Trudna to była decyzja, aby zadecydować, czy obejrzeć mecz w Krakowie, czy w Szczecinie. Jeśli ktoś wybrał ten drugi, to raczej nie czuł się zawiedziony. Nie był to najwyższy poziom emocji, jakie można przeżyć, oglądając mecz piłkarski, ale przynajmniej było dużo gry w piłkę.
Na boisku w Szczecinie oglądaliśmy dość płynny mecz. Brakowało może klarownych okazji strzeleckich, ale daleko było, aby określać to jako paździerz. Problem Pogoni był przede wszystkim taki, że Kacper Kostorz to nie Efthymios Koulouris. Polak najpierw zrobił wszystko perfekcyjnie – nacisnął na Bogdana Racovitana i odebrał mu piłkę – aby później perfekcyjnie wywalić piłkę nad poprzeczką. Później zmarnował kolejną dobrą okazję, dając wybić sobie piłkę podczas zastanawiania się, co z nią w ogóle zrobić. Ale jedno mu wyszło – to on uruchomił w tempo Musę Juwarę, ale strzał Gambijczyka został zablokowany.
Raków natomiast miał problem, aby stworzyć sobie coś bliżej bramki Valentina Cojocaru. Bezbarwny występ zanotował Leonardo Rocha, a zagrożenie przede wszystkim było siane z dystansu. Strzały Iviego Lopeza nie były jednak na tyle celne, aby wpaść do bramki.
TurboGrosik daje wygraną
Na konkrety wystarczyło tylko poczekać. Pogoń Szczecin mogła poprosić swoich kibiców o cierpliwość, aby w 57. minucie odpłacić się ładnym golem Kamila Grosickiego. Kapitan gospodarzy pokazał swój kunszt podczas uderzenia z pierwszej piłki, którym posłał piłkę idealnie w bliższy róg bramki Kacpra Trelowskiego. Ten nawet nie zareagował. Raków zagrał zbyt statycznie we własnym polu karnym i ułatwił Grosikowi zadanie.
Trener Marek Papszun szukał sposobu na odwrócenie niekorzystnego wyniku, więc zaraz po stracie gola wpuścił na boisko Jonatana Brunesa. Norweg będący myślami poza klubem próbował szczęścia strzałem z pola karnego, ale trafił idealnie w rumuńskiego bramkarza. Później częstochowianie wciąż stosowali ostrzał bramki Pogoni z dystansu – wciąż bez oczekiwanego efektu. A czas uciekał nieubłaganie.
Ostatecznie go zabrakło, a Raków zakończył mecz z czystym kontem. Ale nie takim, jak by piłkarze z Częstochowy chcieli. Pogoń zaś dobiła rywala w końcówce. Kontratak i podanie Sama Greenwooda ekwilibrystycznym strzałem wykorzystał Paul Mukairu. To pierwszy gol Nigeryjczyka w naszej lidze. Tak samo jak pierwsza asysta świeżo ściągniętego Anglika.
Raków przegrywa w Szczecinie tak jak wiosną w poprzednim sezonie i na razie pozostaje w strefie spadkowej. Ma oczywiście w zanadrzu tajną broń, jaką są nierozegrane mecze. Pogoń zaś odhacza wygraną nad drużyną z ligowej czołówki. Posada trenera Roberta Kolendowicza została uratowana.