Górnik Zabrze nowym liderem! Jagiellonia zatrzymana!

PKO BP Ekstraklasa rozpieszcza dzisiaj kibiców dwoma hitami. Zanim Derby Polski w Warszawie, Górnik Zabrze i Jagiellonia Białystok zmierzyły się ze sobą przy Roosevelta. To spotkanie nie bez powodu można nazwać jednym z hitów kolejki, gdyż lider Ekstraklasy grał z wiceliderem. Oba zespoły są obecnie w kapitalnej formie. Ani Górnik, ani Jagiellonia nie przegrały żadnego z ostatnich 5 meczów. Białostoczanie mają jeszcze lepszą passę, bowiem po raz ostatni przegrali… 18 lipca! To aż 18 spotkań o stawkę, co stanowi rekord dla ekipy z Podlasia. A podopieczni Adriana Siemieńca nie planowali się na tym zatrzymywać. W meczach Jagiellonii z Górnikiem lepiej ostatnio wypada ta pierwsza – wygrała 3 z 5 ostatnich bezpośrednich starć.

Początek godny hitu kolejki!

Jako pierwsi do ataku ruszyli zabrzanie, lecz bez dobrej okazji. Potem naciskała Jagiellonia, ale również bezskutecznie. Zanosiło się na wyrównane starcie i pierwsze minuty wskazywały na to, że rzeczywiście tak będzie. Po raz pierwszy zrobiło się gorąco w 7. minucie. Maksym Chłań był w dogodnej pozycji do oddania strzału. Ukrainiec jednak się nieznacznie pomylił. Mistrz Polski z 2024 roku szybko odpowiedział, ale tym razem skutecznie. W 10. minucie Álex Pozo otrzymał podanie, po czym dośrodkował piłkę w pole karne. Czekał na nią Jesús Imaz i oddał strzał. Z pierwszym uderzeniem Marcel Łubik sobie poradził, ale na dobitkę nie było rady.

REKLAMA

Jagiellonia długo jednak nie nacieszyła się tym prowadzeniem. 3 punkty miała wirtualnie w kieszeni jedynie przez 5 minut, bo tyle Górnik potrzebował na odpowiedź. Jarosław Kubicki wrzucił piłkę z rogu boiska. Do niej pokazał się Patrik Hellebrand i bez zbędnych kalkulacji uderzył z woleja. Czech świetnie wykończył tę akcję i mecz zaczął się od nowa.

Miał być hit kolejki, to jest hit kolejki. Obydwa zespoły dały znać o sobie i swoich ambicjach już w pierwszym kwadransie spotkania. Dłużej przy piłce utrzymywała się Jaga, lecz oddawała mniej strzałów, niż podopieczni Michala Gašparíka. Ewentualne zwycięstwo dałoby zabrzanom pozycję lidera, to też było o co walczyć. W 28. minucie Górnik miał dobrą akcję. Sondre Liseth ją zainicjował, a wykańczał Lukas Ambros. Bezskutecznie, Czech został zablokowany. Ogólnie wiele strzałów zatrzymywali obrońcy Jagiellonii. Białostoczanie skutecznie się bronili i utrzymywali wynik. Tempo spadało, lecz trzeba sobie przyznać, że odbiór tego jest zupełnie inny, ze względu na porywający początek. I w pierwszych minutach ustalił się wynik do przerwy – obie ekipy zeszły do szatni przy stanie remisowym.

Oj, będą kontrowersje

Wiele sobie obiecywaliśmy po drugiej połowie tego spotkania. Pierwsze minuty po przerwie trochę jednak zawodziły. Po 10 minutach nie padł nawet jeden strzał, choćby niecelny. I Górnik, i Jagiellonia narzuciły sobie wcześniej bardzo wysokie tempo – trochę to wyglądało tak, jakby oba zespoły trochę się tym zmęczyły. W 55. minucie zrobiło się jednak ciekawiej, a 14-krotny mistrz Polski był bliski objęcia prowadzenia. Najpierw uderzył Jarosław Kubicki, lecz poradził sobie Miłosz Piekutowski. Po nim dobijał Chłań, ale olimpijczyk z Paryża nie trafił w światło bramki. Górnik wysyłał sygnały, że jest zainteresowany pełną pulą, ale to było trochę za mało. Dochodził do okazji bramkowych, jednakże brakowało należytego wykończenia.

Nie brakowało wiele, a Górnik musiałby grać w dziesiątkę. W 70. minucie Dimitrios Rallis biegł z piłką w stronę Łubika, wychodząc na czystą pozycję. Gonił go Josema – Hiszpan go zatrzymał, przy czym był kontakt. Mimo konsultacji z VAR-em sędzia zdecydował się nie przyznać czerwonej kartki. Dlaczego tego nie zrobił? Pewnie on sam tylko wie…

Górnik obejmuje prowadzenie w tabeli!

Rozwścieczona Jagiellonia jeszcze szukała sposobu na objęcie prowadzenia. Zabrzanie jednak skutecznie się bronili. Było bardzo mało takich sytuacji, że rzeczywiście mógł paść gol. Albo jeśli już się takie zdarzały, to ich wykończenia nawet nie ma co komentować. Aż do 87. minuty. Przy akcji ofensywnej Górnika, z udziałem Erika Janžy, interweniował Pozo, lecz wyszło mu to bardzo pechowo – z hukiem wbił piłkę do własnej bramki.

To był dość wyrównany mecz, na miarę hitowego pojedynku w naszej lidze. Zarówno Górnik, jak i Jagiellonia miały tutaj coś do powiedzenia. Trochę lepiej radziła sobie jednak ekipa z Zabrza, co udokumentowała w końcówce, poniekąd dzięki szczęściu i pechowej interwencji Pozo. Niemniej jednak Jaga ma prawo czuć się skrzywdzona, zwłaszcza decyzją Bartosza Frankowskiego. Kapitalna passa białostoczan to już historia, spadają na 2. miejsce w tabeli. Nadal mają jednak jeden mecz mniej od Górnika.

Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 2:1 (Hellebrand 15′, Pozo 87′ (sam.) – Imaz 10′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    139,784FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ