Gra lepsza niż wynik. Atletico Madryt tylko remisuje z Getafe

Getafe ma za sobą trudne tygodnie. Cztery porażki z rzędu w LaLiga, a doliczając Puchar Króla, to już aż pięć spotkań, bez chociażby remisu. Nastroje w klubie nie były najlepsze, posada trenera była kwestionowana, a kolejnym rywalem było będące w dobrej formie Atletico Madryt. Nie licząc meczu z FC Barceloną ekipa Cholo Simeone ostatnio przegrała w lidze w listopadzie.

REKLAMA

Pierwsza połowa pod dyktando Atletico

Getafe dość dobrze weszło w mecz, ale szybko zaczęło oddawać inicjatywę. To było na rękę Atleti, które krok po kroku przejmowało kontrolę nad meczem. Tym razem nie doświadczyliśmy jednak tak dobrej pierwszej połowy, jak w niedawnym meczu z Realem Valladolid. Co prawda piłkarze Simeone tworzyli sobie okazje, ale brakowało dobrego wykończenia. Los Azulones bronili dość głęboko cofnięci, a dodatkowo często uciekali się do fauli. Już w pierwszej połowie obejrzeli 3 żółte kartki, chociaż biorąc pod uwagę, że sędzią meczu był Mateu Lahoz, nie powinno to aż tak dziwić. Nie obyło się też bez kontrowersji. W jednej z sytuacji Alvaro Morata padł w polu karnym przy okazji pojedynku z Djene. Hiszpan uważał, że był faulowany, ale inne zdanie miał sędzia główny, a także VAR.

Los Rojiblancos mieli przewagę, ale to nie wystarczyło

Po przerwie grała już praktycznie tylko drużyna gospodarzy. Getafe broniło i liczyło, że uda się utrzymać bezbramkowy remis do końcowego gwizdka. Ofensywne wypady były ograniczone do minimum, a to nawet już po tym, jak wynik się zmienił. A to stało się już w 60. minucie meczu za sprawą Angela Correi. Argentyńczykowi minimalne udało się uniknąć spalonego przy strzale Lemara i po dobitce umieścił piłkę w bramce Getafe. Ten gol był jednak tylko potwierdzeniem przewagi, jaką miała drużyna Atletico w tym meczu.

Los Colchoneros rozgrywali dobry mecz. Mieli kontrolę, nie pozwalali sobie na chwile dekoncentracji i do pewnego momentu wystrzegali się błędów. Wystarczył jednak jeden, aby zaprzepaścić cały wysiłek włożony w to spotkanie. W okolicach 80. minuty Getafe wrzuciło piłkę w pole karne „na aferę”, a tam Saul w dość nieodpowiedzialny spokój zagrał futbolówkę ręką. Sędzia wskazał na rzut karny, a ten na bramkę zamienił Enes Unal.

Atleti zasługiwało na pochwały przez co najmniej 60 minut gry, ale ostateczny wynik psuje większość pozytywnych odczuć. Można przyczepić się do nie najlepszej jakości dośrodkowań i skuteczności pod bramką rywali. Sam gol został „wepchnięty”, a po nim gospodarze zlekceważyli sprawę. Nie wyglądali na zainteresowanych podwyższeniem prowadzenia. Obudzili się w końcówce, ale nie wystarczyło już im czasu na ponowne wyjście na prowadzenie. Co prawda zwiększają przewagę w tabeli nad Villarrealem, ale tylko o jeden punkt, co jest jednak rozczarowujące. Taki wynik może cieszyć Getafe, które po czterech porażkach w końcu nie przegrało, w dodatku ze znacznie wyżej notowanym rywalem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,598FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ