Górnik wygrywa z Lechem! Trzecie zwycięstwo z rzędu drużyny Jana Urbana

Na Bułgarską na mecz z Lechem Poznań przyjechał Górnik Zabrze, który pod wodzą Jana Urbana zaczął coraz lepiej punktować i zanotował przed meczem dwa zwycięstwa z rzędu. Z kolei tego nie można powiedzieć o „Kolejorzu”, który na ostatnie cztery spotkanie trzy zremisował. Zwycięstwo drużynie Johna van den Broma dałoby powrót na ligowe podium, a „Zabrzanom” jeszcze większe oddalenie się od strefy spadkowej. Jak widać obie drużyny miały swoje cele. Mniej lub bardziej istotne, lecz pewne jest to, że było o co walczyć.

Bez polotu i pomysłu?

Górnik praktycznie przez całą pierwszą połowę cofnął się pod swoją bramkę. Oddał piłkę Lechowi, czekał na swoje szanse i się doczekał. W 44. minucie prowadzenie drużynie Jana Urbana dał Daisuke Yokota. „Kolejorzowi” nic w pierwszej połowie się nie kleiło. Akcje były mało składne, ale to też efekt dobrej gry w obronie gości. Znakomicie się przesuwali, dobrze reagowali na ataki i w decydujących fazach akcji po prostu ją kasowali.

REKLAMA

Plan „Zabrzan” na ten mecz był jasny. Nie przegrać, a jak się uda coś strzelić i wygrać to będzie jeszcze lepiej. Nie ma się co dziwić. Górnik to drużyna zdecydowanie słabsza, posiadająca słabszych piłkarzy i znajdująca się na gorszym miejscu w tabeli. Dodatkowo właśnie po to z powrotem zatrudniany był Jan Urban, aby utrzymać drużynę w lidze, a na takie mecze jak z mistrzem Polski trzeba mieć plan. Szkoleniowiec miał ten plan, a Lech nie potrafił go sforsować i zapłacił za to stratą bramki.

Górnik dopiął swego

Lech w drugiej połowie grał praktycznie to samo co w pierwszej części spotkania. Bez polotu, bez życia, bardzo przewidywalnie i apatycznie. W Poznańskiej drużynie widać, że świętowanie majówki zaczęło się przed czasem. Zamiast po meczu to przed meczem. Dodatkowo można odnieść wrażenie, że w drużynie panuje przekonanie, że sezon się już skończył, a to jeszcze kilka spotkań, które trzeba dograć. Tym bardziej, że nie są one o „pietruszkę” tylko o grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Owszem wąska kadra w tym meczu to jeden z powodów, brak Johna van den Broma na ławce trenerskiej to drugi z powodów, lecz to nie są problemy, z którymi „Kolejorz” nie powinien sobie nie poradzić i nie wygrać meczu z Górnikiem.

Lech tak grając nie pokazuje chęci zajęcia trzeciego miejsca na koniec sezonu w ligowej tabeli. Natomiast pnie się w niej drużyna Jana Urbana, która po zwycięstwie w Poznaniu zajmuje już 9. miejsce i wydaje się, że cel jaki postawiono przed polskim szkoleniowcem jest bliski osiągnięcia. A John van den Brom musi bardzo poważnie się zastanowić jak pobudzić drużynę. Pokazać jej, że sezon się jeszcze nie zakończył. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,720FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ