Pojedynek Jagiellonii Białystok z Górnikiem Zabrze był spotkaniem dwóch sąsiadów z ligowej tabeli. Sąsiadów bijących się o utrzymanie. Po zwycięstwach Lechii Gdańsk i Korony Kielce, presja konieczności wygranej była jeszcze większa. Przegrany tego meczu lądował w strefie spadkowej, czego z oczywistych względów drużyny chciały uniknąć.
Pierwszy cios zadali zawodnicy z Zabrza
Przepięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Lukas Podolski po akcji, w której defensywa Jagi nie grzeszyła aktywnością przy odbiorze piłki. Wydawało się, że Poldi przebudził się w najlepszym możliwym momencie — to był jego pierwszy gol od 5 listopada 2022 roku. Znakomity strzał Podolskiego sprowokował graczy Jagiellonii do próby czegoś równie spektakularnego. Jeszcze ładniejszą bombę z jeszcze większej odległości posłał Nene, a Daniel Bielica mógł jedynie podziwiać, jak futbolówka ląduje w siatce. Białostoczanie zyskali przewagę psychologiczną, a w pierwszej połowie dołożyli kolejnego gola, po tym jak rzut karny na raty wykorzystał Marc Gual. Pierwsze uderzenie obronił Bielica, ale dobitka była już skuteczna. Zespół Macieja Stolarczyka miał idealny wynik, który dawał im oddech w ligowej tabeli. Ich przeciwnicy musieli zrobić wszystko, by odrabiać straty.
Górnik po zmianie stron musiał gonić wynik
Odważniej zaczął grać Paweł Olkowski, na murawie pojawili się także Szymon Włodarczyk oraz Dani Pacheco. Jagiellonia wiedziała, że pojawią się okazje na kontry, ale nie potrafiła przekuć ich na dobicie rywala. Jak na starcie dwóch kandydatów do spadku, można było zauważyć zbyt wiele luk między zawodnikami. Osobiście — jestem wręcz zszokowany, że zespoły dwóch trenerów, którzy przecież mają duże pojęcie taktyczne, na boisku nie umie kryć przeciwnika i tak naprawdę dwoma szybkimi podaniami można zbudować sytuację bramkową. Bardziej dziwiło chyba jedynie, że zawodnicy tak rzadko decydowali się na takie próby.
Mimo ogromnej sympatii do obu drużyn jesteśmy przekonani, że w tym meczu widzieliśmy co najmniej jednego ze spadkowiczów. To był słaby mecz z pięknymi golami. Od wielu tygodni piszemy o potencjale Górnika Zabrze, który wydaje się niewykorzystany. Mecz z Jagiellonią pokazał jednak, że w grze tego zespołu brakuje podstaw. Druga połowa była delikatnym stukaniem głową w mur. Jaga broniła prowadzenia, Górnik miał problem ze znalezieniem jakiegokolwiek pomysłu na przełamanie defensywy gospodarzy. Z taką grą, utrzymanie może okazać się nieosiągalne i nie ma sensu udawać, że jest inaczej.