FC Barcelona remisuje bezbramkowo z Getafe na start sezonu 23/24! Drużyna Xaviego stoczyła twardą batalię z prawdopodobnie najbardziej brutalnym zespołem w lidze i nie była w stanie zdobyć ani jednego gola. Niestety, ale nie było to spotkanie, w którym uwaga widzów skupiała się na kwestiach czysto sportowych…
Mecz piłkarski czy pokaz gladiatorski w Coliseum?
To, że Barca nie będzie miała łatwej przeprawy z Getafe, było bardziej niż pewne. Piłkarze Xaviego musieli zmierzyć się z nieuniknionym w postaci brutalnej boiskowej walki, którą trzeba było po prostu przetrwać i przy okazji strzelić gola. Dla gości realizacja tego planu wyglądała w sposób niezwykle skomplikowany. Mimo, że Duma Katalonii zaliczyła obiecujący presezon, a dziś wyszła na murawę praktycznie najmocniejszym składem, w ich grze mało co się kleiło. Środek pola nie licząc Oriola Romeu w zasadzie nie istniał, ofensywnie nastawiony Alejandro Balde był wyłączony z gry przez większość czasu, lewa strona z Raphinhą i Araujo też nie potrafiła za bardzo grać do przodu. Najgroźniejszą sytuację Barcelona miała po dalekim zagraniu Kounde za plecy obrońców Getafe. Do futbolówki doskonale ruszył Raphinha, który błyskawicznie opanował piłkę i zdołał oddać celny strzał. David Soria był jednak na posterunku, sparował uderzenie, które po rykoszecie odbiło się od Mitrovicia w słupek.
I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o konkrety w ofensywie ze strony Blaugrany, chyba że zaliczymy do tego jeszcze niecelny strzał Oriola. Dużo więcej działo się z kolei w sferze pojedynków fizycznych i słownych. Żółte kartoniki sypały się z rękawa sędziego, a w 42. minucie czerwoną kartkę ujrzał Raphinha. Brazylijczyk dał się sprowokować rywalowi i puściły mu nerwy, za co został słusznie ukarany. Przy czym wielką zagadką pozostawał brak jakiejkolwiek kary dla Damiana Suareza, który co chwila obijał łokciami piłkarzy Barcy. Chwilę później Ronald Araujo jakby zszokowany okolicznościami tej rywalizacji zamiast przyjąć piłkę po podaniu od kolegi… złapał ją w ręce. Urugwajczyk sam złapał się za głowę, jednocześnie przepraszając arbitra. Obrońca Barcy chyba myślał że znajduje się bliżej linii bocznej i że może złapać w ręce piłkę wychodzącą za linię. W skrócie – zapasy, potyczki słowne, futbol amerykański. Pełna pula sportowych emocji w Madrycie.
Antypiłkarskiego show ciąg dalszy
Na drugą połowę za Andreasa Christensena w zespole gości wszedł Ez Abde. Marokańczyk dał pozytywny impuls i ożywił grę Barcelony. Szczególnie po 57. minucie, kiedy Jaime Mata ujrzał czerwo i liczba graczy po obu stronach ponownie się wyrównała. Marokański skrzydłowy świetnie korzystał z wolnych przestrzeni jeśli tylko ktoś posyłał mu odpowiednie piłki. Brakowało tylko wykończenia akcji ze strony 21-latka bądź obecności w polu karnym Getafe kogoś, do kogo mógłby dograć ostatnie podanie. „Swoją” czerwoną kartkę zobaczył także Xavi Hernandez, który zbyt mocno protestował wobec jednej z decyzji arbitra. Emocje i nieustanna walka utrzymywały się do samego końca spotkania. Jednak żadna z drużyn nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Choć oczywiście rezultat 0:0 z mistrzem Hiszpanii Getafe może traktować prawie jak wygraną.
FC Barcelona zaczyna więc sezon 23/24 takim samym wynikiem jak poprzednią kampanię – wtedy Blaugrana zremisowała bezbramkowo z Rayo Vallecano.