Pomiędzy 13., a 14. kolejką Ekstraklasy doszło do dwóch zmian trenerów. W Radomiaku Joao Henriquesa zastąpił Goncalo Feio, a w Legii pożegnano się z Edwardem Iordanescu. Ale nie tylko pomiędzy seriami gier się dzieje. Miniony weekend był naprawdę emocjonujący, a po nim omawiamy następujące tematy: uciekający czas Piastowi, wyjście na prostą GKS-u, wszechstronność Górnika, szanse Oskara Repki na powołanie do reprezentacji oraz brak pomysłu Legii na Kacpra Urbańskiego.
Piast zmienił trenera, ale nie rozwiązał problemów z ofensywą
W Gliwicach już po 12. kolejce postanowili, że trzeba działać i jak najszybciej ratować sezon, co zrobili zwalniając Maxa Moldera. Za niego przyszedł Daniel Myśliwiec. W dwóch pierwszych meczach Piast zdobył 1 punkt (w tej kolejce 0:0 z Koroną u siebie) oraz strzelił jedną bramkę (w przegranym meczu 1:2 z Arką w Gdyni z rzutu karnego). Mimo zmiany trenera główny problem zespołu się nie rozwiązał. Gliwiczanie nadal nie strzelają bramek i nie kreują wystarczającej liczby okazji. Ich współczynnik goli oczekiwanych (xG) w meczu z Koroną wyniósł 0,61 xG. Znacznie lepiej wyglądało to z kolei z Arką (2,25 xG), natomiast w poprzedniej kolejce zawiodła skuteczność.
Sposób gry Piasta Gliwice po zmianie trenera trochę się zmienił. Nie są już tak bardzo przywiązani do posiadania piłki. Arka po szybko strzelonej bramce oddała im inicjatywę i czas spędzony przy futbolówce był wysoki (63%), natomiast przeciwko Koronie wyniósł 49%. Myśliwiec odszedł od ustawiania jednego z nominalnych środkowych pomocników na boku obrony, aby tworzył on przewagę schodząc w centrum boiska. Pewnych rzeczy trener jednak nie przeskoczy z marszu – Piast ma niewiele jakości indywidualnej w ofensywie i poprawa gry w ofensywie nie nadejdzie z marszu. Będzie wymagać czasu. Problem w tym, że walczący o utrzymanie Piast nie ma czasu czekać.
Rafał Górak obronił się pracą
GKS Katowice ograł w piątek Bruk-Bet Termalicę Nieciecza (3:0) i było to dla nich trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Doliczając jeszcze Puchar Polski – seria wynosi już cztery zwycięstwa. Po październikowej przerwie reprezentacyjnej GieKSa wygrała wszystkie spotkania. Początek sezonu był dla nich trudny, można było zacząć zastanawiać się czy nie będą dowodem na piłkarskie powiedzenie (swoją drogą niezbyt trafne), że najtrudniejszy dla beniaminka jest drugi sezon (bo w rzeczywistości dla zdecydowanej większości najtrudniejszy jest pierwszy). W porónaniu do zeszłych rozgrywek GKS grał znacznie gorzej.
Rafał Górak potrzebował jednak czasu. W letnim okienku transferowym odszedł kluczowy zawodnik środka pola, Oskar Repka oraz napastnik Sebastian Bergier. W klubie dokonano kilku wzmocnień, a te, które obecnie mają największy pozytywny wpływ na drużynę (Eman Markovic i Jesse Bosch) zostały dokonane pod koniec okienka, w trakcie wrześniowej przerwy na kadrę. Ponadto w końcu przez dłuższy czas zdrowy jest Adam Zrelak, więc nie może dziwić, ze początek sezonu był słabszy. Rafał Górak potrzebował czasu, aby poukładać zespół i nauczyć w treningu nowych zawodników poszczególnych zachowań w jego modelu gry. Teraz GKS wydaje się być solidnym zespołem środka tabeli, a nie kandydatem do walki o utrzymanie.
Górnik Zabrze to najbardziej wszechstronny zespół Ekstraklasy
Górnik Zabrze umocnił się na pozycji lidera wygrywając na własnym boisku z Arką Gdynia (5:1). Tym samym powiększył przewagę nad Jagiellonią do pięciu punktów, więc jest pełnoprawnym liderem, nawet gdyby doliczyć Dumie Podlasia trzy „oczka” za zaległy mecz. Zespół Michala Gasparika w niedzielę zagrał koncert na Roosevelta. Rywale zostali rozbici, a Zabrzanie przypomnieli dlaczego znajdują się na 1. miejscu w ligowej tabeli i pokazali, że rozważanie ich w gronie kandydatów do tytułu nie jest przesadzone. Bo Górnik to obecnie najbardziej wszechstronna drużyna Ekstraklasy.
W innych zespołach bez trudu znajdziemy słabe punkty. Lech Poznań traci zbyt dużo bramek i jest podatny na kontrataki. Legia Warszawa i Raków Częstochowa nie przekonują w ofensywie i nie strzelają wielu bramek. Cracovia ma kłopoty, gdy jest zmuszona do gry w ataku pozycyjnym. Najbliżej „zespołu kompletnego” jest Jagiellonia, natomiast w obecnym sezonie defensywa nie jest na poziomie godnym drużyny walczącej o mistrzostwo. Górnik czuje się komfortowo w wielu fazach gry. Potrafi strzelać bramki z szybkiego ataku oraz po kombinacyjnych akcjach. Nie ma problemu z oddaniem inicjatywy i dobrą organizacją w grze bez piłki. Potrafi bronić się nisko oraz zakładać wysoki pressing. Z tak wszechstronną i elastyczną drużyną trzeba się liczyć w kontekście walki o mistrzostwo Polski.
Oskar Repka zgłasza swoją kandydaturę do reprezentacji Polski
Raków Częstochowa wygrał bardzo ważny mecz z Jagiellonią Białystok na wyjeździe (2:1) i pomału odrabia straty w ligowej tabeli. Bohaterem spotkania został Oskar Repka, który zdobył obie bramki dla wicemistrzów Polski. Zespół Marka Papszuna bardzo rzadko w tym spotkaniu znajdował się przy piłce (33% posiadania), ale dla byłego zawodniku GKS-u Katowice są to komfortowe warunki gry. 26-latek oddał w Białymstoku 4 strzały, z czego wszystkie z pola karnego. Świetnie wypadł także w pojedynkach. Wygrał 4 z 4 na ziemii oraz 3 z 4 w powietrzu. Co ciekawe, zanotował tylko 59% celności podań, ale taki był zamysł Rakowa na to spotkanie – grać bardzo wertykalnie po odzyskaniu piłki.
Na starcie sezonu pojawiały się w mediach dyskusje na temat zasadności powołania Oskara Repki do reprezentacji Polski. Jan Urban nie zdecydował się jednak na to we wrześniu, a w październiku nie mógł mieć dylematu, ponieważ notowania Repki u Marka Papszuna spadły. 26-latek po październikowej przerwie na reprezentację wrócił jednak do podstawowej jedenastki, wyniki zespołu się poprawiły, a pomocnik Medalików swoją grą nawiązuje do samego startu sezonu, gdy wiele kibiców i dziennikarzy się nim zachwycało. Przy brakach w środkowej formacji w reprezentacji Polski Jan Urban wysyłając powołania zapewne zastanowi się dłuższą chwilę przy kandydaturze Oskara Repki.
Jagiellonia Białystok 1:2 Raków Częstochowa
Nowy trener Legii musi mieć pomysł na Kacpra Urbańskiego
Mecz z Widzewem był dla Kacpra Urbańskiego dziesiątym występem w barwach Legii Warszawa. Hitowy transfer letniego okienka nie strzelił jeszcze bramki w nowym zespole, a w rubryce asyst widnieje liczba 1. Choć jeszcze jest bardzo wcześnie na ocenianie transferu to oczekiwania wobec 21-latka – już od pierwszego dnia – były znacznie większe. Były gracz Bolognii na razie nie jest nawet pierwszoplanową postacią ofensywy. Oczywiście były momenty, w których pokazywał on ponadprzeciętne indywdualne umiejętności, natomiast to było za mało. Rozczarowaniem nie jest jednak sam Kacper Urbański, a pomysł Legii na Kacpra Urbańskiego (a właściwie jego brak).
W meczu z Widzewem (1:1) 21-latek grał na lewym skrzydle. Ostatnio Edward Iordanescu wystawiał go jako „8-kę” w systemie 4-3-3. Urbański rzadko gra w strefie, gdzie czuje się najlepiej – między formacją pomocy, a obrony przeciwnika. Nowy nabytek Legii nie za bardzo pasował do modelu gry Iordanescu, natomiast nie chcemy wbijać teraz szpilki pionowi sportowemu. Jeśli masz okazję sprowadzić do Legii 21-latka, który rok temu w dwóch meczach grał na EURO w podstawowym składzie reprezentacji Polski, a poprzedniej jesienii w Lidze Narodów w czterech z sześciu meczów rozpoczynał spotkanie w wyjściowej jedenastce i wyglądał naprawdę dobrze to się nie zastanawiasz. Sprowadzasz go i liczysz, że trener ułoży system gry wokół niego. Teraz, już po zwolnieniu Iordanescu, będzie to zadanie dla nowego szkoleniowca.
Widzew Łódź 1:1 Legia Warszawa
Co jeszcze wydarzyło się w 14. kolejce Ekstraklasy?
- Lech Poznań w środku tygodnia przerwał serię meczów bez zwycięstwa wygrywając w Pucharze Polski z 3-ligowym Gryfem Słupsk, ale w weekend znów stracili punkty w lidze, odnotowując trzeci remis z rzędu (2:2).
 - Goncalo Feio w debiucie w roli trenera Radomiaka pokonał na wyjeździe Lechię Gdańsk (2:1).
 - Thomas Thomasberg z kolei przegrał pierwszy mecz po objęciu stanowiska szkoleniowca Pogoni Szczecin. W Płocku lepsza okazała się Wisła (2:0) i wskoczyła na pozycję wicelidera.
 - Z czołówki potknęła się Cracovia, która znów zawiodła w ofensywie w meczu, w którym rywal zmusił ich do prowadzenia gry. Z Zagłębiem mieli 68% posiadania piłki, ale przez 90 minut nie padły żadne gole.
 
