Starcie z Barborą Krejcikovą było thrillerem z happy-endem. Pojedynek przeciwko Coco Gauff horrorem ze smutnym zakończeniem. Iga Świątek przed starciem z Darią Kasatkiną, która zastąpiła Jessicę Pegulę miała jasny cel. Musiała zapisać na swoje konto drugie zwycięstwo w turnieju WTA Masters. Tylko taki scenariusz uchylał drzwi do dalszej gry w turnieju.
Pojedynek bez historii
27-letnia Rosjanka przegrała pięć wcześniejszych starć przeciwko Świątek. Co więcej, nie ugrała w nich nawet jednego seta. Kasatkina być może tym razem planowała pokazać się z lepszej strony przeciwko Polce, jednak ta sztuka okazała się dla niej zbyt trudna. Zanim pojedynek na dobre się rozpoczął, wiceliderka rankingu WTA prowadziła już 5:0. Świątek przełamywała do zera, a gdy weszła w swój tryb walca, to bez problemu zapisywała na swoje konto kolejne gemy. Rosjanka potrafiła co prawda uniknąć porażki 0:6, jednak wynik 6:1 dla Polki zwycięstwo w 26 minut nie wymaga chyba zbędnej analizy. Deklasacja.
Co mogło wydarzyć się w drugiej partii? No cóż, tym razem Świątek walczyła nie tyle z rywalką, co szansą na wygranie seta do zera. Kasatkina nie miała nic do powiedzenia i była jedynie tłem dla rozpędzonej Polki. Miało być 6:0 i było 6:0. Jeszcze większa deklasacja i aż szkoda, że tak jednostronne starcie odbywało się na tak prestiżowym turnieju. Drugą i dziewiątą tenisistkę rankingu dzieliły dwie klasy. Cały pojedynek trwał dokładnie 51 minut.
Polka musi teraz czekać na wynik starcia pomiędzy Coco Gauff a Barborą Krejcikovą (godz. 16:00). Jeśli Amerykanka wygra z Czeszką, Iga Świątek awansuje do półfinału, w którym czeka na nią Aryna Sabalenka.