W pierwszym meczu PKO BP Ekstraklasy w 2025 roku GKS Katowice wygrał ze Stalą Mielec 1:0. Oglądałem ten mecz z perspektywy trybun, czego efektem są moje pomeczowe wnioski prosto ze stadionu przy ul. Bukowej 1A.
1. GKS Katowice umie połączyć odwagę z odpowiedzialnością
GKS Katowice od początku wydawał się drużyną, którą interesuje tylko i wyłącznie zwycięstwo. Gospodarze nie bali się swoich przeciwników i starali się szybko odebrać im piłkę. Kilkukrotnie udało im się to osiągnąć dzięki wysokiemu pressingowi. Był on dobrze skoordynowany i sprawiał przyjezdnym ogromne kłopoty. Podobać mogły się jednak nie tylko przechwyty katowiczan, ale i to, co później udawało im się zrobić z odzyskiwaną piłką. Zawodnicy GieKSy byli bezkompromisowi i czy to po składnych akcjach, czy po przepychankach i chaosie w polu karnym starali się otworzyć wynik meczu. Fakt, że nie udało się to aż do 62. minuty to efekt niedokładności gospodarzy (na przykład Oskara Repki, który groźnie uderzał z dystansu), a także dobrych interwencji golkipera Stali, Jakuba Mądrzyka.
Jakub Mądrzyk już rozgrzany 😎 To kto z pierwszym golem w @_Ekstraklasa_ po przerwie zimowej? ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 31, 2025
📺 Mecz @_GKSKatowice_ – @FksStalMielec trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/YfnGFJutMA
GKS mógł też mówić o odrobinie pecha, która sprawiła, że w drugiej połowie w obramowanie bramki trafiali Sebastian Bergier i wspomniany wcześniej Repka, choć wielu kibiców widziało już piłkę w siatce. Najważniejsze jednak, że w końcu za sprawą Marcina Wasielewskiego udało się wyjść na prowadzenie. Oczywiście najważniejsze było samo wpakowanie piłki do siatki, ale cała akcja pokazuje, jak dobry w ataku był dziś GKS. W końcu do sukcesu potrzebne było szybkie przetransportowanie piłki spod własnej bramki do drugiej linii, a także umiejętne uruchomienie Wasielewskiego. Perfekcyjnie zrobił to Bartosz Nowak, dzięki któremu GieKSa zdobyła bardzo ładną bramkę, na którą po prostu zasłużyła.
Marcin Wasielewski z pierwszym ekstraklasowym golem po przerwie zimowej! GKS prowadzi ze Stalą! 🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 31, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/LrK3rlrTue pic.twitter.com/GSlJAmbsTP
Najważniejsze było jednak to, że GKS przy ciągłym pressingu i naporze nie zapominał również o defensywie. Ta nie była zaniedbana nawet wtedy, gdy w tyłach pozostawała niewielka ilość graczy. Bywało nawet tak, że ofensywne trio Stali było zatrzymywane tylko przez dwóch czy trzech obrońców. Popełniali jednak oni na tyle mało błędów, że trener Rafał Górak mógł powierzyć im tak odpowiedzialne zadanie i oddelegować resztę podopiecznych do ataku. Trzeba też zauważyć, że nawet w momentach, gdy Stal szybko przemieszczała się na połowę przeciwników, ci błyskawicznie odbudowywali ustawienie. Właśnie dzięki szybkim powrotom bocznych obrońców i asekuracji środkowej strefy bramka katowiczan była bezpieczna.
2. Skrzydła jedyną mocną stroną Stali
Stal była w Katowicach zespołem niebywale zagubionym. Zaskakująco dużo niedokładności, a także naiwne rozgrywanie piłki tuż pod własną bramką to tylko dwa dowody niechlujności mielczan. Jest jednak pewien aspekt gry Biało-Niebieskich, za który trzeba ich pochwalić. Chodzi o dyspozycję skrzydeł, a szczególnie skrzydła lewego. Bez niego ofensywa ekipy z województwa podkarpackiego praktycznie by nie istniała. To właśnie tamtędy, za sprawą współpracujących ze sobą Krystiana Getingera i Serhija Krykuna, wyprowadzanych była większość ataków gości. Dlaczego więc żaden z nich nie zakończył się trafieniem? Wyłącznie ze względu na to, że nikt nie był w stanie sfinalizować akcji i zamienić dobrych dośrodkowań na bramki. Było więc inaczej niż zazwyczaj w Stali, która przecież lubi i potrafi główkować.
Przed dzisiejszym meczem mamy dla Was ciekawostkę od PKO BP Ekstraklasy.#GKSSTM pic.twitter.com/83KqYiaLs0
— FKS Stal Mielec (@FksStalMielec) January 31, 2025
Zamiast tego oglądaliśmy kolejne widowiskowe pudła i zmarnowane okazje, a pierwszy celny strzał Stal oddała dopiero w ostatnim kwadransie spotkania. Był on oddany nogą i był jedynym celnym uderzeniem gości. Oznacza to, że zespół, którego siłą jest gra głową, ani razu nie uderzył w ten sposób celnie na bramkę GKS-u. I to mimo tego, że były ku temu świetne okazje, za każdym razem konsekwentnie marnowane przez Stal.
3. Ten mecz pokazał, że Stali realnie grozi spadek
Przed startem rundy wiosennej Ekstraklasy członkowie naszej redakcji typowali, jakie drużyny spadną z ligi. Byłem jedną z dwóch osób, która wśród przewidywanych spadkowiczów wskazała Stal Mielec, a po meczu z GKS-em jestem jeszcze pewniejszy swoich przypuszczeń. Stal pokazała bowiem, że nawet w starciu z beniaminkiem jest dla niego tylko tłem. Ekipa Janusza Niedźwiedzia do straty bramki zdawała się być w pełni zadowolona z remisu. Z kolei po stracie bramki obraz gry oczywiście uległ zmianie, ale Stal poza drobnymi przebłyskami zrobiła naprawdę niewiele, by wrócić do meczu.
To bardzo zastanawiające, bo GKS jest jedną z drużyn, z którymi można powalczyć o cenne punkty, i to powalczyć jak równy z równym. Stal tego nie pokazała i teraz może drżeć w oczekiwaniu na wyniki pozostałych klubów zamieszanych w walkę o utrzymanie. Zobaczymy jak będzie dalej, ale z taką grą Stali będzie trudno o korzystne rezultaty także w dwóch kolejnych kolejkach, kiedy mierzyć się będzie z Jagiellonią i Pogonią. Za jakiś czas będąca obecnie tuż nad strefą spadkową Stal może więc znajdować się jeszcze niżej w ekstraklasowej tabeli.