Dzięki zwycięstwu Girony nad Atletico Madryt Barcelona stała przed szansą powrotu na trzecie miejsce w ligowej tabeli. Aby tego dokonać Blaugrana potrzebowała wygrać wyjazdowe spotkanie z Las Palmas, które jednak radzi sobie nie najgorzej w bieżącej kampanii. Xavi bardzo potrzebował zwycięstwa dla uspokojenia sytuacji wokół swojej osoby. Do tego na ławce po raz pierwszy pojawił się najnowszy nabytek Barcy, Vitor Roque.
Koszmarny początek Barcelony
Zaczęło się jednak bardzo źle. Już po 5 minutach problemy z kolanem zgłaszał
João Cancelo. Portugalczyk próbował jeszcze rozbiegać uraz, ale to się nie udało. Po 10 minutach Xavi był zmuszony dokonać pierwszej zmiany w składzie. Jakby tego było mało, tak Las Palmas zaatakowało i wyszło na prowadzenie. Świetnym podaniem popisał się Sandro Ramirez, a piłkę do bramki wpakował Munir El Haddadi. Głównymi sprawcami byli więc dwaj wychowankowie Barcelony. Warto dodać, że w całej sytuacji nie popisała się cała obrona Barcy, a także bramkarz Iñaki Peña.
Las Palmas nie grało niczego, czego nie moglibyśmy się spodziewać, oglądając ich poprzednie mecze w tym sezonie. Zespół Xaviego wyglądał jednak na pozbawiony jakiejkolwiek idei na zagrożenie bramce Alvaro Vallesa. Jedynym pomysłem było zagrywanie prostopadłych piłek za wysoko ustawioną obronę gospodarzy. Najaktywniejszym zawodnikiem w wybieganiu za linie obrony był… Sergi Roberto. To jednak nie przynosiło zamierzonego efektu. Barca była do bólu powtarzalna i liczyła na indywidualne przebłyski. Zamiast tego zawodnikom przytrafiały się techniczne błędy. Xavi znowu musiał obudzić swój zespół w przerwie meczu.
Barca zaczęła budzić się po przerwie
Barcelona po przerwie wyglądała już lepiej jeżeli chodzi o zaangażowanie w ofensywę. Goście częściej byli w stanie zmusić swoich rywali do obrony w pobliżu własnego pola karnego. Momentami u zawodników Xaviego szwankowała decyzyjność. Do Barcy uśmiechnęło się jednak szczęście. Po pinballu w polu karnym i nieumiejętnym wybijaniu piłki przez obrońców Las Palmas ta trafiła do Ferrana Torresa, który oddał precyzyjny strzał, wyrównując wynik spotkania. Barca się napędzała, a Las Palmas wręcz przeciwnie. Grało im się coraz trudniej i rzadziej już podejmowali próby wyjść ofensywnych.
W 72. minucie swój występ zakończył Robert Lewandowski. Polak rozgrywał kolejny bardzo słaby mecz, a jego najlepszym „zagraniem” było odbicie się piłki od jego głowy przed bramką wyrównującą dla Barcy. Trochę ponad 10 minut na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymał natomiast Vitor Roque. Barca szukała gola dającego zwycięstwo, a Xavi korzystał ze wszystkiego, co miał najlepsze na ławce rezerwowych. W końcówce Barca nie dominowała, a chęci zdobycia gola wykazywało też Las Palmas. W doliczonym czasie gry to jednak goście dopięli swego. Sędzia wskazał na rzut karny po faulu Daley’a Sinkgravena, a do jedenastki podszedł sam faulowany – İlkay Gündoğan. Niemiec się nie pomylił i zapewnił Barcelonie zwycięstwo po bardzo trudnym meczu.