Iga Świątek po raz 30. w swojej karierze zagrała w finale turnieju singlowego WTA i po niezwykle zaciętym meczu sięgnęła po kolejny tytuł. W Seulu Polka zmierzyła się z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową i wygrała 1:6, 7:6(3), 7:5, pokazując ogromną wolę walki i hart ducha.
Iga Świątek źle weszła w mecz
Spotkanie rozpoczęło się dla Świątek w fatalnym stylu. Polka przegrała premierową partię aż 1:6, mając ogromne problemy zarówno przy własnym serwisie, jak i w wymianach z rywalką. Był to jej najcięższy set od czasu meczu z Aryną Sabalenką w czerwcu.
Druga odsłona zaczęła się od przełamania na korzyść Świątek, jednak Aleksandrowa szybko odrobiła stratę i zdominowała kolejne gemy przy własnym podaniu. Polka musiała walczyć o każdy punkt, ale w kluczowym momencie wytrzymała presję i doprowadziła do tie-breaka. Tam pokazała klasę i zwyciężyła 7:3, doprowadzając do wyrównania w meczu.
Decydujący set pełen emocji
W trzecim secie to Rosjanka szybko przejęła inicjatywę i prowadziła już 3:1. Wydawało się, że Świątek nie zdoła się podnieść, ale najlepsza polska tenisistka udowodniła, dlaczego jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Dzięki waleczności i konsekwencji odrobiła straty, a następnie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę, triumfując 7:5.
Mecz trwał blisko trzy godziny i był pokazem nie tylko tenisowych umiejętności, ale także mentalnej siły. Iga Świątek udowodniła, że nawet w trudnych momentach potrafi wykrzesać z siebie maksimum i walczyć do końca. Choć Aleksandrowa zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko, to Polka wyszła z opresji zwycięsko, dopisując kolejny turniej WTA do swojego imponującego dorobku.