Ekstraklasa wróciła po przerwie reprezentacyjnej, a my standardowo podsumowujemy kolejkę w formie szerszego omówienia pięciu wybranych tematów. Poprawa defensywy Lechii, łatwy do skontrowania Lech, rozwój skrzydłowych w Koronie, gotowość Legii do gry na dwóch frontach oraz Górnik Zabrze bez piłki. To wątki, które poruszamy w poniższym podsumowaniu.
Lechia nauczyła się bronić
Lechia Gdańsk rozpoczęła sezon od straty 17 goli w pierwszych pięciu kolejkach. Choć sami strzelali dużo bramek, to wyciągająć piłkę z siatki z taką regularnością szanse na utrzymanie byłyby bardzo bliskie zera. John Carver musiał w jakiś sposób zaradzić temu problemowi i to mu się udało. W 6. kolejce w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia zachowali czyste konto i zdobyli komplet punktow, później przyszła porażka z Jagiellonią (0:2), a po przerwie reprezentacyjnej drugi raz rzędu na własnym stadionie wygrali do zera (2:0 z GKS-em Katowice).
W ekipie biało-zielonych widać większy nacisk na organizację w grze bez piłki, a mecze nie są już toczone w tak szybkim i szalonym tempie. Pod koniec okienka w Gdańsku również odpowiednio się wzmocnili, aby defensywa była bardziej szczelna. Do zespołu dołączył nowy bramkarz, Alex Paulsen. Nowozelandczyk w piątek nie miał wiele pracy, jeśli chodzi o interwencje, ale dobrze spisywał się na przedpolu. Linię obrony wzmocnili natomiast Bartosz Kłudka z Zagłębia Lubin oraz Matej Rodin z Cracovii, dwaj gracze z doświadczeniem w Ekstraklasie. Zespół Johna Carvera szybko przeszedł przemianę w grze obronnej i obecnie należy dawać im już większe szanse na utrzymanie.
Lech jest zbyt łatwy do skontrowania
Lech Poznań po raz trzeci w tym sezonie stracił punkty przy Bułgarskiej (to już więcej niż w poprzednim sezonie). W piątkowy wieczór z kompletem punktów ze stolicy Wielkopolski wyjechało Zagłębie Lubin. Niels Frederiksen śmiało znowu może mówić o pechu, ponieważ jego zespół stworzył więcej sytuacji, jednak to był kolejny mecz, który Kolejorz przegrał w podobny sposób. Prowadząc grę, ale nie mając nad przebiegiem wydarzeń wystarczającej kontroli, przez co rywale regularnie odpowiadali kontratakami.
𝐌𝐈𝐂𝐇𝐀𝐋𝐈𝐒 𝐊𝐎𝐒𝐈𝐃𝐈𝐒! ⚽ Szybki kontratak Zagłębia i goście wracają na prowadzenie w Poznaniu! 👊
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 12, 2025
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/vkgGZIGbkp
Z bronieniem się przed kontratakami Lech ma problem od początku sezonu. Mistrzowie Polski świadomie podejmują ryzyko w ataku pozycyjnym ustawiając wielu zawodników (najczęściej sześciu) w linii ataku przy budowaniu akcji pozycyjnych oraz często próbując zagrań mijających formację pomocy przeciwnika. Taki sposób gry pozwala Lechowi tworzyć wiele szans do zdobycia bramki, ale z drugiej strony – po pierwsze – prowadzi do wielu strat piłki oraz – po drugie – daje rywalom dobre okazje do wyprowadzenia kontry, ponieważ zazwyczaj zostawiają czterech graczy na zabezpieczenie. Z tej defensywnej czwórki większość zawodników Kolejorza największe atuty mają z piłką przy nodze, natomiast zespołowi brakuje piłkarzy, którzy w połączeniu z umiejętnością bronienia dysponują także szybkością, aby skutecznie zabezpieczać kontrataki.
Lech Poznań 1:2 Zagłębie Lubin
Jacek Zieliński ma rękę do skrzydłowych
Zwycięstwo z Pogonią Szczecin (1:0) było dla Korony Kielce już szóstym meczem z rzędu bez porażki. Zespół Jacka Zielińskiego jest w formie, a motorami napędowymi zespołu są skrzydłowi oraz wahadłowi. Zwycięskiego gola strzelił Dawid Błanik po asyście Wiktora Długosza. Dla tego pierwszego było to piąte trafienie w tym sezonie Ekstraklasy, natomiast dla tego drugiego – druga asysta, a przy lepszej skuteczności kolegów zakończyłby mecz z dwoma lub nawet trzema ostatnimi podaniami.
Od przyjścia Jacka Zielińskiego skrzydłowi oraz wahadłowi kieleckiej drużyny notują ogromny progres. Naczelnym przykładem jest oczywiście Mariusz Fornalczyk, który przeszedł do Widzewa, zostając najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii klubu. W jego buty wszedł Dawid Błanik. Po awansie do Ekstraklasy pełnił rolę zmiennika, ale w końcu spotkał trenera, który mocniej mu zaufał i Błanik odwdzięcza się liczbami. Wiktor Długosz po nieudanej przygodzie z Rakowem i niezbyt owocnym czasie w Ruchu Chorzów wrócił do Korony i na prawym wahadle jest nie do zatrzymania, gdy się rozpędzi. Swój najlepszy czas w karierze przeżywa także grający na lewym wahadle Konrad Matuszewski. Nie sposób nie docenić pracy Jacka Zielińskiego z tymi piłkarzami, ponieważ ona przekłada się na punkty w ligowej tabeli.
Legia Warszawa ma kadrę gotową do łączenia ligi z pucharami
W czasie przerwy reprezentacyjnej przy Łazienkowskiej wcale nie działo się mniej niż wówczas, gdy Legia rozgrywa swoje mecze. Pod koniec okienka transferowego, gdy było już wiadome, iż zespół zagra jesienią w fazie ligowej Ligi Konferencji pion sportowy zrobił wszystko, aby wzmocnić jeszcze drużynę oraz pozbyć się niechcianych piłkarzy. W meczu z Radomiakiem w barwach Wojskowych zadebiutował Kamil Piątkowski, Kacper Urbański, Noah Weisshaupt oraz Antonio Colak (ostatnia trójka z ławki), a pierwszy występ w wyjściowym składzie zanotował Ermal Krasniqi.
Obecnie głębia kadrowa, którą ma do dyspozycji Edward Iordanescu wygląda naprawdę bardzo dobrze. Jean-Pierre Nsame wypadł na dłuższy czas przez kontuzję, ale jest Mileta Rajovic oraz Antonio Colak. Na każdą pozycję trener ma do wyboru co najmniej dwóch piłkarzy, którzy – przynajmniej na razie tak się wydaje – nie zaniżą znacząco poziomu drużyny. Zwycięstwo z Radomiakiem w minionej kolejce (4:1) nie było aż tak dobrym spotkaniem, jak sugeruje wynik, ponieważ rywale rozdawali prezenty na prawo i lewo, ale każde zwycięstwo dla zespołu grającego w europejskich pucharach jest cenne. Jeśli Iordanescu będzie miał pomysł na każdego piłkarza to Legia powinna dać radę w łączeniu ligi z europejskimi pucharami.
Legia Warszawa 4:1 Radomiak Radom
Górnik Zabrze bardzo dobrze czuje się bez piłki
Górnik Zabrze wskoczył na pozycję wicelidera tabeli wygrywając z Rakowem w Częstochowie (1:0). Zwycięstwo nad wicemistrzami Polski było na tyle pewne, że nie wyglądało dla piłkarzy Michala Gasparika jako coś trudnego. Można odnieśc wrażenie, że Trójkolorowi bez problemu wypunktowali Raków. Słowacki szkoleniowiec podszedł do tego spotkania z naciskiem na organizację w grze bez piłki. W defensywie Górnik przechodził na ustawienie 5-4-1 cofając Matusa Kmeta na pozycję wahadłowego, przez co Kryspin Szcześniak stawał się skrajnym stoperem po prawej stronie.
Górnik niemal perfekcyjnie realizował plan w grze bez piłki. Niemal, ponieważ w drugiej połowie był około 15-minutowy fragment, w którym zespół Gasparika wyglądał, jakby już chwiał się na linach. Poza tym Zabrzanom należą się jednak wyłącznie pochwały. Potrafili trzymać Raków z dala od pola karnego, skutecznie zamknąć środek pola i przesuwać na wysokiej intensywności nie pozwalając przeciwnikom na swobodne zdobywanie przestrzeni podaniem lub prowadzeniem. Górnik wygrał zasłużenie, był wyraźnie lepszy od Rakowa i kontrolował mecz mimo 33% posiadania piłki. Główną zmianą, jaka zaszła przy Roosevelta po przyjściu Michala Gasparika to większy nacisk na organizację w grze bez piłki. Zwycięstwo w Częstochowie było znakiem, jak pozytywne skutki może to przynieść.
Raków Częstochowa 0:1 Górnik Zabrze
Co jeszcze wydarzyło się w 8. kolejce Ekstraklasy?
- Jagiellonia Białystok straciła punkty z Piastem Gliwice (1:1), a zwycięstwo wymknęło im się z rąk w doliczonym czasie gry, gdy grali w przewadze.
- Widzew Łódź wygrał trzeci mecz w tym sezonie i trzeci na własnym stadionie. Zespół prowadzony już przez Patryka Czubaka pokonał Arkę Gdynia (2:0).
- Podziałem punktów zakończyło się starcie Motoru Lublin z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (1:1). Oba kluby mają po 9 punktów i przewaga nad strefą spadkową to tylko trzy „oczka”.
- Mecz Wisły Płock z Cracovią (lidera i wicelidera przed startem kolejki) został przełożony z powodu warunków atmosferycznych, które sprawiły, że boisko nie nadawało się do rozgrywania meczu.
Na koniec – tabela.