Mikael Ishak to jeden z tych piłkarzy, którzy właściwie nie mają krytyków. Szwed błyskawicznie zdobył zaufanie kibiców Lecha Poznań, obecnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Ligi Konferencji oraz drugie wśród najskuteczniejszych snajperów Ekstraklasy. Gdybyśmy napisali w tym tekście, że jest jednym z najlepszych napastników, jakich Kolejorz miał w XXI wieku, zapewne wielu przyznałoby rację. A jednak — ten sam zawodnik na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy strzelił dokładnie… 6 goli z gry. W rozgrywkach 2022/23 statystycznie częściej marnuje sytuacje bramkowe, niż zamienia je na trafienia. Dodatkowo od początku kwietnia nie wykorzystał 2 rzutów karnych.
Napastników rozlicza się ze strzelanych goli
To oczywistość, o której wiedzą wszyscy, a zarazem często dajemy się na nią „nabrać”. Ofensywny gracz musi wpakować futbolówkę do siatki, a jego występ jest uznawany za udany. Kiedy kończy mecz z zerowym dorobkiem, niewielu zachwyca się jego grą. Ishak broni(ł) się trafieniami. Jeśli jednak odejmiemy od jego ekstraklasowego wyniku gole z rzutów karnych, bilans w obecnym sezonie zamknie się na 7 bramkach. Dorzućmy 4 trafienia z jedenastek na konto Velde i okaże się, że Norweg ma lepszy dorobek niż Szwed, a przecież Kristoffer nierzadko mierzył się z krytyką. Ktoś mógłby w tym miejscu zwrócić uwagę, że gole z karnych to też gole i nie można umniejszać Ishakowi, że to on jest ich egzekutorem. Jasne, ale nie powinny one zakłamywać szerszego kontekstu. To, że ktoś strzela gole z karnych, nie oznacza, że jest w dobrej formie strzeleckiej.
Mikael Ishak nie jest ideałem
Ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale tak jak zachwycamy się tymi dobrymi, tak trzeba sprawiedliwie napisać o tych słabszych. Ostatnio znajduje się w dołku formy. To sygnał dla Lecha Poznań, że warto pomyśleć o wzmocnieniu linii ataku. Być może Szwedowi brakuje po prostu zmiennika, który dałby mu nieco więcej luzu, pozwolił odpocząć i zregenerować siły? Mówimy w końcu o piłkarzu, który ma już w nogach 42 spotkania w obecnym sezonie. Absolutnie nie dziwimy się, że Mikael nie gra wszystkich spotkań na 100% i nie pokazuje tego, czego byśmy oczekiwali. Kolejorz musi poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Konstruktywna analiza problemów Ishaka nie oznacza hejtowania jego osoby. Przymykanie oczu i udawanie, że jest idealnie to jednak droga donikąd.
Czuć, że Kolejorz nie ma alternatyw dla Szweda. Filip Szymczak leczy kontuzję, Artur Sobiech nie jest traktowany jako poważny kandydat do gry. Tak, Lech Poznań potrzebuje solidnego napastnika, nie dlatego, że nie ufa Ishakowi, ale by zabezpieczyć się na jego kolejne zniżki formy. To czysty pragmatyzm. Jeśli Mikael będzie utrzymywał wysoki poziom, kibice dalej będą zachwycać się jego grą. Ostatnio prezentuje się jednak poniżej oczekiwań, a wartościowy zmiennik/rywal z pewnością mu nie zaszkodzi, tym bardziej, jeśli Kolejorz znów będzie chciał rywalizować na kilku frontach. Nieśmiało podpowiadamy, że lada moment dostępny będzie Christian Gytkjaer. Pytanie, czy Lech jest w stanie zaspokoić finansowe oczekiwania piłkarza, któremu kończy się umowa z Monzą.