Z miejsca zaznaczę, że tekst ten napisany został przez Milanistę. Kibicuje czerwono-czarnym od dziecka, a mimo swojego krótkiego życia zdążyłem bardzo zespolić się z włoską drużyną. Historia z Hakanem i Gigio od dawna siedziała gdzieś głęboko we mnie. Zarówno jeden jak i drugi byli ważnymi punktami zespołu, bez których jakoś tak ciężko było mi wyobrażać sobie kadrę na nowy sezon. To wszystko zmieniło się jednak o 180 stopni.
Utrata zarówno jednego jak i drugiego przestała wywoływać we mnie skrajne uczucia. Co gorsza, oboje sprawili, że odejście ze struktur czerwono-czarnej rodziny przestało budzić we mnie cokolwiek. To, co zdarzyło się ostatnimi czasy w naszej szatni, wyzbyło mnie z wszelkich uczuć do tej dwójki. Stali mi się po prostu obojętni.
Nie było warto o to walczyć
To trochę jak z tą ładną dziewczyną w klasie. Starasz się o nią, ona cie olewa, wiesz, że nie zasługuje na twoje uczucia. Nasz turecki skrzydłowy miewał beznadziejne okresy w klubie, ale my regularnie stawialiśmy na niego dając mu się odbudować. Nawet, gdy nie szło, pokazywaliśmy, że ma w nas wsparcie. Były momenty zwątpienia, ale sukcesywnie pozwalaliśmy pokazywać mu, że wierzymy. I Hakan jest jak ta dziewczyna, która wreszcie zgodziła się pójść z tobą na randkę (czyt. rozmowy w sprawie kontraktu). Ty zaprosiłeś ją na fastfooda, ona woli drogie Sushi. I to jest ten moment, kiedy dobitnie dociera do ciebie, że jesteście z innych światów. Nie dogadacie się, ona woli drogie salony, ty spacer i dobre jedzenie z knajpki.
Zrozumcie mnie dobrze, nie dziwie się, że zawodnik chciał jak największą pensję. To jego praca, nikt nie każe traktować mu jego pracodawców jako cokolwiek więcej. Problem w tym, że my naprawdę wielokrotnie pomagaliśmy mu się podnieść w sytuacjach, kiedy wcale nie musieliśmy to zrobić. I o ile nie mamy prawa niczego oczekiwać, o tyle byłoby mi po prostu głupio na miejscu Hakana. Odchodzi do największego rywala, który dodatkowo ma… problemy z budżetem. Brzmi komicznie, a jednak to jego świadoma decyzja.
Silna struktura klubu kluczem do sukcesu?
Maldini kolejny raz pokazuje, że nie pozwolimy dać sobą pomiatać przez pseudo „gwiazdy”. W zamian za Donnarumme do klubu przyszedł Mike Maignan. W kuluarach już spekuluje się o opcji „B”, która wypełni lukę po utracie naszej „tureckiej gwiazdy”. Gwiazdy, którą pożegnaliśmy z klasą, na którą sam chyba nie zasługiwał. Rossoneri wreszcie nie są tylko pionkami, tym razem to my dyktujemy warunki na tej planszy. Zarząd zasłużył na zaufanie, odpalając kolejne niewypały daleko od serca szatni. Nie wiem co przyniesie przyszłość, wiem, że będzie kontynuowana bez Pana Hakana. Tylko tyle, albo aż tyle…
fot. Inter