatego Arsene Wenger swego czasu mówił, że kupowanie gwiazd wielkich turniejów jest nieopłacalne. Wybraliśmy siedmiu zawodników, którzy swój talent pokazali na EURO 2020 i sprawdziliśmy, czy w minionym sezonie poszli za ciosem, czy dobry występ na turnieju był tylko efektem kilkutygodniowego wzrostu formy.
Steven Zuber
Reprezentant Szwajcarii trochę odbiega od typowych cech odkrycia wielkiego turnieju. Minionego lata miał już 29 lat, większość kariery spędził w Bundeslidze, ale nie wyróżniał się na tyle, aby zainteresowanie nim wykazywały większe kluby. Momentem przełomowym mogło być właśnie EURO 2020. Zuber zakończył turniej jako najlepszy asystent. Lewy pomocnik reprezentacji Szwajcarii potrzebował tylko 3 występów w wyjściowej jedenastce, aby zaliczyć 4 ostatnie podania. Niemniej jednak, zamiast sportowego awansu Steven Zuber został wypożyczony z Eintrachtu Frankfurt do AEK Ateny. W Grecji stał się kluczowym piłkarzem zespołu. Żaden zawodnik AEK-u nie spędził na boisku więcej czasu w rozgrywkach ligowych, a jego 7 goli i 3 asysty to trzeci wynik w klubowej klasyfikacji kanadyjskiej. Mimo dobrych liczb to raczej nie tego spodziewał się Zuber po bardzo udanym EURO.
Joakim Maehle
Dla wielu osób lewy obrońca reprezentacji Danii jest symbolem zeszłorocznych Mistrzostw Europy, na których zawodnicy grający na bokach defensywy, czy wahadłach odgrywali kluczowe role. Maehle dał się poznać jako zawodnik niezwykle wybiegany, świetnie podłączający się do ataków i jako piłkarz prawonożny grający na lewej stronie tworzący przewagę schodzeniem do środka w tercji ataku. Wydawało się, że to gracz skrojony pod system Atalanty Gaspieriniego i po półrocznej adaptacji, jaką przechodził od stycznia 2021 w nowym sezonie odpali na dobre. Tak się jednak nie stało. Maehle grał sporadycznie, w Serie A rozegrał tylko 43% możliwych minut. We wszystkich rozgrywkach zdobył 3 gole i zaliczył 2 asysty. Kiedy jednak przyjeżdżał na zgrupowanie Danii to stawał się tym zawodnikiem, którego pamiętamy z przełomu czerwca i lipca ubiegłego roku. W 10 meczach dla kadry strzelił 5 bramek i miał 2 asysty. Gian Piero Gasperini musi podpytać Kaspera Hjulmanda, jak wykorzystać atuty Joakima Maehle.
Jeremy Doku
Aby zostać zapamiętanym pozytywnie z turnieju reprezentacyjnego czasem nie trzeba nawet być podstawowym piłkarzem swojego zespołu. Jeremy Doku zagrał tylko w dwóch meczach, łącznie na boisku spędził 166 minut, ale w ćwierćfinale z Włochami jego przebojowość i pokrętło w nodze zapierały dech w piersiach. Doku zaliczył 8 udanych dryblingów, czym ustanowił nowy rekord dla nastolatków na wielkim turnieju reprezentacyjnym. Ponadto wywalczył rzut karny. Po tym meczu wszyscy wiedzieliśmy, że karierę tego chłopaka będzie trzeba śledzić z większą uwagą. Doku ma jednak za sobą bardzo ciężki sezon poszatkowany kontuzjami. Jego najdłuższa seria rozegranych meczów z rzędu to ledwie cztery. Na eksplozję talentu Belga jeszcze musimy poczekać.
W podobnych tonach możemy wypowiedzieć się o Mikkelu Damsgaardzie, czy Leonardo Spinazzoli, którzy na EURO byli nieoczywistymi gwiazdami swoich zespołów, a w minionym sezonie leczyli głównie kontuzję.
Denzel Dumfries
Pierwszy przypadek, w którym bardzo dobra postawa na EURO zaowocowała transferem do silniejszego klubu. To w Dumfriesie Inter dostrzegł zawodnika, który wejdzie w buty Aschrafa Hakimiego. Przed Holendrem stało arcytrudne zadanie, ale udało mu się spełnić oczekiwania. Wprawdzie na papierze 5 goli i 5 asyst nie wygląda tak imponująco, jak dorobek Marokańczyka w mistrzowskim sezonie nerazzurich (10 goli i 7 asyst), ale i tak Holender zasługuje na pochwały. Można odnieść wrażenie, że trafił do idealnego klubu. Dumfries świetnie czuje się, kiedy ma całą prawą stronę dla siebie i może biegać od jednej linii końcowej do drugiej. To urodzony wahadłowy. Ma fizyczność, potrafi napędzać akcje, a także wbiegać w pole karne i je finalizować.
Kalvin Phillips
Zawodnik, którego osoby regularnie oglądające Premier League ceniły już przed rozpoczęciem EURO, ale dopiero na tym turnieju pokazał się publiczności z całego piłkarskiego świata będąc kluczowym elementem układanki Garetha Southgate’a w drodze do finału. Kalvin Phillips był już powoływany do kadry, kiedy Leeds grało jeszcze w Championship, co tylko świadczy, jak bardzo wyróżnia się on na tle swoich kolegów. Obecny sezon tylko potwierdził, jak ważną postacią dla Leeds jest 26-latek. Phillips przez prawie 4 miesiące zmagał się z urazem uda i to właśnie wtedy Pawie wpadły w spiralę porażek, a defensywa nie funkcjonowała kompletnie, za co Marcelo Bielsa zapłacił posadą. Phillips jest kluczowy dla płynności gry zespołu oraz bardzo dobrze spisuje się w destrukcji. Nic dziwnego, że zainteresowanie wykazują nim większe kluby, a jednym z zainteresowanych jest Manchester United. Dobre EURO nie było jednorazowym wystrzałem formy, a kontynuacją równej, wysokiej dyspozycji.
Patrick Schick
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Patricka Schicka, czyli zawodnika, od którego nikt nie zdobył więcej bramek w czasie EURO 2020 (tyle samo miał Cristiano Ronaldo). Jego fantastyczne trafienie ze Szkocją zostało również uznane – jak najbardziej zasłużenie – najładniejszym golem turnieju. Problemem Czecha jednak zawsze była niestabilność. Miał okres fantastycznej dyspozycji, ale brakowało mu powtarzalności. Błyszcząc na EURO pewnie wielu dyrektorów sportowych miało jednak z tyłu głowy, że na razie jego strzeleckim rekordem w sezonie jest tylko 11 goli. Ostatecznie żaden klub się na niego nie skusił i Schick został w Leverkusen. Tym razem jednak to był błąd. 26-latek minione rozgrywki miał genialne. W Bundeslidze strzelił 24 gole i zaliczył 5 asyst mimo, że opuścił 7 spotkań ze względu na kontuzje. Patrick Schick wreszcie stał się napastnikiem równym i skutecznym na przestrzeni całego sezonu.
Alexander Isak
Napastnik reprezentacji Szwecji na EURO 2020 nawet nie strzelił gola (zaliczył 2 asysty), natomiast jego ogólna gra była na tyle efektowna i efektywna, że cały piłkarski świat przekonał się, że mamy do czynienia z talentem czystej wody. 21 lat na karku, za sobą miał właśnie sezon, w którym 17 razy trafiał do siatki w rozgrywkach La Liga. Zainteresowanie Szwedem wykazywały już większe kluby, ale ostatecznie został on w Realu Sociedad. I trochę przygasł. W minionym sezonie strzelił tylko 10 goli we wszystkich rozgrywkach i w wielu programach podsumowujących sezon La Liga eksperci umieszczali go w jedenastce rozczarowań. Dopiero przyszłość pokaże, czy Alexander Isak rzeczywiście jest takim talentem, na jaki wyglądał w trakcie zeszłorocznych Mistrzostw Europy.