Ivi Lopez zmierza po koronę króla strzelców. Ile wart jest ten tytuł?

Sezon ligowy 2021/22 finiszuje w intrygującym stylu. Mimo, że do końca rozgrywek pozostały ledwie 4 kolejki, aż 8 drużyn ma matematyczne szanse walki o europejskie puchary. 11 zagrożonych jest spadkiem. Oczywiście, im bliżej finiszu, tym bardziej ewentualności będą ograniczane. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na zażartą batalię zarówno o prawo gry w Europie, jak i uniknięcie spadku. W międzyczasie, trwa walka o której mówi się stosunkowo niewiele. Ivi Lopez z Rakowa Częstochowa zmierza po pierwszą w swojej karierze koronę króla strzelców, która potwierdzi jego znakomitą dyspozycję z ostatnich miesięcy. Pytanie, ile dziś warte jest tego typu osiągnięcie?

REKLAMA

Hiszpan w tym momencie ma na swoim koncie 18 trafień

Tyle samo, co Robert Lewandowski w rozgrywkach 2009/10. Dla młodego wówczas napastnika Lecha Poznań, korona króla strzelców otworzyła drzwi wielkiej, międzynarodowej kariery. Znamienne jednak, że sezon wcześniej najlepszym snajperem Ekstraklasy (do spółki z Pawłem Brożkiem) został niejaki Takesure Chinyama. Reprezentant Zimbabwe w całej swojej karierze rozegrał dwa udane sezony, a po zdobyciu korony króla strzelców uzbierał (według statystyk portalu transfermarkt) ledwie 8 goli w oficjalnych spotkaniach!

Dla Artjomsa Rudnevsa tytuł najlepszego snajpera ligi oznaczał bilet do gry w Budneslidze. Niestety, z różnych przyczyn (również pozasportowych) jego kariera błyskawicznie zgasła. Co jednak powiedzieć o Robercie Demjanie? Król strzelców sezonu 2012/13 próbował podbijać ligę belgijską, ale brutalnie odbił się od tamtejszych rozgrywek, a w pewnym momencie próbował swoich sił na szczeblu trzecioligowym, w barwach Widzewa.

Ostatni polski król strzelców – Marcin Robak

W Widzewie wylądował również Marcin Robak, który błyszczał skutecznością w Pogoni, Lechu i Śląsku, ale pod koniec kariery zdecydował się na występy w Łodzi. Jego osoba to przykład, że nawet 120 goli na poziomie Ekstraklasy nie jest przepustką do gry w kadrze czy zainteresowania klubów z mocniejszych lig. Zaskakujące były losy Kamila Wilczka, który po sukcesie z Piastem Gliwice nieudanie próbował podbijać Serie A, a prawdziwe szczęście odnalazł w Danii. Dla Wilczka tytuł króla strzelców był trampoliną do solidnej kariery i chociaż w kadrze rozegrał ledwie 3 spotkania, 92 trafień dla Brondby nikt już mu nie zabierze.

Ciekawą postacią jest Nemanja Nikolics. Węgier w sezonie 2015/16 uzbierał aż 28 trafień i wydawało się, że może zainteresować solidne europejskie zespoły. Ostatecznie wylądował… w MLS. Tam też wyrobił sobie solidną markę, a w 2020 roku zdecydował o powrocie do ligi węgierskiej, gdzie gra do dziś. Marco Paixao? Supersnajper Śląska, supersnajper Lechii, gigant zaplecza tureckiej Superligi. Co z tego, skoro po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej w Turcji gra rzadko, a nawet jeśli gra, to nie strzela goli? Portugalczyk wpisał się w pewien wyraźny trend, o którym wspomnę w dalszej części tekstu.

Zagraniczni snajperzy

Rozgrywki 2017/18 były popisem Carlitosa. W tamtym czasie byliśmy przekonani, że Wisła Kraków ma piłkarza wielkiej klasy, który niedługo później… odszedł do Legii Warszawa. Czy zrobił międzynarodową karierę? Nie bardzo, bowiem wylądował w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a następnie Grecji. W tym roku jeszcze bez ligowego gola dla Panathinaikosu. Skutecznością błyszczy Igor Angulo, ale w jego przypadku mowa „tylko” o lidze… indyjskiej. Jednym z niewielu, którzy podjęli ryzyko walki w mocniejszych rozgrywkach jest Christian Gytkjaer. Duńczyk przeżywa lepsze i gorsze momenty w Serie B, ale jego Monza wciąż liczy się w walce o awans.

Król strzelców poprzedniego sezonu – Tomas Pekhart? Po świetnych rozgrywkach 2020/21, w obecnych uzbierał ledwie 7 trafień, a za kilka tygodni skończy się jego kontrakt z Legią. Odejdzie bez żalu, ale czy trafi do jakiejś mocnej ekipy? Raczej podobnie jak poprzedni królowie strzelców, trafi w miejsce nazwijmy to „dobrze płatne, ale słabe sportowo”.

Król strzelców Ekstraklasy – niewielki prestiż

Nie będę ukrywać, że osobiście nie czuję wielkiego prestiżu w tytule „najlepszy strzelec Ekstraklasy”. Swoje zrobił fakt, że wielu snajperów z ostatnich lat błyszczało skutecznością w Polsce, a potem po prostu znikało bez śladu. Korona króla strzelców nie była dla nich trampoliną do wielkich karier, ale osiągnięciem, od którego mogli odcinać kupony i oczekiwać większych wynagrodzeń. Dlatego dziś spoglądając na takich graczy jak Ivi Lopez, czy będących za jego plecami Mikaela Ishaka oraz Joao Amarala, mam cichą nadzieję, że uda ich się utrzymać w Ekstraklasie, ale nie ograniczą się do jednego udanego sezonu.

Czy wspomniany Ivi Lopez jest gwiazdą ligi? Jak najbardziej! Jednocześnie, mam w pamięci Carlitosa, który również przerastał resztę graczy i powtarzano, że to piłkarz wielkiej klasy. Jego kariera po zdobyciu korony nie została poprowadzona dobrze, a 22 bramki w blisko 3 lata mówią same za siebie.

Ivi Lopez w czerwcu skończy 28 lat

Nie chcę być brutalny, ale nie wierzę, że skusi zainteresowanie klubów z mocniejszych lig. Dziś kluczem jest, by Raków potrafił utrzymać go w klubie, a jednocześnie dawał motywację, by nie osiadał na laurach. Hiszpan może być legendą Rakowa, a ten sezon zakończyć z Mistrzostwem, Pucharem, Superpucharem i koroną króla strzelców. Słabo by było, gdyby za pół roku zdecydował się odejść do ligi cypryjskiej czy katarskiej. Faktem jest, że wielu napastników świętowało tytuł, a następnie odchodziło w zapomnienie. Oby gwiazda Iviego świeciła jak najdłużej, a po ewentualnym sukcesie w tym sezonie, zamiast myśli o opuszczeniu Rakowa, pojawiło się nowe wyzwanie. Awans do Ligi Mistrzów/Ligi Europy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,570FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ