Górnik Zabrze zwycięsko rozpoczyna sezon. Lechia w kłopotliwej sytuacji

Inauguracyjna kolejka PKO BP Ekstraklasy przyniosła nam wiele nieoczekiwanych wyników. W Poznaniu – na własnym terenie – w starciu z Cracovią wtopił Mistrz Polski, zaś Bruk-Bet Termalica pogrążyła Jagiellonię. Niedzielne zmagania rozpoczynał mecz w Zabrzu, gdzie miejscowy Górnik podejmował Lechię Gdańsk. O trafną predykcję przedmeczową było niezwykle trudno. Na wiosnę – po odejściu Jana Urbana, który zagościł dziś na trybunach – Górnik złapał krach formy, Lechia natomiast w świetnym stylu wywalczyła utrzymanie.

Nawodnieni zabrzanie – zabójczy cios Lukoszka

Choć pierwsze minuty starcia były dość intensywne, nie zapewniły nam dreszczyku emocji. Piłkarze obu drużyn starali się tkać swoje akcje, jednak bardzo często popisywali się nieschludnymi zagraniami. Górnik swe sytuacje tworzył głównie za pomocą usług Erika Janzy czy Pawła Olkowskiego, którzy bardzo często oferowali dośrodkowania w centrum pola karnego. Tam natomiast nie odnajdywały one swojego adresata. Lechia regularnie starała się odpowiedzieć odwetem na działania rywala, lecz efekt był marny. W zasadzie wykreowali sobie jedną dogodną sytuację, gdy uderzał Tomasz Wójtowicz.

REKLAMA

Spotkanie nabrało jakości tuż po przerwie na nawodnienie. Wówczas do natarcia ruszyli zabrzanie, a protagonistą okazał się Kamil Lukoszek, wyprowadzając Górników na prowadzenie. Owoce zebrało zaangażowanie Janzy, bowiem to po jego dograniu do głosu doszedł skrzydłowy zabrzan. Uderzenie 23-latka poprzedził strzał Theodorosa Tsirigotisa, debiutującego w barwach nowego klubu. W ten oto sposób sympatycy gospodarzy mogli radować się prowadzeniem. W kolejnych minutach ponownie dał o sobie znać Lukoszek – znów gwarantując wysiłek defensorom Lechii.

Z pewnością tego meczu do udanych nie zaliczy Young-jun Goh. Świeżo pozyskany przez zabrzan Koreańczyk był skrytą postacią na boisku, a gdy otrzymywał piłkę – zawodził. W rezultacie po upływie czterdziestu pięciu udał się do szatni.

Górnik Zabrze dowodził i udokumentował przewagę

Wstępna faza drugiej części upłynęła pod znakiem dowodzenia nad piłką Górnika, choć zagrożenia ze strony gdańszczan nie zabrakło. Próbkę swoich umiejętności zaprezentował Camilo Mena, który zmusił Marcela Łubika do niełatwej interwencji. Chwilę później przed dogodną sytuacją stanął Paweł Olkowski, zawiodło jednak wykończenie główką. Lada moment znów na posterunku zameldował się Łubik, tym razem po próbie Antona Tsarenki. Dłużny nie pozostał Górnik i lada moment – za sprawą Kubickiego – podwyższył prowadzenie. Sytuacja 29-latka została poprzedzona przez świetne zachowanie Tsirigotisa. Grecki napastnik zaoferował pigułkę swoich możliwości – prędko obrócił się z piłką w asyście przeciwników, oddał groźny strzał w stronę Sarnavskyiego. Ukraiński golkiper zmuszony był interweniować, przy okazji posyłając futbolówkę pod nogi Kubickiego.

Kolejne chwile tego spotkania kontrolowali gospodarze. Jednak z uwagi na eksces Janzy, który zbędnym ruchem sprowokował rzut karny, Lechia odzyskała nadzieję na zdobycie punktu. Choć sam werdykt pozostawał wątpliwy, decyzja została podtrzymana. Do jedenastki podszedł kapitan gdańszczan i bez kompleksów wykorzystał okazję, by złapać kontakt.

Lechia Gdańsk nie poczyniła w drugiej połowie wystarczających kroków, by zbliżyć się do zdobycia choćby punktu. Nawet mimo niepokojących końcowych minut, Górnicy prowadzili grę na własnych warunkach. W rezultacie zabrzanie udanie zainaugurowali sezon, zaś Lechiści pozostają z pięciopunktowym debetem.

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 2:1 (Lukoszek 33′, Kubicki 68′ – Kapić 88′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    110,838FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ