Hit w Poznaniu! Lech prowadził 3:0, ale Jagiellonia pokazała charakter!

W nietypowy dla rozgrywek Ekstraklasy wtorkowy wieczór odbyło się zaległe spotkanie 4. kolejki. Jego stawka była niezwykle wysoka, ponieważ Lech Poznań w przypadku wygranej zrównałby się punktami z liderem, a Jagiellonia w przypadku zwycięstwa tę pozycję lidera by objęła. W tym sezonie „Kolejorz” w meczach domowych uzbierał 16 z 18 możliwych do zdobycia punktów. Tak dobre wyniki są zasługą skuteczności piłkarzy Lecha, którą potwierdzały minimum trzy gole w każdym z trzech ostatnich domowych zwycięstw. Podopieczni Johna van den Broma przy Bułgarskiej są w stanie sobie poradzić z każdym.

Żywe i otwarte spotkanie

Piłkarze Lecha w ostatnim czasie przyzwyczaili do tego, że robią wszystko, aby od samego początku przejąć w kontrolę w spotkaniu i wyjść na prowadzenie. W meczu z Jagiellonią zrobili to perfekcyjnie. Przycisnęli pressingiem tuż po rozpoczęciu gry i wystarczył jeden błąd obrony do tego, aby piłkarze Johna van den Broma mieli korzystny wynik. Podanie Mikaela Ishaka w drugiej minucie wykorzystał Adriel Ba Loua. Goście nie potrafili poradzić sobie z natarczywością swoich rywali i nie mogli utrzymać się dłużej przy piłce. Jednak z biegiem czasu podopieczni Adriana Siemieńca zaczynali budzić się z ciosu, jaki otrzymali na początku spotkania.

REKLAMA
źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Spotkały się zespoły, które uwielbiają mieć w swoim posiadaniu piłkę

Lechowi w ostatnim czasie dosyć rzadko zdarza się grać z takimi drużynami. Jagiellonia przyjechała do Poznania bardzo pewna i nie zamierzała dostosowywać się do gry swoich rywali. Był to mecz drużyn, które chcą grać ofensywny futbol i „karmią” się grą atakiem pozycyjnym. Tak naprawdę poza pierwszą akcją, którą gospodarze bezlitośnie korzystali, to trudno było wskazać drużynę, która była tą dominującą. To zdecydowanie był mecz drużyn walczących o najwyższe cele w rozgrywkach ligowych. Lech był po prostu skuteczniejszy, dlatego schodził na przerwę jako drużyna prowadząca. Gospodarze tuż przed zmianą stron podwyższyli zresztą wynik. Do asysty, gola w 43. minucie dołożył Mikael Ishak. Lech dał się wyszaleć Jagiellonii, która nie potrafiła wykorzystać swoich okazji, a następnie sam zadał cios.

Wydawało się, że Kolejorz w drugiej połowie będzie włączał pewnego rodzaju tryb ekonomiczny, lecz nic bardziej mylnego. Adriel Ba Loua przejął piłkę w środkowej części boiska, ruszył na bramkę Jagi i w 51. minucie wyprowadził gospodarzy na trzybramkowe prowadzenie, strzelając swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Piłkarze Johna van den Broma mieli przewagę, która szybko uległa zmniejszeniu, ponieważ gola na 3:1 w 54. minucie strzelił Kristoffer Hansen. Jagiellonia nie zamierzała odpuszczać i próbowała swoich szans na kolejne trafienia. Wykorzystała chwilę nieuwagi swoich rywali i ruszyła do odrabiania strat. Lech nie byłby sobą gdyby w meczu ligowym zachował czyste konto. W tym sezonie udało im się to tylko dwa razy.

Jagiellonia nie poddała się

Podopieczni Adriana Siemieńca nie zamierzali odpuszczać. Po pierwszym strzelonym golu uwierzyli w siebie i dążyli po kolejne. Nawet gdy w meczu były chwile przestoju, to po chwili przychodził moment gości i wykorzystywali swoje szanse z nawiązką. 66. minuta stały fragment gry. Przy piłce Bartłomiej Wdowik. Płaskie dośrodkowanie, które na gola zamienił Mateusz Skrzypczak i białostoczanie złapali kontakt.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Pewne prowadzenie dość szybko Lechowi wymknęło się spod kontroli. Jagiellonia pokazała, że jest drużyną, która nie zamierza odpuszczać i swoją nieustępliwością oraz chęcią do grania może wiele zdziałać. Przegrywała 0:3, ale podjęła walkę — najpierw strzelając 2 gole, a w doliczonym czasie gry wywalczając rzut karny. Ten na gola zamienił Bartłomiej Wdowik. Co za rozwój wypadków!

Podopieczni Adriana Siemieńca jako pierwsi w tym sezonie postawili twarde warunki Lechowi w ich twierdzy, jaką bez wątpienia w ostatnim czasie staje się stadion przy Bułgarskiej. Przegrywali 3:0, lecz ten fakt nie sprawił, że przestali w siebie wierzyć. Dalej grali swój futbol i podjęli rękawicę. Mimo „tylko” remisu to goście mają prawo czuć się zwycięzcami dzisiejszego spotkania. Są drużyną, z którą każdy zespół w lidze powinien się liczyć. Widać, że Jagiellonia nikogo się nie boi. Grają ofensywną i żywiołową piłkę. Za to chwała! Lech Poznań? Może jedynie pluć sobie w brodę, bo wygrana była dziś na wyciągnięcie ręki…

Lech Poznań — Jagiellonia Białystok 3:3 (Ba Loua 2′ 51′ Ishak 43′ – Hansen 54′ Skrzypczak 66′, Wdowik 90+6′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ