Iga Świątek po raz 14. w swojej karierze zagra w singlowym finale turnieju WTA. Polska tenisistka po zdeklasowaniu Danielle Collins nie musiała rozgrywać spotkania ćwierćfinałowego — Belinda Bencic zrezygnowała z potyczki przeciwko Idze. Tym sposobem od razu zameldowała się w półfinale turnieju w Dosze, gdzie trafiła na Weronikę Kudiermietową. Urodzona w Kazaniu zawodniczka dotychczas dwukrotnie mierzyła się ze Świątek — dwukrotnie przegrywając w dwóch setach.
Dzisiejszy pojedynek trudno nazwać inaczej niż pogromem. Iga oddała swojej rywalce ledwie jednego gema. W pierwszym secie Świątek przy swoim serwisie straciła tylko jeden punkt, jednocześnie dzielnie walcząc przy podaniu przeciwniczki. Podczas drugiego Polka znów kapitalnie punktowała przy serwisie. Kudiermietowa zdołała co prawda zapisać na swoje konto gema, ale trudno nazwać jednorazowe utrzymanie swojego serwisu wielkim wyczynem. Świątek zdeklasowała 11. rakietę światowego rankingu.
Jakakolwiek analiza tego spotkania mija się z celem, bowiem to było starcie tenisistek z dwóch różnych poziomów, a przecież w rankingu nie dzieli je wiele lokat. Tak na marginesie — część „ekspertów” stara się przekonywać, że to przeciwniczki Świątek są w tak fatalnej formie. Tylko że Kudiermietowa w ostatnich dniach ograła Gauff, Kenin, Krejcikovą. Nie wyglądała źle, ale trafiła na polski mur, który był poza jej zasięgiem. Doceńmy kapitalną postawę Igi. Nie gra z amatorkami, ale jej rywalki momentami wyglądają na jej tle jak amatorki, dlatego, że Świątek prezentuje się tak dobrze.
W finale przeciwniczką Igi Świątek będzie Jessica Pegula
Amerykanka w półfinale nie miała problemów z pokonaniem Marii Sakkari. Przypomnijmy, że to właśnie Pegula pokonała Polkę w styczniowym United Cup. Nie mamy nic przeciwko, by Świątek zaliczyła udany rewanż. To będzie 14. finał w karierze Igi — dotychczas wygrała 11 z nich, przegrywając jedynie starcia z Poloną Hercog w 2019 roku oraz Barborą Krejcikovą w zeszłorocznym Australian Open.