Ten mecz to piłkarskie święto, które nie wymaga obszernego wstępu. Prawie 40 tysięcy kibiców na trybunach, tysiące przed telewizorami. 123. Wielkie Derby Śląska na długo przed pierwszym gwizdkiem emocjonowały sympatyków zarówno Ruchu Chorzów jak i Górnika Zabrze. Kibice obu drużyn oczekiwali zwycięstwa, które miało udowodnić wyższość w regionie.
Kapralik bohaterem pierwszej połowy
Lepiej mecz rozpoczęli gospodarze, którzy wypracowali dwa rzuty różne i stuprocentową okazję Adama Vlkanovy. Świetnie podwójnie interweniował Daniel Bielica. W kolejnych minutach było zdecydowanie spokojniej, ale trzeba podkreślić to, że Górnik w początkowym kwadransie w żaden sposób nie zagroził Niebieskim. Goście rozgrywali między sobą piłkę, Ruch próbował atakować z kontry i to w sumie tyle. Głośno w Kotle Czarownic zrobiło się w 32. minucie kiedy to głową uderzał Daniel Szczepan, ale tylko obok bramki. Do tego był na pozycji spalonej.
Kolejny znaczący moment nastąpić w 39. minucie gry. Wtedy kibice na Stadionie Śląskim pobili rekord decybeli. Do siatki piłkę skierował Filip Starzyński, jednak po analizie VAR Szymon Marciniak wskazał faul Roberta Dadoka. W doliczonym czasie gry do euforii swoich kibiców doprowadził Adrian Kapralik. Słowacki zawodnik Górnika Zabrze Zdecydował się na indywidualną akcję, po której piłka wpadła trochę szczęśliwie do bramki Dante Stipicy. Ruch próbował jak najszybciej doprowadzić do remisu. Jeszcze przed przerwą w polu karnym Daniel Szczepan podał do Filipa Starzyńskiego, ale ten bardziej podał, niż strzelił na bramkę.
Ruch nie odpuszczał do końca
Na początku drugiej połowy Lukas Podolski świetnie z pierwszej piłki zagrał do Lawrance’a Ennaliego, a ten uderzył obok prawego słupka. W 58. minucie miała miejsce doskonała sytuacja dla Ruchu Chorzów, świetnie z rzutu wolnego przymierzył Starzyński, ale delikatnie nad poprzeczką. Mecz nie był porywający, główną rolę odgrywali kibice, którzy prezentowali oprawę za oprawą. Niebiescy próbowali przejąć inicjatywę, próbowali walczyć, dośrodkowywać, ale za każdym razem czegoś brakowało. W 82. minucie Górnik Zabrze podwyższył na 2:0. Soichiro Kozuki ograł Łukasza Monetę i idealnym strzałem po ziemi przy prawym słupku pokonał golkipera gospodarzy. Trafienie na 2:0 nie zabiło emocji, bowiem w 87. minucie Miłosz Kozak idealnie dośrodkował na głowę Somy Novothnego, a ten nie dał żadnych szans bramkarzowi Górnika. Było to debiutanckie trafienie węgierskiego napastnika w barwach Niebieskich.
Chwilę później gospodarze byli blisko wyrównania. Po dośrodkowaniu Monety strzał Novothnego minął lewy słupek bramki gości. Podopieczni Janusz Niedźwiedzia nabrali animuszu w doliczonym czasie gry, ale na zmianę rezultatu było już za późno. Górnik Zabrze górą w 123. Wielkich Derbach Śląska. Strata do miejsca dającego europejskie puchary to w tym momencie ledwie 5 punktów. Tyle samo traci Ruch Chorzów do miejsca dającego utrzymanie w lidze.